– Dużo trzeba było chodzić przy chryzantemach i pilnować, zwłaszcza kiedy było bardzo gorąco. To jest pół roku chodzenia przy tym, a potem przez dwa tygodnie się sprzedaje – zdradza tajniki pan Krzysztof z Nowej Soli, który uprawia chryzantemy i sprzedaje je przy cmentarzu. – Teraz pasuje nam pogoda. Nie ma co narzekać.
Sabina Patalas od kilkunastu lat uprawia i sprzedaje chryzantemy. Co roku zaczyna ok. 20 maja.
– Trzeba kupić szczepki, ziemię odpowiednio wymieszać. W tym roku było sucho, to dużo wody poszło do podlewania. Jak były przymrozki trzeba było zrobić pałąki nad doniczkami i flizeliną przykryć, żeby pączki kwiatów nie zmarzły. Nie jest łatwo – przyznaje.
Czy da się przewidzieć w maju, jaki kolory będą się cieszyły zainteresowaniem w październiku? – Za klientem się nie nadąży – uśmiecha się pan Krzysztof. – W zeszłym roku szły żółte, w tym roku bordowe i białe. Dwu-trzy kolorowe też biorą, ale tych wielokwiatowych to już raczej nie, zresztą przy nich jest dużo roboty.
- Tyle lat w tym pracuję, że doszłam do wniosku, że najwięcej białych schodzi. Ciemne bordowe też, żółte to różnie, teraz sporadycznie – mówi pan Sabina.
Hodowcy przyznają, że sprzedaliby więcej doniczek, gdyby chryzantem nie było w marketach. – Były lata, że wczesne odmiany sprzedawaliśmy nawet we wrześniu. Przez ostatnie lata bardzo dużo markety psują. Ale wciąż jest wielu zwolenników żywych kwiatów - podkreśla Sabina Patalas.
POLECAMY:
Policja i młodzież
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?