– Głosując, kierowałam się dobrem przede wszystkim Polski. Zależy nam, aby Unia Europejska była taka jak na początku, żeby nie było tyle złego, co teraz się tam dzieje. Ojczyzna jest dla nas najważniejsza. Nasze dzieci zostały w Polsce, nie wyjechały. Kochamy nasz kraj, ale trzeba być z sąsiadami w zgodzie. Nie można w unii robić poruty dla kraju – mówiły panie Regina i Hanna.
– Zależy nam na tym, aby Polska nie była ośmieszana na arenie UE, żeby traktowano nas poważnie – dodał pan Roman.
– Głosowanie to przywilej, który jest nam dany. Trzeba z niego korzystać, chociażby dlatego żeby mieć prawo potem narzekać. Mamy ten komfort, że głosujemy na człowieka i na partię – mówi pan Stanisław. – Korzystamy z prawa, które nam przysługuje – dodaje pani Milena. Małżonkowie na wybory przyszli z synem Robertem.
W jednej z dwóch komisji wyborczych w SP nr 8 w Nowej Soli przed południem ruch był większy niż podczas wcześniejszych wyborów. W południe frekwencja sięgnęła 18 proc.
Członkowie komisji przyznali, że sprzyjają pogoda, handlowa niedziela (tuż obok jest centrum handlowe) i dwie komunie, które odbywają się w pobliskim kościele św. Józefa.
- Uprawnionych do głosowania mamy 1823 osoby – powiedziała Katarzyna Krzyżanowska, przewodnicząca komisji wyborczej.
- Ludzie dużo gadają, a nie chodzą na wybory, jak ktoś pójdzie, to ma prawo potem krytykować. Daj Boże, żeby była wysoka frekwencja – mówił Jarosław Chorąży, mąż zaufania w tej komisji. W komisjach wyborczych pracuje od kilku lat. Przy eurowyborach zauważył, że głosujących do południa było więcej niż zwykle.
Państwo Helena i Stanisław Szklarkowie zagłosowali razem. Powiedzieli, że to obowiązek. – Wybieramy takie osoby, których nazwiska znamy, które sprawdziły się w samorządach. Jak mądrych ludzi wybierzemy będą dbali o interesy Polski w Unii Europejskiej – mówił Stanisław Szklarek.
Pani Bernadetta, że głosowała na człowieka nie na partię. – To ważne wybory chodzi o przyszłość Polski – powiedziała.
Nie wszyscy chętnie ustawiali się do kolejek do komisji, niektórzy wybierali kolejki w osiedlowych sklepikach. – Nie wiem na kogo głosować. Nie znam się na polityce. Mnie nic nie interesuje – powiedział 40-letni mieszkaniec Nowej Soli, którego spotkaliśmy przy sklepie spożywczym. Nie pracuje zawodowo. – Nie muszę pracować, tato mnie utrzymuje – stwierdził spokojnie. Przyznał też, że nie chodzi na żadne wybory. – Teraz też nie idę, bo po co? Widzę banery z nazwiskami, ale co mi te nazwiska mówią? Nic. Ja tych ludzi nie znam – mówił.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?