WIFAMA ŁÓDŹ MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ 3:0 (25:22, 25:20, 25:23)
Goście grali w składzie: Borczyński, Okuń, Wójcik, Korona, Rząca, Karbowiak oraz Raczyński (libero) i Mańkowski.
- Odniosłem wrażenie, że moi podopieczni zamiast grać, zaczęli liczyć punkty niezbędne do awansu z tego dwumeczu rzekł nieco poirytowany grający trener gości Paweł Raczyński. Po dwóch setach brakowało nam już tylko dwóch ,,oczek" do wykonania planu minimum i wyprzedzenia rywali, więc po zdobyciu drugiego punktu w trzecim secie nie grali już o zwycięstwo, tylko ,,sobie a muzom"...
Trzeba jednak obiektywnie dodać, że tym razem siatkarze Wifamy zagrali o niebo lepiej niż przed tygodniem w Międzyrzeczu, a szczególne kłopoty sprawiały gościom ich trudne serwisy, bite niemal przez wszystkich łódzkich zawodników mocno i z wyskoku. W ten sposób odrzucili oni międzyrzeczan od siatki, sami zaś wykorzystywali każdy błąd w rozegraniu piłki, a ponadto nadspodziewanie skutecznie bronili. W pierwszym secie Orły prowadziły w miarę wyrównaną walkę z gospodarzami, nawet wygrywali różnicą dwóch punktów, jednak w końcówce tej partii wyszły gospodarzom dwie ryzykowne zagrywki z wyskoku, czym przechylili szalę na swoją stronę.
Podobnie było w drugiej partii, kiedy to jednemu z łódzkich zawodników udało się zdobyć taką zagrywką aż pięć punktów z rzędu! Trzeci set to także wyrównana walka, ale w samej końcówce znów silniejsze nerwy wykazali łodzianie, kończąc zwycięsko cały mecz.
Szkoleniowiec międzyrzeczan zapewniał jednak po tym niezbyt udanym meczu, iż cel jego zespołu się nie zmienił: jest nim piąte miejsce we wschodniej grupie II ligi. Rywalizacja trwa!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?