[galeria_glowna]
- Jak to wygląda. To bestialskie okaleczenie drzew. Wygląda jakby siekierą ktoś je wyrąbał - dzwonili do nas zbulwersowani żaganianie. - Kto wydaje zezwolenia na taką wycinkę. A teraz ścięte gałęzie leżą na całym terenie cmentarza, a w środę ktoś nawet coś tam spalał - opowiadali Czytelnicy, z którymi rozmawialiśmy w tej sprawie.
To zabytkowy cmentarz
We wtorek postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda cmentarz po wycince. Naliczyliśmy kilkanaście uszkodzonych drzew, wyglądających rzeczywiście, jakby ktoś potraktował je siekierami. Zostały tylko pnie wystające na wysokość metra, półtora. Wokół pełno było porozrzucanych gałęzi. Próbowaliśmy skontaktować się z proboszczem parafii p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.
To właśnie ta parafia administruje cmentarzem i znajdującym się na nim kościołem. Niestety, próbowaliśmy dzwonić do księdza Józefa Dratwy we wtorek i środę, jednak bezskutecznie. W środę w słuchawce usłyszeliśmy jedynie damski głos, który poinformował nas, że proboszcz będzie uchwytny w czwartek po godz. 12.00. Spróbowaliśmy więc wczoraj, ale w słuchawce wciąż była cisza.
Sprawdziliśmy więc w odpowiednich urzędach, czy było wydane pozwolenie na wycinkę. - Nic mi nie wiadomo o wydaniu przez nas takiego pozwolenia - zapewniła nas wojewódzka konserwator zabytków Barbara Bielinis-Kopeć.
Co do tych drzew ma konserwator zabytków? - Znajdują się na cmentarzu, który od 2001 roku jest w rejestrze zabytków. Dlatego wszelkie zmiany na nim muszą być z nami konsultowane. W poniedziałek wraca po urlopie pracownik zajmujący się zielenią i rozpoczniemy swoje postępowanie - zadeklarowała pani konserwator.
Skończą w prokuraturze
Postępowanie administracyjne prowadzi także urząd miejski. - Nie wydawaliśmy żadnego pozwolenia na wycinkę tych drzew - informuje rzecznik żagańskiego magistratu Paweł Lichtański.
- Mieszkańcy anonimowo zgłosili burmistrzowi tę sprawę. Teraz zajmuje się nią straż miejska, która ma ustalić, kto za to odpowiada. Jest wielce prawdopodobne, że sprawa skończy się w prokuraturze - zapowiada urzędnik.
Jak się dowiedzieliśmy proboszcz utrzymuje, że wycinka to nie jego decyzja, stąd to miejskie dochodzenie.
A za wycięcie drzew grożą wysokie kary. - Ciężko powiedzieć dokładnie kwoty, bo to zależy od wieku drzewa i jego przekroju. Ale to są spore pieniądze, a jak jeszcze mówicie państwo o kilkunastu sztukach - ocenia B. Bielinis-Kopeć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?