W noclegowni przy ul. Słonecznej jest teraz dwa razy więcej bezdomnych niż zazwyczaj. A na posiłki tam zgłasza się dziennie prawie 130 osób.
Tykająca bomba
– Jeśli jeszcze chwilę to potrwa, to nie poradzimy sobie. Nie mamy skąd brać pieniędzy na jedzenie, na opłaty, na środki czystości – rozkłada ręce A. Wiernicki. Na połowę posiłków stowarzyszenie dostaje dotację od miasta, ale na drugą połowę już nie.
Brakuje nam koców, pościeli, ubrań dla tych osób. Nawet talerzy nam brakuje – wymienia prezes Wiernicki
Tak samo, jak nie ma pieniędzy na mężczyzn, którzy korzystają z ogrzewalni przy ul. Słonecznej. Zanim wybuchła epidemia koronawirusa osoby te pojawiały się tylko tam na noc, teraz zostają praktycznie całą dobę. I jest ich dwa razy więcej niż zwykle. 30 osób zajmuje łóżka, 30 śpi na materacach. – Musimy im zapewnić posiłki. Brakuje nam koców, pościeli, ubrań dla tych osób. Nawet talerzy nam brakuje – wymienia prezes Wiernicki. Nie ma też preparatów dezynfekujących. – Musimy tu szczególnie przestrzegać wszystkich środków ostrożności, żeby nie okazało się, że jesteśmy taką tykającą bombą – zaznacza A. Wiernicki.
Nie lepiej wygląda sytuacja w domu św. Alberta przy ul. Strażackiej. Od trzech tygodni tam też jest o kilkunastu bezdomnych więcej niż zazwyczaj. A przez to koszty utrzymania domu znacznie wzrosły.
Przy ul. Strażackiej normalnie jest ok. 30 podopiecznych plus kilkanaście osób, które pojawiają się tylko na nocleg. Od połowy kwietnia, kiedy zaostrzono przepisy związane z epidemią koronawirusa, te kilkanaście osób zostało na stałe w domu św. Alberta. Teraz jest tam ponad 40 osób, które trzeba wyżywić i zaopatrzyć w leki.
Gorzowianie prowadzą zbiórkę
– W związku z tym, zapasy, które mamy mogą zaraz się skończyć – mówi Mieczysław Zawałka, kierownik ośrodka przy ul. Strażackiej. Tu potrzebne są przede wszystkim suche produkty żywnościowe, takie jak makaron, mąka, puszki. Brakuje też środków chemicznych, oraz maseczek ochronnych, rękawiczek i płynów do dezynfekcji. Dom św. Alberta jest finansowany z budżetu miasta. – Od miasta dostajemy 240 tys. zł rocznie. A utrzymanie go kosztuje nas 400 tys. zł. Ratujemy się więc dodatkowymi projektami, na które pozyskujemy fundusze, wspierają nas też sponsorzy. Co roku są też w mieście organizowane zbiórki. Jak będzie w tym roku? Nie wiemy – mówi kierownik Zawałka. Wie za to, że na pewno koszty utrzymania domu znacznie wzrosną. Choćby więcej będzie trzeba zapłacić za prąd, gaz czy wodę, bo więcej mieszkańców, to większe zużycie.
Od ubiegłego tygodnia w Gorzowie prowadzona jest zbiórka żywności, środków chemicznych i wszystkich innych potrzebnych rzeczy dla bezdomnych. Na ul. Przemysłowej (naprzeciw Nova Park) staną specjalny namiot, gdzie mieszkańcy mogą zostawiać żywność, koce, środki chemiczne dla bezdomnych. - Akcja cieszyła się dużym powodzeniem. Wiele osób i firm przyłączyło się do niej. Ludzie przywozili prócz wymienionych rzeczy także chemię w tym tą do dezynfekcji oraz materace i łóżka polowe – wymienia Agnieszka Kosacka, gorzowianka, która przeprowadziła już nie jedną akcję pomocową w mieście. Jak podkreśla, tym razem inicjatorką zbiórki jest Katarzyna Miczał.
Środki czystości na trzy tygodnie
Namiot przy ul. Przemysłowej będzie stał jeszcze dwa dni. – Ale nawet gdy nasza akcja się skończy, to można zawozić do noclegowni na ul. Słonecznej i ul. Strażackiej odzież i żywność długoterminową – mówi A. Kosacka.
- To, że ludzie już nas tak wsparli, że chce im się zbierać i przywozić do nas, to jest dla nas budujące. Środki czystości, jakie otrzymaliśmy dzięki tej akcji, wystarczą nam na trzy tygodnie. A to już bardzo duża pomoc – mówi prezes Wiernicki.
Zobacz wideo:
Gorzów Wlkp. Krystian Jaworski rozkręca w Gorzowie akcję Widzialna Ręka
Polub nas na fb
Obserwuj nas na Instagramie
Wspieramy Lokalny Biznes!
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?