Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe Drezdenko to jak inne miasto. - Jak tu żyć?! - grzmią mieszkańcy.

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
Na dworzec kolejowy ze starej części Drezdenka idzie się od 25 minut do ponad godziny.
Na dworzec kolejowy ze starej części Drezdenka idzie się od 25 minut do ponad godziny. fot. Krzysztof Korsak
Pieszo, rowerem, taksówką, samochodem ze znajomym - tak niezmotoryzowani mieszkańcy muszą kombinować, aby dotrzeć do i z Nowego Drezdenka. Nasz Czytelnik, który zwrócił nam uwagę na ten problem, uważa, że przez to traci całe miasto.

TAK SIĘ KIEDYŚ JEŹDZIŁO

TAK SIĘ KIEDYŚ JEŹDZIŁO

Historię przejazdów przybliżył nam (trochę na pamięć, bo nigdzie jej nie spisano) Dariusz Kopka, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które obsługiwało komunikację miejską. Zaczęło się około 1983 r. W tym czasie kursowały dwa autobusy. Zawoziły ludzi na Rynek i osiedla (nawet 5-6 km). Kursowały w godzinach odjazdów i przyjazdów pociągów. Gmina musiała dopłacać do biletów. Z komunikacji zrezygnowano około roku 2000. Później próbował jeździć na tej trasie prywatny przewodnik. Z powodu nieopłacalności zawiesił biznes około cztery lata temu.

- Odbywanie podróży pieszych na trasie z Nowego Drezdenka do szpitala, przychodni, urzędu skarbowego, PGKiM, itd. nie należy do żadnej przyjemności. Niestety władze miasta nie zgodziły się na dofinansowanie przejazdów i miejski autobus zniknął z pola widzenia. Dla niektórych był on jedynym środkiem lokomocji - pisze do nas Czytelnik.

Według niego odstrasza to młodzież i dorosłych z Nowego Drezdenka i okolic od jeżdżenia do Drezdenka, do szkoły czy pracy. - Czasami szybciej i łatwiej dotrzeć szynobusem do Strzelec. Włodarze, tracicie kolejne pokolenie młodych! - alarmuje.

Dwa miasta w jednym

Z Nowego Drezdenka do centrum szybkim tempem idzie się ok. 25 minut. Wolniejszym zajmuje to nawet godzinę. Już nie mówiąc o dojściu do szpitala położonego na przeciwległym krańcu miasta czy na południowe osiedla. Tam nawet solidnym marszem trzeba liczyć 40-50 minut.

- A co mają zrobić starsi ludzie?! Niedługo mam iść do szpitala i jak niby ma mnie odwiedzić żona? Na Nowym Drezdenku jest pełno starszych ludzi. Musimy się prosić albo słono płacić za taksówkę - żali się Włodzimierz Pankowski.

Dawniej z Nowego Drezdenka do centrum kursowały miejskie autobusy (czytaj w ramce). Korzystali z nich pasażerowie PKP i mieszkańcy tak Nowego Drezdenka, jak i pozostałych części miasta. Zastępca burmistrza Adam Kołwzan mówi: - W ostatnich latach były przymiarki do powrotu do autobusów, to jednak nie ma racji bytu, bo się nikomu nie opłaca. Próbował na tej trasie jeździć także prywatny przewoźnik, ale splajtował.

Według niego do interesu trzeba byłoby dopłacać, a na to w tej chwili gminy nie stać. - Ludzie mówią, że nie mają jak dojechać, że są dwa miasta w jednym. Niestety taka jest brutalna rzeczywistość - tłumaczy zastępca burmistrza. Podobnego zdania jest Jerzy Skrzypczyński, przewodniczący Rady Miasta. - W ubiegłym roku poruszaliśmy tę sprawę, ale tylko pojedyncze osoby byłyby chętne do korzystania z przejazdów - twierdzi.

Chociaż dwa razy dziennie

Najwygodniejszym, ale i najdroższym sposobem są taksówki. Na szybie dworca kolejowego są wypisane numery trzech przewoźników. - Ludzie coraz rzadziej korzystają z naszych usług. Każdy oszczędza, jak może - tłumaczy taksówkarz Marian Gajewczyk. U niego przejazd z dworca do centrum to wydatek 7-8 zł. W nocy i święta trochę drożej. Dziennie ma czasem jeden, czasem dwa kursy, ale zdarza się, że i żadnego. - A pięć też bywa? - pytam.

- Chyba pan żartuje - śmieje się M. Gajewczyk. Dla niego to wyłącznie dodatkowe zajęcie. Tylko z tego nie dałby rady się utrzymać.

Leontyna Pawlak korzysta z roweru. - Ale autobus na pewno by się przydał. Mógłby jeździć chociaż dwa razy dziennie, np. człowiek pojechałby na zakupy czy do apteki i z powrotem - mówi. Mariola Sankowska tłumaczy, że ona ma samochód, ale większość ludzi chwaliła sobie komunikację miejską. Szczególnie zimą. - Chlapa, deszcz, a tu trzeba iść do miasta. Najgorzej mają starsi ludzie. Co oni mają zrobić, jak chcą jechać np. do apteki? - pyta.

Anna Grabińska mieszka w Drezdenku, w okolicach szpitala. Tu także widzą potrzebę wznowienia miejskiej komunikacji. Według pani Anny iść stąd godzinę do dworca niewielu się uśmiecha. Autobusem schodziło raptem pięć minut. - Przydałyby się chociaż dwa kursy. Jeden rano i drugi tak po 17.00, kiedy ludzie wracają z pracy - tłumaczy kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska