Kolejka już nie burczy, kiwa ze zrozumieniem głowami. Tylko jeden pan, w ubranku budowlańca z napisem na plecach „Podwykonawca” i nazwą firmy, trzymając w ręku dwie puszki piwa, stęka mi w plecy: - Też bym postrajkował. Każdy chciałby dostać więcej.
Tak, więc zamiast, tydzień przed świętami, rozmawiać o wyższości i większej zdrowotności białej-szarej kiełbasy surowej nad różową parzoną i peklowaną chemiczną solą, czy kto w tym roku pójdzie święcić koszyczek, przyglądamy się jak wygląda walka na słowa rządu i nauczycieli. A daleko tu do kompromisu.
W ogólnopolskich telewizjach o strajku i straszno, i żałośnie. W jednej jazda po szefie ZNP Sławomirze Broniarzu, miłosierne apele by nie wciągać dzieci w sprawy dorosłych, a do tego przepytywanka gimnazjalistów, czy bardzo ich zestresował strajk nauczycieli i tu dzieci przytakują. W drugiej stacji kalendarium protestu, który ma swój początek w 2016 roku i tu gimnazjaliści mówią, że nic ich nie stresowało i wszystko było ok.
W jednej, że nauczyciele są be…, bo nie myślą o edukacji i uczniach tylko o portfelu. W drugiej, że dobrze zarabiający nauczyciel, to zmotywowany i bardziej zaangażowany pedagog. Każda ciągnie w swoją stronę. W jednej, że to największy strajk nauczycieli w historii Polski. W drugiej, że PO i PSL przez 8 lat…
W jednej, że propagując sukces i rzucając kiełbasę wyborczą zadowolono wszystkich tylko nie tą grupę, w rękach i głowach, której leży przyszłość Polski. W drugiej, że rząd chce kompromisu, ale ZNP w postaci Broniarza upolityczniło strajk by wprowadzić chaos w kraju i pokazać słabość rządu.
W jednej stacji, że strajkuje ponad 70 proc. nauczycieli według ZNP, a w tej drugiej ponad 40 proc. według Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jedna broni przeciw… Druga broni za…
Polecamy nasz najnowszy Magazyn Informacyjny:
Najbliższa niedziela jest palmowa, ale i handlowa jednocześnie. Najpierw do kościoła, a potem na zakupy. Niektórzy z nas pewnie tylko na zakupy, bo i w kwestii wiary jesteśmy często jedynie deklaratywni. Mówimy, co innego, robimy, co innego.
Pewnie i nauczyciele pójdą na zakupy. Już w niektórych szkołach słychać, że czas chyba wracać do pracy, do dzieci. W innych z kolei brzmi twarde hasło: - Jak nie teraz to, kiedy?! Będziemy strajkować do skutku.
Ksiądz Waldemar Kostrzewski z Nowej Soli mówi nam: „Nieraz emocjonalnie podchodzimy do wiary. Jak jest człowiek szczęśliwy, Bóg jest na pierwszym miejscu. Ale przychodzą chwile trudne. Bóg staje się wymagający. Święty Piotr, który widział cuda Jezusa, jak on uzdrawiał, zaparł się go. Najpierw przed kobietą, która była przy ognisku, powiedział: „Ja? Ja nie znam tego człowieka”. To nie było przed sądem, ale przed zwykłą kobietą. Każdy z nas jest narażony na to, czy potrafimy wyznawać głęboko wiarę? W kościele mamy pięknie ręce złożone, a gdy tylko wychodzimy, potrafimy kogoś okłamać, obgadać, plotkować. Niedziela Palmowa jest takim czasem, kiedy kumuluje się w człowieku to, co jest najpiękniejsze i najgorsze”. Czyli białe i czarne.
Niedziela Palmowa pewnie nie tylko mnie kojarzy się z kolorami i uśmiechem, radością. Choć w tradycji chrześcijańskiej ci sami ludzie, którzy dziś słali palmy pod nogi Jezusa, zaraz potem chętnie kibicowali w jego ukrzyżowaniu. No, i tak jest chyba w życiu nigdy nie wiesz czy białe jest naprawdę białe i czy czarne jest naprawdę czarne.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?