Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewyjątkowa sytuacja

(decha)
Gdy mąż wyjeżdżał do Włoch Mariola Mizerak miała nadzieję, że od tej chwili rozpoczyna się nowy, lepszy rozdział ich życia. Jednak to był początek piekła. Bogdan Mizerak wraz z bratem i znajomym wybrali się na południe Włoch. Zgodnie z ogłoszeniem prasowym czekała na nich praca w rolnictwie i liry, dzięki którym mieli stanąć na nogi. Telefony do rodziny były pełne goryczy - ciężka praca, niechęć mieszkańców okolicy, słaba płaca. Jednak postanowił zacisnąć zęby i wytrzymać.

Śmierć po włosku
Z tragiczną wiadomością zatelefonował teść. W czasie wolnym od pracy zielonogórznin jechał rowerem. Po potrąceniu przez samochód przez 10 dni walczył o życie we włoskim szpitalu. Nie udało się.
- Często wracam myślami do tamtych dni, płaczę - mówi Mariola Mizerak. - Jednak teraz mam znacznie więcej powodów do łez, już mi ich brakuje.
Starszy, szesnastoletni syn powiedział jej niedawno, że chyba zacznie kraść. Nie może już patrzeć na łzy i zaglądającą im w oczy nędzę. W domu na razie nie widać niedostatku, lecz już nawet rodzina i przyjaciele są zmęczeni jej ciągłymi prośbami o pożyczkę. Pożyczkę, której nigdy nie odda. Chociaż oczywiście bardzo by chciała. Na nic nie zdają się poszukiwania pracy. Właśnie musiała powiedzieć młodszemu synowi, że nie stać ich na kupno książek.
W tej chwili na utrzymanie siebie i trójki dzieci otrzymuje 210 zł alimentów. Jednak urzędnicy zapowiedzieli jej, że gdy tylko pojawią się jakieś dochody będzie musiała te pieniądze zwrócić. Skoro mąż nie żyje, to nie może pobierać alimentów na dzieci, mówią.
Czarne perspektywy
Najpierw M. Mizerak ruszyła do zielonogórskiego oddziału ZUS. Sądziła, że otrzyma rentę. Okazało się, że renta jej i dzieciom się nie należy, ponieważ mąż pracował na czarno i zbyt krótki był czas, gdy odprowadzał składki do ZUS. Później wysłała list do prezesa ZUS pytając, dlaczego dzieci mają cierpieć za to, że ojciec pracował nielegalnie. Pisemne wołanie o pomoc do prezydenta Zielonej Góry także trafiło na biurko prezesa ZUS.
ZUS odparł, że w przypadku zielonogórskiej rodziny nie należy się nawet tzw. renta wyjątkowa. Zgodnie z przepisami przysługuje ona ubezpieczonemu lub członkowi rodziny, który po nim został, gdy nie spełnia ustawowych warunków na skutek szczególnych okoliczności, nie może podjąć pracy za sprawą stanu zdrowia lub wieku i nie ma niezbędnych środków do życia. Zdaniem prezesa ZUS Mizerakowie na rentę nie zasługują, gdyż ich sytuacja nie mieści się w prawnych widełkach. W życiorysie zawodowym B. Mizeraka występowały kilkumiesięczne przerwy i mimo 36 lat przepracował - zgodnie z dokumentami - jedynie siedem lat. Praca na czarno nie jest uznawana za szczególną okoliczność.
Stan wyjątkowy
Bony od Caritas, 80 zł od pomocy społecznej... Ambasada polska we Włoszech zapewnia, że M. Mizerak może spodziewać się renty z Italii, lecz nie nastąpi to szybko. Nawiasem mówiąc renta będzie należała się, jeśli sąd uzna, że winnym wypadku był kierujący pojazdem.
- A jeśli sąd stwierdzi, że winny był mąż... - zadaje retoryczne pytanie zielonogórzanka.
Jak twierdzą pracownicy ZUS i pomocy społecznej tego typu historie zdarzają się w naszym regionie stosunkowo często. Zgodnie z przepisami ofiarom i ich rodzinom nie należy się żadne odszkodowanie, renta... To bardziej czarna strona pracy na czarno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska