Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie krzyczał

TOMASZ KRZYMIŃSKI (76) 835 81 11 [email protected]
Przydzielili sobie role jak w "Słonecznym patrolu". Dwaj chłopcy mieli udawać, że toną, a trzeci miał być ratownikiem. Zabawa skończyła się tragedią.

Damian, Mateusz i Waldek we wtorek po południu wybrali się rowerami na glinianki koło starej cegielni w Ciosańcu. Wśród drzew, jakieś 200 m od zabudowań, znajduje się pięć dołów wypełnionych wodą. To ulubione miejsce wypraw, jak na dworze są upały. Ludzie we wsi mówią o jednym oczku "kąpielisko".
- Bywałam tam czasem z bratem, ale tato nam zabronił, bo glinianki są bardzo głębokie - opowiada Marlena Małczak. - Brat pływał, ale ja nigdy nie odważyłam się wejść do wody.

Nikt nie krzyczał

Chłopcy mieli odegrać role z amerykańskiego serialu o ratownikach. Dwóch miało udawać, że toną, a trzeci ich ratować. Ratownik - Waldek w którymś momencie poczuł, że udawanie się skończyło i jego koledzy toną. Najpierw próbował podawać im kij, potem pobiegł do domu po pomoc.
- Byłem na rybach i słyszałem, jak chłopcy rozmawiali nad sąsiednim stawem - mówi Piotr Bocer. - To było jakieś 30 metrów ode mnie. Żeby chociaż krzyczeli, na pewno bym pomógł. Gdyby wiedzieli, że jestem w pobliżu...
Kiedy ludzie ze wsi zbiegli się koło cegielni, na powierzchni wody już nikogo nie było. Wezwali straż pożarną, policję i pogotowie.
- Przeszukiwaliśmy dno przy pomocy bosaków w miejscu wskazanym przez chłopaka - opowiada zastępca komendanta wschowskiej straży pożarnej Przemysław Gliński.
Ciało pierwszego chłopca wyłowili po godzinie, kilka minut później - drugiego.

To miał być spokojny sezon

- Zdębiałam, jak ludzie powiedzieli mi, że chłopaki nie żyją - mówi sprzedawczyni ze sklepu. - Prawie codziennie ich widywałam, kupowali u mnie lody.
- Nigdy nie widziałam ich bez opieki, wiem, bo moja córka zawsze rano chodziła z nimi do szkoły - dorzuca sąsiadka Katarzyna Hewusz.
- Damian był moim sąsiadem, znałem go od urodzenia, kochany dzieciak... - opowiada P. Bocer.
Wczoraj w szkole było ciszej niż zwykle. Rano odbył się specjalny apel.
- Obaj chłopcy chodzili do trzeciej klasy - mówi dyrektor podstawówki w Ciosańcu Jerzy Chilarski. - Nigdy nie było z nimi kłopotów, jeśli się czymś wyróżniali, to tym, że byli dobrze wychowani i grzeczni. To zdarzenie zaskoczyło wszystkich, tym bardziej że przed wakacjami i długimi weekendami robimy specjalne pogadanki dla uczniów o zachowaniu się nad wodą.
Przez całe wakacje w powiecie wschowskim nie było utonięć. Policjanci i strażacy już chcieli mówić, że to był spokojny sezon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska