Wstępnie podliczono, że w muzealnej nocy wzięło udział około 1.600 osób. Żadna z nich tym razem nie musiała oczywiście kupować biletu. Do godz. 22.00 stała długa kolejka oczekujących na wejście na zamkową wieżę - co co roku jest jedną z największych atrakcji.
Tym razem impreza odbywała się pod hasłem "Na dworze księcia Zygmunta". Tak więc kto przyszedł na zamek, ten mógł spotkać panów przebranych za rycerzy i dworzan z tamtego okresu.
Na dziedzińcu zamkowym odgrywane były sceny dworskie z balu i przyjęcia. Był także plac zabaw z grami i zabawami średniowiecznymi, prezentacja kuchni Jagiellonów, pokazy i warsztaty rękodzieła z tamtego okresu i oczywiście prezentacja uzbrojenia.
W zamkowej fosie można było przymierzyć zbroję z tamtego okresu i potrzymać prawdziwy kord, taki sam, jakich używano w czasie bojów w tamtych czasach.
Spotkaliśmy 15-letniego Michała Siodłaka, który się na to odważył. - Gorąco i ciężko - powiedział nam, kiedy już go częściowo uzbrojono. - Biegać w tym nie dałbym rady - dodał.
Był ubrany w napierśnik, podbródek, przeszywalnicę, która amortyzowała urazy, oraz rękawice płytowe. Na głowie miał hełm typu salada.
- W XV wieku powinna być jeszcze kolczuga - powiedział nam Tomasz Olszewski z grupy "Rota pana Kacpra", którą zaproszono do Głogowa. Pokazał nam także kord taki, jakich w trakcie walk używano znacznie częściej niż ciężkich i długich mieczy oraz halabardę.
- Ja robię bukłaki i tykwy na wodę. Ale są tacy rzemieślnicy w Polsce, którzy robią takie uzbrojenie oraz szyją przeszywalnice - opowiedział nam. - Kolega z Torunia prowadzi sklep internetowy dla rekonstruktorów historycznych. Prawie wszystko co sprzedaje jest wytwarzane w Polsce. Ostatnio jedynie kolczugi robią nam w Indiach. Okazuje się, że tam jest znacznie taniej, nawet licząc z transportem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?