W środę rano odwiedziliśmy ich znowu. Na zewnątrz ogromny mróz. Prawie minus 20 stopni. Przechodzę podwórkiem do domu małej Agatki. Śnieg głośno skrzypi pod butami. Okazuje się, że przez okno dostrzegł mnie czujny tato Tomasz Marczak. Otwiera mi drzwi i wita serdecznie. Wchodzimy do środka. Jest ciepło. Na całego grzeje kaflowy piec. A pamiętam nasze pierwsze spotkanie w grudniu. Wtedy w czasie rozmowy leciała nam para z ust.
- Ten piec zamontowałem sam - cieszy się Tomek. - Może nie jest największy, ale pali się w nim dobrze. Najważniejsze, że jest co do niego włożyć. Dostaliśmy węgiel i drewno. Na pewno wystarczy do końca zimy. Bo w końcu muszą się kiedyś te mrozy skończyć! - śmieje się Tomek.
- Pieniądze na opał dostaliśmy z Caritasu - mówi Kasia Łęcka, mama Agatki, z którą rozmawiam przez telefon, bo właśnie jest w pracy i na mrozie roznosi ulotki - Udało się nam za to kupić tonę węgla i trzy metry sześcienne drewna. Część zostanie pewnie jeszcze na przyszłą zimę.
Pomoc dla Agatki i jej rodziny przychodziła z różnych stron. Jeden z Czytelników przywiózł kuchenkę gazową, a do tego pełną butlę gazu. Od innego dostali pralkę Franię. Wiele osób dało mleko w proszku, zupki i środki czystości. Znalazło się też mnóstwo ubranek. Część z nich czeka, aż mała podrośnie. Rodzice byli bardzo wzruszeni, aż tak dużym odzewem. Za naszym pośrednictwem proszą o przekazanie wszystkim podziękowań. Opowiadają, że kilka osób zostawiło swoje telefony, prosili żeby dzwonić w razie potrzeby.
- Najważniejsze, że Agatka ma się dobrze - dodaje jej tato. - Nie choruje i rośnie jak na drożdżach. Teraz ma już siedem miesięcy. Nauczyła się sama siedzieć. Ostatnio zaczęła raczkować. Na razie do tyłu. Może dlatego, że jest z pod znaku raka - śmieje się. - Ostatnio trochę w nocy płacze. Nawet krzyczy. To dlatego, że zaczyna ząbkować i ma napuchnięte dziąsła. Ale poza tym jest zwykle uśmiechnięta. Opiekuję się nią cały czas. Kasia też, jak tylko wróci z pracy.
Rodzice Agatki czekają aż zrobi się trochę cieplej. Tomek zamierza zrobić mały remont. Pozaklejać dziury w ścianach. Naprawić rurę od pieca. Na malowanie przyjdzie czas później. Na razie jest zbyt wilgotno. A pomalowane ściany trzeba dokładnie wysuszyć. Oboje chcą zostać dłużej w mieszkaniu przy Głogowskiej.
Mała Agatka ma też innego przyjaciela. To kot, nazywa się Proszek. W czasie moich odwiedzin nie odstępuje jej ani na chwilę. A gdy zasypia, kładzie się obok niej. Jemu też coś kapnęło z darów. Dostał smakowitą karmę i teraz smacznie mlaska.
My będziemy dalej w stałym kontakcie z rodzicami Agatki. Poinformujemy czego najbardziej im jeszcze potrzeba. Napiszemy jak rośnie ich mała. Na koniec, jeszcze raz dziękujemy za pomoc. W imieniu rodziców, Agatki i naszym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?