Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe centrum medyczne Zbąszynka rodzi się w bólach

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Szansą na ożywienie dawnej przychodni kolejowej okazała się działalność zakładu rehabilitacyjnego Ewy Gardaszewskiej, która tutaj ma zamiar się rozbudowywać
Szansą na ożywienie dawnej przychodni kolejowej okazała się działalność zakładu rehabilitacyjnego Ewy Gardaszewskiej, która tutaj ma zamiar się rozbudowywać fot. Paweł Janczaruk
W dawnej przychodni kolejowej nowotomyska firma medyczna Zdrovita miała otworzyć zakład opiekuńczo-leczniczy na 40 miejsc stałych i 20 dziennych. Ten na pewno dobry pomysł ma jednak pecha, jeśli idzie o realizację. Mijają lata, a sprawa stoi.

Idei przekształcenia byłej przychodni kolejowej w nowe centrum medyczne towarzyszymy od lat. Od pierwszej sugestii burmistrza, chyba w 2004 r., że "coś się szykuje" na górce przy ul. Kosieczyńskiej. Co jakiś czas zaglądamy tam. Jeden z obiektów wciąż wygląda jak po wyjściu zeń służby zdrowia PKP. Ostatni raz byliśmy w nim w ub. tygodniu.

Zakład opiekuńczy nie powstał

- Całość będzie tworzyć Centrum Medyczne "Zbąszynek" - roztaczał kilka lat temu swą wizję lek. Dariusz Czarnecki. Szef centrum medycznego Zdrovita z Nowego Tomyśla zainteresował się dwoma budynkami rejonowej przychodni PKP przejętymi przez miasto. D. Czarnecki postawił jednak lokalnej władzy warunki.

M.in. wskazał na konieczność budowy przez gminę łącznika między gmachami i uruchomienie windy do przewozu ludzi na wózkach i łóżkach. To miał być wkład samorządu we wspólną inwestycję z nowotomyską firmą. I gmina wykonała swoje zobowiązania pod kątem utworzenia zakładu opiekuńczo-leczniczego, który miał dysponować 40 miejscami stałymi i 20 dla osób przybywających tylko w dzień.

Po jakimś czasie Zdrovita zaczęła działalność. Uruchomiła w jednym z dwóch pokolejowych obiektów gabinety specjalistyczne. Ale ZOL nie powstał.

Wydzierżawiono dzierżawę

- Wykonaliśmy swoje zobowiązanie wobec Zdrovity - przypomina burmistrz Wiesław Czyczerski. Dlaczego zatem Zdrovita nie stworzyła ZOL-u? D. Czarnecki wyjaśniał wtedy "GL", iż czeka na finanse z Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Decyzja o pieniądzach, jego zdaniem, miała zapaść "na dniach". Nie zapadła do dziś!

Na dodatek po 2006 r. zagmatwała się sytuacja w lokalnym samorządzie. W. Czyczerski, z którym Czarnecki rozmawiał o centrum "Zbąszynek" przegrał wybory i przestał być burmistrzem. Jego następcy w ratuszu nie uznali zaś, jak twierdzi dziś Czyczerski, wcześniejszej umowy gminy ze Zdrovitą na dzierżawę całego kompleksu przy Kosieczyńskiej. "Pod nieobecność" Czyczerskiego na stanowisku włodarza gminy jeden z budynków wynajmowany przez Zdrovitę wydzierżawiono... zakładowi rehabilitacyjnemu.

- Właściwie Czarnecki mógł się procesować, że "jego" dzierżawę wydzierżawiono komuś innemu i na pewno by wygrał, ale machnął ręką i tylko wypowiedział gminie umowę na ZOL - relacjonuje Czyczerski, który rok temu powrócił na burmistrzowski stołek. I wrócił do sprawy centrum medycznego. - Prowadzę rozmowy, żeby chociaż ruszył dom dziennego pobytu dla 25 osób, bo tego nam potrzeba - podkreśla. Uważa też, że skoro już "poszło w kierunku rehabilitacji", to należy ułatwić rozwój nowej firmie.

Będzie rehabilitacja

- Przygotowuję się do przekształcenia w NZOZ, Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej, przyjmę pracowników, będę rozszerzała działalność, dlatego chcę zająć cały parter - wyjaśnia Ewa Gardaszewska prowadząca zakład rehabilitacji Ewa-Med. Obecnie zajmuje ok. 60 mkw., posiada dwa gabinety, w których prowadzi zajęcia z fizykoterapii, kinezyterapii i masażu. Do wykorzystania za ścianą ma jeszcze 130 mkw. Tam uruchomi fitness, szkołę rodzenia, poszerzy ofertę rehabilitacji. - Moim zdaniem trafiłam w dziesiątkę z tą działalnością, gdyż chętnych na zabiegi jest bardzo wielu. Na samym początku zaczynałam pracę o 8.00 a kończyłam o 19.00.

Czyczerski popiera Gardaszewską. Miasto zyskało na jej działalności. Burmistrz chciałby jednak mieć, skoro nie powstał ZOL, chociaż dom dziennego pobytu. I to koniecznie! - Co pomyślą ludzie, z którymi się kiedyś chandryczyłem w sprawie wywłaszczenia z ogródków, bo miał tam powstać teren wypoczynkowy dla pensjonariuszy ZOL-u?! - podkreśla burmistrz.

Tymczasem D. Czarnecki deklaruje, że jeszcze nie złożył broni. Uważa, że w styczniu można wrócić do dawnego pomysłu. - Wszystko upadło, gdy zabrakło pana Wiesława, a władze które po nim nastały zdecydowanie podcięły tę ideę - mówi Czarnecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska