Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewidomi piłkarze zagrali w Słubicach

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
Większość zawodników uczy się w szkołach dla niewidomych i słabowidzących we Wrocławiu i Chorzowie. Spodobał im się pomysł gry w piłkę dla niewidomych, którą wymyślili w latach 60. Brazylijczycy.
Większość zawodników uczy się w szkołach dla niewidomych i słabowidzących we Wrocławiu i Chorzowie. Spodobał im się pomysł gry w piłkę dla niewidomych, którą wymyślili w latach 60. Brazylijczycy. Jakub Pikulik
Biegają za piłką. Z opaskami na oczach i bagażem doświadczeń. W Polsce są już dwie drużyny niewidomych piłkarzy. W środę zagrały w Słubicach mecz. Zaprosił ich tata Majki, która straciła wzrok w wypadku. Chce nauczyć zdrowych szacunku do chorych.

Zanim zawodnicy Karolinki Chorzów i Sprintu Wrocław wyszli na murawę orlika w Słubicach, zakleili sobie oczy plastrami i założyli maski, żeby wszyscy mieli równe szanse. Bo każdy ma inny stopień uszkodzenia wzroku. Siedzące na trybunach dzieciaki patrzyły z niedowierzaniem. 13-letni Karol Nowikiewicz, który też lubi grać w nogę, z podziwem przyznał, że nie wyobraża sobie kopać piłki, nie widząc jej. A znany kubański muzyk Jose Torres, który jeździ z futbolistami na wszystkie spotkania (jest ambasadorem piłki nożnej niewidomych w Polsce), żartował, że Orły Smudy przed Euro mogły od tych zawodników sporo się nauczyć. Torres za każdym razem kręci krótkie filmiki z meczów i wrzuca na You Tube. Ostatni opatrzył tytułem: "Tylko mi nie mów, że coś jest niemożliwe".

Dzwoneczek w piłce, przewodnik pod bramką

O tym, że wszystko jest możliwe, niewidomi piłkarze przekonali się kilka dni przed przyjazdem do Słubic, gdy stanęli na boisku w Gdańsku, gdzie godzinę przed ćwierćfinałem Niemcy - Grecja zagrali pokazowy mecz. W ten sposób UEFA promuje sport bez barier (pierwsze spotkanie niewidomych piłkarzy odbyło się podczas Euro cztery lata temu w Austrii i Szwajcarii).
- Nie widzieliśmy, kto był na trybunach, ale gdy wchodziliśmy na murawę, klaskało nam kilka tysięcy ludzi. To były emocje! - wspomina 20-letni Sebastian Stefaniak z Karolinki Chorzów. Od urodzenia nie widzi na jedno oko. Jako noworodek trafił do inkubatora, ale prawdopodobnie źle zasłonięto mu oczy i doszło do uszkodzenia nerwu wzrokowego. Do Karolinki dołączył cztery miesiące temu. Najpierw miał być przewodnikiem, bo gdy zawodnicy grają, m.in. za bandą i za bramką potrzebni są "podpowiadacze". Potem skusiła go jednak gra. Ma ona swoje reguły. Podczas meczu musi być cicho, żeby zawodnicy mogli słyszeć piłkę, w której są dzwonki. I siebie samych. - Voy! - słychać co chwilę na boisku. "Voy" to po hiszpańsku "idę". Każdy, kto jest w pobliżu zawodnika z piłką, musi uprzedzić go o tym, żeby uniknąć wpadania na siebie.

Jak łatwo się potłuc, wie Monika Helwig z Karolinki. Podczas jednego ze spotkań wpadła na bramkę. Skończyło się 16-centymetrową raną głowy. - Ale nie można się poddawać - mówi 20-latka. Tego uczyła się od dziecka, po to, żeby wrodzona zaćma, która spowodowała, że prawie nie widzi, nie zamknęła jej w domu. - Nie wyobrażam sobie tego. Zresztą nigdy nie było tak, że rodzice trzymali mnie pod kloszem. Bo wiedzieli, że póki żyją, to mogą mi pomóc, ale co potem? Dzięki temu jestem dziś samodzielna - cieszy się. Rodzice są z niej dumni, gdy wychodzi na boisko. Podobnie jak trener Zdzisław Małys, który dwa lata temu rozpropagował w Polsce piłkę dla niewidomych. - Początki były trudne - przyznaje. Dziś on i Lubomir Prask, trener Sprintu Wrocław, stworzyli już kadrę narodową (zawodnicy mają od 16 do 30 lat). Pokonała m.in. Niemców, którzy mają u siebie nawet ligę niewidomych. Małys mówi, że dzięki grze niewidzący nie czują się odrzuceni, nie stoją na aucie.
21-letnia Ela Mielczarek ze Sprintu, która prawie nie widzi na jedno oko, przyznaje, że jak dopada ją dół, idzie na salę. - Tam się wyżywam i wyrzucam z siebie całą złość - zdradza. Piłkę kopie od dziecka. Nie rozstaje się też z rakietką tenisową. Właśnie szykuje się do mistrzostw Europy w Mediolanie.

Nie można? A właśnie, że można!

Do Słubic zaprosił ich Piotr Gołdyn, tata nastoletniej Majki, która osiem lat temu w wypadku straciła wzrok. - Chciałem uświadomić zdrowym ludziom, że niepełnosprawni nie są gorszą kategorią, że nie potrzebują nadzwyczajnej pomocy, że chcą być po prostu traktowani jak równorzędni partnerzy - tłumaczy. - Pokazać, że oni mogą nie tylko funkcjonować normalnie, ale nawet nauczyć się czasem więcej niż zdrowi ludzie. Bo niech ktoś z nas spróbuje grać w piłkę z opaską na oczach - proponuje.
Gdy Gołdyn obserwuje swoją córkę, widzi, do czego doprowadza upór, żeby żyć jak inni. Majka jeździ na nartach, tańczy (brała udział w wielu turniejach dla niewidomych), lubi rolki i masę innych rzeczy. Rodzice bardzo pracowali nad tym, żeby nie zamknęła się w domu. Przez trzy lata jeździli z nią na rehabilitację do Gorzowa, gdzie poznała m.in. alfabet Braille'a, spotykała się z psychologami. Ale przede wszystkim wywalczyli, że mogła nadal chodzić do publicznej szkoły. Najpierw podstawówki, potem gimnazjum. Byli z nią w szkole codziennie i ten trud się opłacił. Kupili jej też specjalny komputer, który m.in. pozwalał pisać klasówki czy robić notatki na lekcjach. Wróciła do rówieśników zaledwie kilka miesięcy po wypadku. Są przekonani, że dzięki temu się nie załamała, nie wpadła w depresję.

Teraz Majka uczy się zawodu w specjalnym ośrodku w Owińskach pod Poznaniem. Chce być wikliniarką. Dla niej, ale też dla innych dzieci, zbudowali koło domu rancho, które nazwali jej imieniem. Są tam konie, kucyki i osły, które umożliwiają prowadzenie zajęć z hipo- i onoterapii, jest minizoo z pawiami, strusiami i danielami, bo obcowanie ze zwierzętami uspokaja emocje. Stoi tam też olbrzymi wigwam, gdzie organizują różne imprezy integracyjne. Na zajęcia, które są całkowicie bezpłatne, sami zdobywają pieniądze. Tak jak Majkę, teraz i inne dzieci przekonują, że można nie widzieć, a pisać sprawnie na komputerze, jeździć konno, tańczyć lub bawić się w teatr. I po swojemu cieszyć się życiem. Nawet jak się nie widzi wszystkich jego kolorów.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska