Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe szopki już powstają we wschowskim klasztorze

Alina Chondromadidis
Tadeusz Stefaniak już od 30 lat dba o szopkę w klasztorze. W tym roku przy budowie pomaga mu synowa Anna.
Tadeusz Stefaniak już od 30 lat dba o szopkę w klasztorze. W tym roku przy budowie pomaga mu synowa Anna. Fot. Alina Chondromadidis
Miasto spodziewa się wielu świątecznych gości. Przyjadą wycieczki oglądać słynne franciszkańskie szopki. Pierwsza powstaje we wnętrzu kościoła świętego Józefa. A druga, żywa - na dziedzińcu klasztoru. Będzie tu wielbłąd Kali i niespodzianki.

Na szopki czekają wszyscy, mali i duzi. Szopka we franciszkańskim kościele jest powszechnie znana, ale jej widok każdemu zapiera dech w piersiach. Jest rozbudowana i wielopiętrowa, umieszczona nad ołtarzem. Nad zaśnieżoną stajenką rozciągają się pasma gór, na zboczach przycupnęły domki, niektóre postacie są ruchome. Całość pięknie się wkomponowuje w biało-złote barokowe wnętrze. - To szopka jak z bajki. Od dziecka chodziłam ją oglądać, mogłam patrzeć całymi godzinami - mówi Sylwia Leciesz, dziś studentka z Zielonej Góry.

Prace w kościele trwają już od kilkunastu dni, budują zakonnicy i "cywile". My spotkaliśmy Tadeusza Stefaniaka, który przy budowie szopki pracuje od wielu lat. Jak nam powiedział, niewiele się w tym roku zmieniła, niektóre elementy są tylko wzmocnione lub naprawione.

Druga szopka też prawie gotowa i po raz trzeci będzie można obejrzeć żywe zwierzęta. Na dziedzińcu klasztoru wyrósł już las strzelistych świerków, stanęła duża szopa kryta słomą. Jest grota skalna i kilka zagród z brzozowych bali. W jednej zagrodzie będzie brykać młodziutki wielbłąd o imieniu Kali, osioł i konie, a w tej drugiej będzie niespodzianka. - Nie powiem. Kto przyjdzie, ten zobaczy - kręci głową Mariusz Pietrucha, pomysłodawca żywej szopki i jej główny budowniczy. W końcu część tajemnicy zdradza: będzie ptaszarnia, a w niej złote bażanty.

Zwierzęta są dobrze znane wschowianom, pochodzą z hodowli miejscowego hobbysty. Ale i tak ich obecność przyciąga co roku tłumy zwiedzających. Są wyjątkowo łagodne, więc dzieci mogą je bezpiecznie głaskać. Wprawdzie przewidziana jest tabliczka o treści "Nie karmić zwierząt", ale kto chce, może przynieść chleb, czy inną karmę do wspólnego kosza. Wschowianie wciąż przynoszą z domów coś do dekoracji: chomąta, lampy, stare narzędzia. U żłóbka stanie zabytkowa beczka, na której spocznie Maryja.

Święta Maria ma długie blond włosy, święty Józef jest przystojnym szatynem z brodą i wąsami. To naturalnej wielkości figury z tworzywa, czekają jeszcze na ubrania w pracowni plastycznej domu kultury.
- Myśleliśmy nawet o żywych aktorach, ale raczej trudno byłoby im stać na zimnie - mówi z wahaniem Mariusz Pietrucha.

Są opinie, że przetrzymywanie zwierząt na dworze jest także niehumanitarne, bo zapowiadają się tego roku wyjątkowo niskie temperatury. Jednak hodowca Tadeusz Andrys energicznie zapewnia, że jego stado żadnych siarczystych mrozów się nie boi. - Kali też jest zahartowany, nie ma obawy - mówi.

Organizatorzy przewidują światło i dźwięk. Z wysokości 7 metrów będzie wszystkich z daleka zapraszać mrugająca gwiazda betlejemska, a z głośników popłyną najpiękniejsze polskie kolędy. Radosnego nastroju oczekiwania nie mąci to, że w ubiegłych latach nie obyło się bez pewnych kłopotów. Koń do spółki z wielbłądem pożarły wypożyczony do dekoracji kapelusz, a pieniądze ze skarbonki się ulotniły.
Tegoroczna inauguracja szopek odbędzie się w Wigilię po pasterce, będą czynne aż do 6 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska