W nocy 10 lipca ubiegłego roku w Górze Lechosław B. i jego partnerka spotkali się ze znajomymi w altanie na imprezie zakrapianej alkoholem. Około trzeciej nad ranem między oskarżonym a pokrzywdzonym doszło do kłótni. Pokrzywdzony kazał Lechosławowi B. iść do domu. Ten, owszem, poszedł, ale zabrał z mieszkania nóż i wrócił na imprezę. Tym nożem pchnął swego kolegę z biesiady w okolice brody.
- Cios spowodował powstanie kłuto-ciętej rany o długości około 12 cm skutkującej wystąpieniem masywnego krwotoku - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy Liliana Łukasiewicz.
Ani napastnik, ani świadek zdarzenia Dariusz Sz. nie udzielili pomocy ofierze aż w końcu mężczyzna zmarł. Według prokuratury Lechosław B. ukrył nóż, przebrał spodnie, na których były ślady krwi, i założył krótkie spodenki. Dżinsy wrzucił do pralki. W tym czasie obudziła się jego partnerka. W ogrodzie koło altany znalazła zwłoki i o godz. 04.19 zawiadomiła policję.
- Lechosławowi B. przedstawiono zarzut zabójstwa - poinformowała prokurator Łukasiewicz. - Nie przyznał się do popełnienia zbrodni. Stwierdził, że pomiędzy nim a ofiarą faktycznie doszło do kłótni, nie pamięta jednak samego przebiegu zdarzenia.
W toku postępowania pojawiły się wątpliwości co do jego poczytalności. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanego czynu miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozumienia czynów i pokierowania swoim postępowaniem. Ponadto zdaniem biegłych udzielenie pokrzywdzonemu pomocy znacznie zwiększyłoby jego szanse na przeżycie.
Mężczyźni dotychczas nie byli karani sądownie. Za zabójstwo grozi dożywocie, ale w tym przypadku sąd może złagodzić wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?