Ogólnopolski festiwal teatralny w Krakowie i przyznanie tytułu króla, to brzmi dumnie…
- To tytuł przyznany po raz pierwszy, do tego w królewskim mieście (śmiech). Nikt jeszcze nie otrzymał takiego pasowania na mistrza, króla. Traktuję to trochę na zasadzie pewnej prawidłowości. Działamy w końcu 34 lata. Przez ten czas pozostawiliśmy ślad w pamięci wielu ludzi związanych z teatrem, jesteśmy rozpoznawalni. Chodzi o to, że Terminus a Quo to nie jest taki teatr, który zdarza się co dzień. Od początku znalazłem swoją formę i przez nią wypowiadam się od wielu już lat. I to jest zauważane i oceniane pozytywnie. Oczywiście cieszę się, że taki pomysł się narodził i to właśnie nas doceniono. Podchodzę do tego na tym etapie spokojnie, dojrzale. Samo ukoronowanie w Krakowie miało charakter happeningu. To był w ogóle ciekawy festiwal. Graliśmy sztukę nawet w jadącym tramwaju.
III miejsce na festiwalu "Epizod" w Krakowie dla sztuki "Spokojnie" to pierwsza nagroda w tym sezonie. Co planujecie w najbliższym czasie?
"Spokojnie" to sztuka, którą grywaliśmy z powodzeniem w roku 1997. Ciekawostką jest to, że w Krakowie wystąpiły dwie aktorki z tamtego właśnie okresu: Agata Wojtkowiak i Agnieszka Małecka. Ale tak naprawdę na konkursy jeździmy już rzadko. Rywalizują ze sobą zazwyczaj zespoły młode, potrzebujące reklamy, pewnego rodzaju przebicia w środowisku teatralnym. My ten etap mamy już za sobą, jesteśmy dojrzałym zespołem. Będziemy brali udział w festiwalach, gdzie zapraszani jesteśmy jako pewnego rodzaju zjawisko, teatr poszukujący, niedziałający komercyjnie i generalnie będzie tego dużo. To różne festiwale np. w Gnieźnie, gdzie jest także teatr zawodowy. Jeździmy tam od dziesięciu lat, by pokazać po prostu inny rodzaj teatru.
Nagradzani w Polsce, niepopularni u siebie. Zgodzi się pan z taką tezą?
- Nie stanowimy zjawiska, które w Nowej Soli przyciąga wszystkich, ale na pewno wszyscy wiedzą o teatrze. Myślę, że pozostaje świadomość w naszym społeczeństwie, że jest taki zespół, a nie wszyscy chcą czy muszą uczestniczyć w czymś takim. W muzyce mamy jazz, muzykę elektroniczną, poważną, rozrywkową i każdy słucha czegoś innego. Podobnie jest z teatrem, w którym występują różne nurty i z tej różnorodności widz może sobie wybierać według uznania. Nie każdemu nasza forma przekazu odpowiada. Generalnie w innych miastach jest inaczej niż w Nowej Soli, ale ja już się do tego przyzwyczaiłem. Gramy tutaj bardzo często i jest tak, że ta ilość ludzi - dwadzieścia, trzydzieści osób - która przychodzi na nasze spektakle, zsumowana da dobry wynik.
Czy Terminus a Quo nadal stanowi trampolinę do aktorskiej kariery?
- Z pewnością tak. Znalezienie się na scenie w sytuacji świadomej wymaga pewnego doświadczenia. Warsztat taki czy inny to już szczegóły, których uczy się w szkołach teatralnych. W Terminusie aktorzy zdobywają tak ważne obycie ze sceną. Pracowałem z wieloma świetnymi ludźmi. Część z nich chce żyć z aktorstwa w wymiarze komercyjnym, jak choćby Magdalena Różczka czy Paweł Kutny. Ale jest też kilka osób nadal pracujących i to z powodzeniem w tym niszowym nurcie teatralnym: Tomek Michniewicz z Teatru Ósmego Dnia, Kuba Kapral, Agnieszka Kołodyńska. Obecnie jeden z aktualnych aktorów Terminusa kończy szkołę u Bogusława Lindy, dwie dziewczyny są w Krakowie w szkołach przygotowawczych i marzy im się praca w zawodowym teatrze. Na pewno cieszy mnie to, że i oni, i ja spotykaliśmy się czy spotykamy na tej aktorskiej drodze. Dostarczamy sobie dużo satysfakcji, pracując razem w zespole. To są zawsze głębokie przeżycia. I wciąż z wieloma osobami mam kontakt.
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?