Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy rektor frankfurckiej Viadriny uwielbia Polskę

Beata Bielecka
Prof. dr Alexander Woell zastąpił na stanowisku prezydenta Viadriny (to odpowiednik naszego rektora) dra Guntera Pleugera.
Prof. dr Alexander Woell zastąpił na stanowisku prezydenta Viadriny (to odpowiednik naszego rektora) dra Guntera Pleugera. Heide Fest
Być może kończąc Collegium Polonicum, studenci mieliby od razu dyplom: polski i niemiecki. Jakie jeszcze plany ma nowy rektor Viadriny prof. Alexander Woell?

- Viadrina ma rektora, który nigdy wcześniej nie był tak blisko spraw Polski. Mówi Pan biegle w naszym języku, przewodniczy stowarzyszeniu, które organizuje w Greifswaldzie festiwal kultury polskiej, zaczytuje się Pan w Białoszewskim. Skąd to zainteresowanie naszym krajem?
- Studiowałem slawistykę, na studiach zainteresowałem się kulturą polską, która jest bliska kulturze Bawarii, skąd pochodzę. Często podróżowałem do Polski. Dzięki znajomości języka polskiego zacząłem czytać Mirona Białoszewskiego, którego bardzo polubiłem za humor językowy. Dla mnie lingwisty, to idealny autor.

- Co łączy Bawarię i Polskę?
- Przede wszystkim katolicyzm. Też jestem katolikiem. Poza tym w mojej rodzinie mieliśmy związki z Polską, bo mąż siostry babci pochodził z Mazur i często opowiadał mi o swoich stronach. Jako dziecko zbudowałem sobie w głowie idealny obraz Polski.

- Jak przyjechał Pan po raz pierwszy do Polski, to co Pan wtedy pomyślał?
- Że ten obraz jest właśnie taki, jaki nosiłem w swojej głowie przez lata. O Polsce dowiedziałem się też bardzo dużo dzięki Kazimierzowi Feleszko (był profesorem slawistyki, językoznawcą - przyp. red.). Wykładał na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Monachijskim. Przeniósł się do Bawarii, bo miał astmę i bardziej służył mu klimat w Monachium niż w Warszawie. Podróżowałem z nim po Polsce, bywaliśmy na festiwalu w Bukowinie, tańczyliśmy, śpiewaliśmy, byliśmy nad Dunajcem, w Krakowie, dzięki niemu nauczyłem się trochę podhalańskiego dialektu. Polskie góry przypominały mi moje dzieciństwo. Kazimierz to dla mnie postać mitologiczna.

- Co Pan sądzi na temat pomysłu, żeby słubickie Collegium Polonicum było wspólnym wydziałem Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu i Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie? Co by to oznaczało dla studentów?
- To jest nasz cel. Byłem niedawno na spotkaniu z rektorem UAM Bronisławem Marciniakiem i kilkudziesięcioma rektorami uczelni z Polski, Niemiec, Ukrainy i został wysłany tam bardzo pozytywny sygnał, że UAM też tego chce. Studenci by na tym skorzystali, bo kończąc Collegium Polonicum mieliby podwojny dyplom: polski i niemiecki.

- Słyszałem, że chciałby Pan organizować we Frankfurcie festiwal kultury polskiej, na wzór tego z Greifswaldu...
- Tak. Często studenci tutaj mówią, że wieczorem we Frankfurcie jest nudno. Musimy to zmienić.

- Jaki wygląda w Greifswaldzie Festiwal "polenmARkT"?
- Nazwa tego festiwalu jest pejoratywna, ale studenci chcieli, żeby negatywne stereotypy transportować do tych lepszych, pozytywnych. Ten festiwal prezentuje to, co polska kultura ma najlepszego. Literaturę, muzykę. Gościliśmy m.in. Leszka Możdżera, Czesława Mozila, Voo Voo, Olgę Tokarczuk, Wojciecha Kuczoka...

- Wykładał Pan wcześniej w Oxfordzie, Pradze, ostatnio w Bawarii. Co Pana skłoniło do przyjazdu na polsko-niemieckie pogranicze?
- Viadrina jest number one! To uniwersytet europejski, a ja chciałbym jeszcze poszerzyć współpracę niemieckich uczelni z Ukrainą. Myślałem już o tym w Bawarii, ale tam rektorat interesował się przede wszystkim naukami medycznymi. Tutaj jest ukrainistyka, polonistyka, slawistyka, prawo i ekonomia i to jest lepsze dla moich planów. Traktuje je jako wielkie wyzwanie (rektor Viadriny oprócz polskiego zna ukraiński i jest przewodniczącym "Niemieckiego Stowarzyszenia Ukrainistów" - przyp. red.).

- Czy sytuacja na Ukrainie może w jakiś sposób wpłynąć nate plany?
- W Collegium Polonicum mieliśmy niedawno spotkanie z nowymi studentami. Rosjanie mówili: Jesteśmy z Rosji, ale nie jestśmy za Putinem. Studenci z Ukrainy podkreślali, że nie są nacjonalistami,a student w Węgier mówił: Jestem Węgrem, ale nie jestem za Viktorem Orbanem. Jestem więc optymistą.

- Naprawdę mówi pan dobrze po polsku...
- Muszę się jeszcze wiele nauczyć. Ale mam nadzieję, że będę często w Słubicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska