Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe fakty w sprawie defraudacji pieniędzy w urzędzie miasta w Gubinie. Pożyczki z kasy instytucji i wynoszenie dokumentów. Rozprawa sądowa

Łukasz Koleśnik
Łukasz Koleśnik
Kolejna rozprawa przyniosła nowe informacje w sprawie
Kolejna rozprawa przyniosła nowe informacje w sprawie Maciej Dobrowolski
W poniedziałek, 19 maca, miała miejsce kolejna odsłona głośnego procesu, dotyczącego defraudacji olbrzymich pieniędzy w urzędzie miasta. Wedle biegłej w urzędzie mógł istnieć proceder pożyczania pieniędzy z kasy instytucji. Natomiast jeden ze świadków zeznał, iż widział jak z księgowości wynoszono dokumenty.

Przypomnijmy, na ławie oskarżonych zasiadają obecnie dwie byłe kasjerki urzędu miasta (Małgorzata G. i Janina P.) oraz była skarbniczka (Danuta B.). Proces sądowy w tej sprawie rozpoczął się około sześć lat temu. Podczas poprzedniej rozprawy zeznawała biegła sądowa, która dokładnie sprawdziła system księgowości w urzędzie. Wedle jej analizy, nielegalny proceder, mający na celu defraudację pieniędzy rozpoczął się w marcu 1999 roku. W ciągu kolejnych 12 lat z kasy urzędu zniknęło ponad 5,5 mln złotych.

Szwankować miał także system nadzoru, bowiem specjalistka zwróciła uwagę na fakt braku kontroli wewnętrznej w urzędzie.
Pojawiły się nowe, interesujące informacje w tej sprawie. Podczas wczorajszej rozprawy biegła zeznała, że w materiale dowodowym znajduje się zeszyt, z którego wynika, że pracownicy pożyczali z kasy urzędu pieniądze na własne cele. Ten proces miał się odbywać poza normalnym systemem finansowym instytucji. Wedle biegłej w środku znajduje się wiele nazwisk osób zatrudnionych w urzędzie. Wymienione kwoty są różnej wielkości. Nie wiadomo czy pieniądze zostały kiedykolwiek zwrócone do kasy.

Kolejnym ciekawym elementem procesu były zeznania sprzątaczki, która w przeszłości pracowała w urzędzie miasta. Świadek stwierdziła, że po tym jak w 2011 roku ujawniono nieprawidłowości finansowe, z działu księgowości miały być wynoszone segregatory z dokumentami. Według jej relacji w kolejnych dniach w urzędzie pojawiło się natomiast więcej niż zwykle worków z pociętymi w niszczarce papierami. Sprzątaczka wraz ze swoją koleżanką miały schować owe ścinki, które później jednak zniszczyła powódź. Zapytana, dlaczego dopiero teraz opowiedziała o tych wydarzeniach, świadek stwierdziła, że bała się o pracę. O sprawie mieli rzekomo wiedzieć również inni pracownicy instytucji.

Co na te rewelacje burmistrz Bartłomiej Bartczak?
- Nie byłem obecny na tej rozprawie i wolę jej nie komentować - odpowiedział włodarz Gubina. - Ta sprawa trwa już bardzo długo, ale myślę, że jest już na finiszu. Najważniejsze, aby wszystko zostało dokładnie sprawdzone i w konsekwencji zapadł sprawiedliwy wyrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska