Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy klub nazywa się Kocham Gorzów. Ale kto nie kocha Gorzowa?

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Zakochani w Gorzowie: Marta Bejnar - Bejnarowicz i Jerzy Synowiec
Zakochani w Gorzowie: Marta Bejnar - Bejnarowicz i Jerzy Synowiec Jarosław Miłkowski
Kocham Gorzów to nowy klub w radzie miasta. Nic do niego oczywiście nie mam, ale nazwa trochę mnie zaskoczyła. Od ludzi, którzy ten klub tworzą, oczekiwałbym większego polotu i pomyślunku.

Partie i inne organizacje biorące udział w polityce specjalizują się w wymyślaniu nazw, które nic konkretnego nie oznaczają. Nadymane są za to do granic absurdu, a na dodatek w praktyce bywają na bakier z ideami głoszonymi na szyldach. W Europie mamy więc różne partie wolności czy partie pracy, które wolność zakładają tylko dla wybranych, a pracę najchętniej by reglamentowały. Polską za komuny rządziła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, która była tak robotniczą, jak milicja obywatelską. Teraz mamy Prawo i Sprawiedliwość czy Platformę Obywatelską i ich toporne nazwy musimy zaakceptować też na lokalnym rynku. Ale dlaczego nowy klub nazwano Kocham Gorzów, pojęcia nie mam.

Co mnie w tej nazwie razi? Po pierwsze - pretensjonalność. Lokomotywy nowego klubu, czyli architekt Marta Bejnar - Bejnarowicz i adwokat Jerzy Synowiec, to osoby znane z działań na rzecz estetyki miasta. - My jesteśmy zapatrzeni w Poznań, Szczecin, Wrocław, w Berlin, a nie w Skwierzynę, Witnicę czy Pełczyce. Obecne władze miasta zdają się być zapatrzone w takie miejscowości i ich estetyka im w zupełności wystarcza. Nam nie! Chcemy, by Gorzów przypominał Europę - mówił Synowiec na pierwszej konferencji prasowej klubu, którego nazwa bardziej niż do nowoczesnej Europy pasuje do Kocham Działdowo czy - jeszcze lepiej - do „kocham Cię, skarbie”, jakby samorząd dużego wojewódzkiego miasta schodził już do poziomu walentynek. Trochę to słabe.

Po drugie (i ważniejsze!): wpisanie w szyld miłości do miasta to puszczenie oka do wyborców: „Wicie, rozumicie, my to Gorzów kochamy, a inni... ”.

Wpisanie w szyld miłości do miasta to puszczenie oka do wyborców: „Wicie, rozumicie, my to Gorzów kochamy, a inni... "

Przesadzam? Zastanómy się, co czujemy, gdy ktoś obwieszcza, że jest z partii patriotów albo nawet prawdziwych patriotów. Treści w tym żadnej, za to chęć postawienia innych poza nawias patriotyzmu aż nadto widoczna...

Efekty? Proszę bardzo. Nasz dziennikarz rozmawiał ostatnio z Jerzym Sobolewskim, szefem klubu PO. Nazwa „Kocham Gorzów” nie przechodziła radnemu przez gardło. Mówił tak: „ugrupowanie, które powstało w czwartek”, „klub, który założyli Jerzy Synowiec i Marta Bejnar-Bejnarowicz”...

Żeby była jasność: nie podważam tu tego, że Synowiec i Bejnar - Bejnarowicz, kochają Gorzów. Dziwię się tylko, że zamiast poprzestać na okazywaniu tej miłości w praktyce (co im świetnie wychodzi!), wpisali ją na sztandary. To przecież zagranie z katalogu populistów, do których obojga radnych ja przynajmniej nie zaliczam. Od ludzi takich jak oni oczekiwałbym i lepszego pomyślunku, i większego polotu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska