Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O benefisie Jarosława Bręka – barytona światowej sławy pisze Wiesław Pietruszak

Wiesław Pietruszak
U progu kariery Jarosław Bręk śpiewał partię w „Stabat Mater” z zastępstwie za Andrzeja Hiolskiego.
U progu kariery Jarosław Bręk śpiewał partię w „Stabat Mater” z zastępstwie za Andrzeja Hiolskiego. archiwum prywatne
W historii polskiego bel canta od połowy XIX wieku pojawiło się wielu genialnych śpiewaków. O ile w krajach zachodnich kultura muzyczna była wpisana w rytm życia niewielkich nawet miejscowości od XVII wieku, o tyle u nas pierwsi wybitni nauczyciele śpiewu pojawili się dopiero po 1850 roku. Polscy śpiewacy obdarzeni niskimi głosami, basami i barytonami, byli podziwiani na największych scenach operowych świata i ta dobra passa trwa do dziś. Wśród tych wielkich niewątpliwie jest znany melomanom Drezdenka Jarosław Bręk. Każdy, kto Go słyszał zapewne to potwierdzi.

Opera w Europie zaczęła swój triumfalny marsz w roku 1596, a jej ojczyzną były Włochy. Na Zachodzie muzyka operowa dość szybko stała się tak powszechna, jak cały system szkolnictwa. W Polsce wielka kultura była raczej odrzucana. Król polski August II Sas, który w Warszawie organizował otwarte dla ludzi przedstawienia operowe, dziwił się, że tak mało poddanych korzysta z tej formy rozrywki, tak bardzo popularnej na zachodzie Europy. Pierwszy gmach opery w Polsce powstał w roku 1833 w Warszawie za zgodą i z polecenia cara Rosji, a kolejny w roku 1872 we Lwowie. A Polacy? No cóż, zawsze w każdym narodzie pojawia się istny samorodek, który będzie obdarzony talentem na miarę światową. Pierwszą polską gwiazdą była Antonina Campi z domu Miklaszewiczówna, której imieniem nazwano odbywający się od tego roku Międzynarodowy Konkurs Wokalny w Lublinie. Wśród mężczyzn pierwszym polskim wielkim śpiewakiem, który królował także na ówczesnej najlepszej scenie operowej świata w mediolańskiej La Scali był Walery Wysocki, późniejszy wychowawca licznych gwiazd opery. Spod jego ręki wyszli artyści tej miary, co Janina Korolewicz - Waydowa, Salomea Kruszelnicka, Aleksander Myszuga, Józef Mann, a także Adam Didur. Potem w basów na największych scenach zasłynęli Wacław Brzeziński, Edward Reszke, Adam Ostrowski. Jest to już przełom XIX i XX wieku, stąd i w Polsce pojawia się coraz więcej genialnych nauczycieli śpiewu i równie genialnych artystów. Uczniem wielkiego Adama Didura był Andrzej Hiolski, którego miałem wielką przyjemność słyszeć w wielu operach i filharmoniach. Wysocki, Didur i Hiolski wywodzili się z okolic Lwowa. Wszyscy oni z uwagi na genialne warunki głosowe zaczynali karierę w wieku bardzo młodym. Liczyli około dwudziestu lat. Tu dopowiem, że natura tak stworzyła mężczyzn, że artyści obdarzeni niskimi głosami, najpiękniej brzmią po pięćdziesiątce i mogą znakomicie śpiewać nawet po ukończeniu 80 lat.

Chyba to jest symptomatyczne, że u progu kariery Jarosław Bręk śpiewał partię w „Stabat Mater” z zastępstwie …Andrzeja Hiolskiego. Jest jeszcze drugi znak dotyczący tego debiutu, bowiem, gdy kilkanaście lat później do znakomitego wykonania tegoż „Stabat Mater” wybierano obsadę, to znaleźli się zarówno Iwona Hossa, jak i Jarosław Bręk. Dyrygował sam Antoni Wit. Nikogo nie zdziwił więc fakt, że ta wersja była nominowana do Nagrody Grammy. Jako student Jarosław Bręk został przyjęty do klasy wielkiego barytona Jerzego Artysza, a że znakomity pedagog i śpiewak trafił na równie wybitny talent, to nie można się dziwić, że podopieczny studia ukończył z medalem Magna Cum Laude a niedługo potem zbierał laury na prestiżowych konkursach wokalnych w Barcelonie, Vercelli i Lizbonie. Potem kariera potoczyła się zgodnie z przewidywaniami. Występował z ponad 80 orkiestrami i 120 chórami z całego świata, wykonał 20 partii operowych oraz ponad 110 dzieł oratoryjnych. Nikogo nie dziwią także liczne nagrody krajowe i międzynarodowe. Płyty z jego nagraniami zdobywają Fryderyki, ostatnie w roku 2016, „Złotego Orfeusza” w Paryżu, wreszcie nominacja do Nagrody Grammy wspomnianej płyty ze „Stabat Mater” Karola Szymanowskiego. Nie będę przypominał wszystkich osiągnięć pana Jarosława Bręka, który dodatkowo – dzięki Bogu – jest wykładowcą Akademii Muzycznej w Poznaniu i na tym polu także odnosi liczne sukcesy. Dla naszego środowiska skupionego w Stowarzyszeniu Miłośników Muzyki Organowej i Kameralnej „Sauerianum” powodem do dumy jest fakt, że od wielu lat współpracujemy przy organizacji Letnich Spotkań Kameralnych. Od trzech lat sformalizowaliśmy to i państwo Iwona Hossa, Jarosław Bręk oraz Piotr Szychowski tworzą Radę Programową. W roku 2016 do tego wspaniałego grona doszła pani Celina Kotz. Pragnę podkreślić, że funkcję tę pełnią społecznie.

Teraz jeszcze o samym benefisie. Odbędzie się on 23 kwietnia w Centrum Promocji Kultury przy ul. Niepodległości w Drezdenku o godz. 17.00. W trakcie tej uroczystości trochę ciekawostek z życia Artysty przeplatać będziemy najpiękniejszymi ariami z operetek i musicali. Zabrzmią też pieśni znane i lubiane. Będzie to niewątpliwie święto wielkiej muzyki z wybitnym śpiewakiem w roli głównej. Niespodziankę przygotował także zespół prowadzony przez Adama Denekę „Canto Choralis”. Oprócz pana Jarosława Bręka usłyszymy lubianych i znanych nam artystów Weronikę Kujawę, Małgorzatę Rawską, Weronikę i Damiana Chilińskiego. Samego Jarosława Bręka usłyszymy w nietypowym dla Niego repertuarze. Przy fortepianie, jak zawsze, pani Olena Skrok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska