Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa Sól: Strażacy z Lubięcina to już prawie zawodowcy

Piotr Jędzura
- Jestem dumny z chłopaków i sprzętu jaki dysponujemy - mówi szef OSP Jan Laszkiewicz
- Jestem dumny z chłopaków i sprzętu jaki dysponujemy - mówi szef OSP Jan Laszkiewicz Krzysztof Kubasiewicz
Ochotnicza straż pożarna z Lubięcina znalazła się w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym. Oznacza to, że ochotnicy są sprawdzonymi w boju ratownikami.

Informację potwierdziła komenda główna państwowej straży pożarnej. Ochotnicy dowiedzieli się o tym w maju. Oficjalne przekazanie zaświadczenia o wpisie do systemu dotarło do remizy jednak niedawno.

Są w systemie

Co oznacza krajowy system ratowniczo-gaśniczy? Zaświadcza gotowość jednostki do brania udziału w różnych akcjach, od pożarów po wypadki na drogach. Wskazuje, że ochotnicy są doskonałymi strażakami po specjalistycznych kursach i szkoleniach. Jest też potwierdzeniem posiadania przez remizę wysokiej jakości specjalistycznego sprzętu.

Z prezesem OSP Janem Laszkiewiczem obejrzeliśmy sprzęt jakim dysponują ochotnicy. Na jednym z wozów jest sprzęt do gaszenia pożarów. Ma beczkę o pojemności tylko 250 litrów wody. Za to jej wydajność jest kilkadziesiąt razy większa. - Z węża na płomienie leci bardzo skuteczna w gaszeniu wodna mgiełka - tłumaczy J. Laszkiewicz. W garażu stoi również wóz bojowy z beczką, która zabierze na akcję trzy tysiące litrów wody.
Strażakom brakuje jeszcze nożyc hydraulicznych do rozcinania karoserii rozbitych samochodów. - Wójt musi nam w tej sprawie pomóc - mówi prezes Laszkiewicz. Szef gminy nie ucieka od odpowiedzi. - Będziemy się starać o ich zakup - powiedział wójt Jarosław Dykiel.
Urządzenia hydrauliczne są niezbędne. Jednostka OSP po wpisie do systemu jeździ bowiem również do wypadków drogowych.

Bogata historia

OSP w Lubięcinie powstała w 1947 r. Założycielami byli Piotr Laszkiewicz, Piotr Mularczyk, Stanisław Tkacz i Wacław Buczyński. W garażu stała "dekawka", czyli poniemiecka pompa ręczna. Ochotnicy nie mieli mundurów, a do pożaru pędził wóz ciągnięty przez konie Stanisława Iwasieczki. Kiedy w 1960 r. powstało kółko rolne, sprzęt gaśniczy trafił na przyczepę. Rok później OSP dostała pierwszy samochód gaśniczy. Jeździł nim Jan Kunysz.

Lata 1976-1979 to czas udziału ochotników z Lubięcina w pożarach lasów koło Zasiek i Gubina. To były już poważne akcje. W 1995 r. ochotnicy dostali hełmy, buty i mundury. Przekazała je gmina. - Rocznie dla ochotników przeznaczamy około 110 tys. zł - mówi wójt Dykiel.

OSP z Lubięcina uczestniczyło w akcji podczas wielkiej powodzi na terenie Przyborowa i Stan. Dziś jednostką kierują J. Laszkiewicz i jego zastępca Jan Sanojca. Obecnie członkowie OSP często gaszą pożary lasów i zabudowań. Pędzą udzielać pomocy ofiarom kraks na drogach. - Zajęć nam nie brakuje - przyznaje J. Laszkiewicz. Jednostka jest podłączona do alarmu straży zawodowej. Ta w razie konieczności zawiadamia ich o konieczności wyruszenia do gaszenia pożaru. Wynagrodzenie ochotników to około 10 zł za godzinę akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska