Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewolnicy instrumentu

Tomasz Hucał 0 68 377 02 20 [email protected]
Bartosz Smorągiewicz. Ma 30 lat. Pochodzi z Żagania. Absolwent szkół muzycznych w Żaganiu, Poznaniu, Wurzburgu. Laureat wielu konkursów kompozytorskich, uczestnik wielu kursów mistrzowskich, m. in. BMI Jazz Composers Workshop w Nowym Jorku.
Bartosz Smorągiewicz. Ma 30 lat. Pochodzi z Żagania. Absolwent szkół muzycznych w Żaganiu, Poznaniu, Wurzburgu. Laureat wielu konkursów kompozytorskich, uczestnik wielu kursów mistrzowskich, m. in. BMI Jazz Composers Workshop w Nowym Jorku. fot. Tomasz Hucał
Rozmowa z Bartoszem Smorągiewiczem, kompozytorem jazzowym pochodzącym z Żagania.

- Jesteś kompozytorem, ale grasz także na flecie, klarnecie i wielu podobnych instrumentach. Kompozytorowi potrzebna jest umiejętność gry na instrumencie?- Oczywiście i to najlepiej nie tylko na jednym. Mogę śmiało powiedzieć, że jestem multiinstrumentalistą. A po co mi umiejętność grania? A choćby po to, by łatwiej zmienić coś w komponowanym utworze. Na przykład saksofon na flet. Gdy ktoś grał na obu tych instrumentach, to czuje tę zmianę.

- Zaczynałeś od grania, a nie od komponowania.- To prawda. Najpierw był rodzinny Żagań i szkoły muzyczne, potem szkoła i Akademia Muzyczna w Poznaniu. Wtedy poczułem, że chcę grać jazz. Na warsztatach trafiłem na profesora Leszka Żądło i tak trafiłem do akademii w niemieckim Wurzburgu, gdzie on uczył. Tam grałem solowo, a także w orkiestrze podczas musicali w teatrze w Heilbronn. Sporadycznie występowałem też z żagańskim zespołem rockowym Debet.

- I wciąż był to tylko jazz?- Nie. Staram się łączyć gatunki, grać także muzykę klasyczną. Mam nawet taki projekt, w którym zaczynam od utworów Bacha, a potem improwizuję na ich podstawie. Grałem też w swojej karierze w formacji Gipsy Jazz. Było to połączenie jazzu z rytmami cygańskimi.

- Mówimy ciągle o jazzie. To rodzaj muzyki, który ciężko jednoznacznie zdefiniować. Znani perkusiści - Cezary Konrad i Bernard Maseli - z którymi na ten temat rozmawiałem, powiedzieli, że jak ktoś wymyśli nowy gatunek muzyczny, to przeróżni fachowcy od razu wrzucają go na półkę z napisem jazz.- Coś w tym jest. Definicja jazzu jest moim zdaniem ciągle otwarta. Ten rodzaj muzyki wciąż ewoluuje. Owszem są ludzie, którzy starają się rygorystycznie zdefiniować jazz, ale nie wiem czy im to się uda. Na przykład słynny trębacz Marsalis ogranicza tę muzykę tak naprawdę tylko do utworów z lat 60-tych i 70-tych XX wieku. Moim zdaniem nie można jednak tak czynić.

- Wracając do komponowania. Skąd u ciebie nagła potrzeba, by oprócz grania, zabrać się także za pisanie utworów?- Nagle pojawiła się we mnie taka potrzeba, żeby gdzieś w muzyce zostawić cząstkę siebie. Moim zdaniem każdy artysta tak ma.

- Komponowanie to trudna sztuka?- Bardzo trudna. Wszystko robisz pod wpływem impulsu. A potem musisz się z tym zmierzyć. No i rzecz najtrudniejsza - musisz być z tego wszystkiego zadowolony. Pojawia się impuls, jest jakiś dźwięk, ale często trzeba czekać rok, a nawet dwa, żeby to wszystko zakończyć. Są oczywiście utwory, które tworzy się jedną noc, ale na to nie ma reguły.

- W najbliższych dniach wybierasz się do Nowego Jorku. W jakim celu?- Wyjeżdżam na dziewięciomiesięczne warsztaty BMI Jazz Composers Workshop. Jest to spotkanie przeznaczone dla działających już kompozytorów. Bardzo fajna rzecz. Na warsztaty przyjeżdżają ludzie, którzy chcą się zapoznać z tym, co robią inni w ich fachu i przy okazji rozszerzyć swój warsztat. Właśnie tak, jak ja.

- Jak wyglądać będzie praca w Nowym Jorku?- Będziemy pod opieka wybitnych profesorów. Komponujemy utwory, potem omawiamy je z opiekującym się nami profesorem. Aż wreszcie raz w miesiącu nasz utwór wykona cała orkiestra. To będzie prawdziwy sprawdzian.

- I tak przez 9 miesięcy?- Nie. Nie będę się ograniczał tylko do tego typu zajęć. Pobyt w USA chcę wykorzystać do nawiązania kontaktów z wieloma innymi artystami i nie tylko muzykami. Już raz byłem na tych warsztatach i poznałem tam plastyków, grupę zwaną Emocjonaliści. Teraz także się spotkamy i chcemy stworzyć wspólny projekt. Dziś jednak jest za wcześnie, by mówić czego on będzie dotyczył.

- A co potem, po powrocie do Polski?- Mam aż 9 miesięcy, by przemyśleć co będę robił. Z komponowania da się żyć. Wszystko zależy od tego, jak jesteś pracowity. A później od twojego menedżera, gdy go już masz. Na pewno nie chcę pracować w szkole muzycznej. Nie chcę tylko wciąż grać i uczyć innych.

- Życie kompozytora i muzyka nie jest łatwe. Niewiele chyba czasu zostaje na sprawy pozamuzyczne?- To prawda. Nie na darmo mówimy o sobie żartobliwie niewolnicy instrumentu... Ale to nasza pasja i wtedy łatwiej pogodzić się z tym, że wciąż brakuje czasu na coś innego, niż muzyka.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska