Goście bardzo regularni
Goście byli bardzo regularni – trzy gole zdobyli przed przerwą, trzy po przerwie i triumfowali 6:1 (3:0). Bogatym łupem podzieli się, trafiając po dwa razy: Mykola Slobodaniuk (23 i 89 min), Marcin Szymański (40 i 45 min) oraz Robert Kobrzycki (63 i 66 min). Autorem honorowego trafienia dla gospodarzy był Daniel Tokarski (80 min).
Budowlani po przejściach
Kameralny, zatopiony w Puszczy Noteckiej stadion w Murzynowie, noszący imię byłego, nieżyjącego już prezesa Budowlanych Wiktora Zwolińskiego nie jest w wiosennej rundzie twierdzą Budowlanych. I do końca sezonu już raczej nie będzie, bo po przejściach z Dawidem Kownackim (reprezentant Polski jeszcze w trakcie jesiennej rundy wycofał się ze sponsorowania drużyny) kadra zespołu liczy tylko 16 zawodników. W tej liczbie 16-latków Franciszka Wilcząba i Konrada Antosiaka, dla których rywalizacja z seniorami jest wyczynem nie lada.
- By się utrzymać w czwartej lidze, powinniśmy jeszcze zdobyć w dziewięciu meczach przynajmniej sześć punktów. Tylko jak to zrobić?! – zastanawiał się głośno przed pierwszym gwizdkiem sędziego prezes Budowlanych Piotr Milej.
Swoje problemy przed sobotnim pojedynkiem miała też Pogoń. Świebodzinianie przyjechali do Murzynowa bez trzech podstawowych zawodników: Vadyma Korinienki (kontuzja), Grzegorza Dynaryńskiego (przymusowa pauza za kartki) i Adriana Orkisza (wypadła mu służba w straży pożarnej). Mimo wszystko to goście byli zdecydowanymi faworytami spotkania.
Początek dla miejscowych. Tylko początek…
Ku zaskoczeniu obserwatorów, to gospodarze dominowali na boisku w pierwszych 20 minutach. Długo rozgrywali piłkę, utrzymywali się z nią na połowie Pogoni, kilka razy postraszyli też obronę rywali dośrodkowaniami z obydwu skrzydeł. Klarownej sytuacji strzeleckiej jednak nie stworzyli.
Gdy młodzież z Murzynowa już się wyszumiała, do głosu doszli rutyniarze ze Świebodzina. Z zimną krwią wykorzystali swoje lepsze warunki fizyczne i dwa pierwsze gole zdobyli po stałych fragmentach gry. W 23 min Jędrzej Jakimowicz dośrodkował z rzutu wolnego, a Mykola Slobodaniuk precyzyjną „główką” otworzył wynik pojedynku. W 40 min z kornera podawał Patryk Podwyszyński, zaś w podbramkowym zamieszaniu najlepszą orientacją wykazał się Marcin Szymański i dosłownie z metra wepchnął futbolówkę do siatki. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy ponownie trafił Szymański – tym razem po prostopadłym podaniu z głębi pola i dynamicznym wejściu w pole karne.
Po przerwie… powtórka z rozrywki
Druga odsłona miała niemal bliźniaczy przebieg. Świebodzinian dwukrotnie ratował przed utratą gola ich golkiper Filip Kubacki. W 50 min obronił kąśliwy strzał Michała Chilońskiego z rzutu wolnego, a pięć minut później wygrał pojedynek z Japończykiem Kouki Sudą. A potem… znów rozpoczęła się kanonada przyjezdnych.
Tym razem w głównej roli wystąpił rezerwowy Pogoni Robert Kobrzycki. W 63 min dopchnął piłkę do bramki po centrze Jakimowicza z rzutu rożnego, zaś trzy minuty później zdobył najładniejszego gola meczu. Świetnie złożył się do woleja po dośrodkowaniu z lewego skrzydła innego rezerwowego Macieja Kozłowskiego i uderzeniem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans Miłoszowi Frelowi. Brameczka, że palce lizać! Goleadę świebodzinian zakończył w 89 min ten, który ją rozpoczął – Slobodaniuk – pewnie finalizując uderzeniem z powietrza kolejną znakomitą centrę Jakimowicza z narożnika boiska.
Gospodarzom tylko raz udało się przerwać strzelecki popis Pogoni – w 80 min, gdy Daniel Tokarski odnalazł się w zamieszaniu, powstałym po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i końcem buta skierował futbolówkę w stronę bramki rywali. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wylądowała za plecami Kubackiego. Wcześniej, w 71 min to samo mógł uczynić młodziutki Antosiak, lecz chybił, uderzając głową z pola bramkowego.
Powiedzieli po meczu
- Co mogę powiedzieć rozsądnego, gdy przegrywamy na swoim boisku 1:6? – oświadczył w drodze do szatni kapitan Budowlanych Mikołaj Makohon. – Zabrakło nam i umiejętności, i trochę piłkarskiego szczęścia. Gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali swoje sytuacje, być może mecz potoczyłby się trochę inaczej. Walczymy jednak dalej. W szatni maksymalnie mobilizujemy się przed każdym meczem, nie wyobrażamy sobie oddania miejsca w czwartej lidze bez walki. Z naszych wyliczeń wynika, że do utrzymania potrzebujemy jeszcze sześć punktów. Czyli musimy wygrać dwa pojedynki i podwoić punktowy dorobek z wiosennej rundy (w rewanżach ekipa z Murzynowa zdobyła do tej pory tylko trzy „oczka” – dop. red.).
- Czy było łatwo, miło i przyjemnie? Nie całkiem – zapewnił trener Pogoni Rafał Wojewódka. – Przeciwnicy wcale się nas nie przestraszyli, przez pierwsze 20 minut dobrze operowali piłką od tyłu. W naszych szeregach zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo, gdy Jędrek Jakimowicz nie trafił z trzech metrów po wrzucie piłki z autu. Od zdobycia pierwszego gola wszystko się uspokoiło. My odzyskaliśmy pewność siebie, a gospodarze chyba zobaczyli oczami wyobraźni swoje poprzednie mecze, w których stawiali opór tylko do chwili otwarcia wyniku. Na plus mogę zapisać mojej drużynie, że nie zlekceważyła przeciwników, prowadząc 3:0. Pokazała charakter, walczyła do końca. Chcemy wygrywać jak najwięcej meczów, by na koniec sezonu zameldować się w czołowej piątce tabeli.
Czytaj również:
Budowlani Murzynowo mieli zdobyć szturmem trzecią ligę piłkarską. Skończyło się… odejściem czołowych zawodników i sportowym kacemTrener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?