Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O nowej powieści "Utopiec" rozmawiamy z Aldoną Reich

Michał Olszański
Michał Olszański
O nowej powieści "Utopiec"rozmawiamy z Aldoną Reich
O nowej powieści "Utopiec"rozmawiamy z Aldoną Reich archiwum
O nowej powieści "Utopiec", pisaniu w odcinkach dla GL i o tym, że od zawsze uwielbia czytać, rozmawiamy z Aldoną Reich

Pewnie lubi Pani czytać…
Oczywiście. Wywodzę się z domu, gdzie książki były ważne. Zarówno beletrystyka, jak i wszelkiego rodzaju opracowania naukowe. Gdy pytałam o coś tatę, słyszałam często: „Zajrzyj do encyklopedii”…

Bardzo wygodne dla rodzica.
Być może, ale taka postawa wyrabia też w dziecku nawyk wyszukiwania informacji, samodzielnego zdobywania wiedzy. A wracając do książek, to towarzyszyły mi od dzieciństwa. Zawsze lubiłam czytać i chyba skutkiem tego skończyłam polonistykę.

Wielu ludzi uwielbia książki, ale nie każdy bierze się za pisanie.
Pierwszą osobą, która mnie zmotywowała do pisania był polonista w podstawówce. Na kółku polonistycznym pisaliśmy np. opowiadania inspirowane bajkami Andersena, wykorzystując własną wyobraźnię. To były takie pierwsze wprawki. Później, jak robiło i pewnie nadal robi to wiele dziewcząt, pisałam pamiętnik. Na jakiś czas ta moja „twórczość” została uśpiona, a przełom nastąpił dopiero około 2013 roku, kiedy dotarło do mnie, że można prowadzić bloga. Założyłam swojego, a przy okazji także profil na fejsbuku. Oba nazwałam „Moje narracje”
O ile na blogu zaczęłam publikować opowiadania, teksty typowo beletrystyczne, to na fejsie były to króciutkie wpisy, często kilkuzdaniowe. Czasem był to komentarz rzeczywistości, czasem zauważony komizm sytuacyjny, wydarzenia z życia rodzinnego, zabawne sytuacje z moim synem w roli głównej. Tu od razu spotkałam się ze sporym odzewem, bo czytelnicy wręcz domagali się kolejnych historii z życia Juniora (tak pisałam o synu).

I tego pisania robiło się coraz więcej?
I zaczęły się trudności z tym związane. Mnie w ogóle trudno jest pisać w jakimś ścisłym reżimie. O ile na fejsbuku potrafiłam ot tak, wyciągnąć telefon i wrzucić coś na bieżąco, to z blogiem była inna historia. Na początku zaplanowałam, że będę publikować dwa opowiadania w miesiącu. Więc wypadało coś napisać raz na dwa tygodnie. Na blogu umieszczałam gotowe teksty, nad którymi wcześniej musiałam usiąść, popracować, podszlifować. Tu już, w odróżnieniu od fejsbukowych notatek, była pełna fikcja literacka. I okazało się że taki reżim jest nie dla mnie. W moim przypadku pomysł na tekst musi zakiełkować, przybrać na sile i dopiero w odpowiednim momencie znaleźć upust. Tak więc jednego miesiąca publikowałam jedno opowiadanie, a w innym cztery.

No dobrze, ale skąd ta chęć do wymyślania, a potem opowiadania historii. Od dziecka chciała Pani zostać pisarką?
A skąd! Jak każda chyba dziewczynka chciałam być nauczycielką, piosenkarką i aktorką. Co ciekawe, to z wykształcenia jestem nauczycielką, ale w zawodzie nie przepracowałam ani jednego dnia. Pisanie to chyba naturalna konsekwencja tego, że zawsze lubiłam wymyślać jakieś historie. Od dziecka miałam taką potrzebę opowiadania, budowania czegoś w wyobraźni. Do dziś, gdy sobie czasem np. usiądę na ławce i zacznę obserwować ludzi, to zaczynają mi się snuć wokół przechodniów opowiadania, historie. Tworzą się same.

Pewnie wiele osób lubi sobie powymyślać takie historie, ale od snucia fantazji do przelewania ich na papier jest jednak jeszcze kawał drogi.
Ja to od zawsze robiłam niemal odruchowo. Ludzie czasem siedzą i coś sobie bazgrzą na kartce, a po jakimś czasie wychodzi z tego rysunek. Ja tak mam ze słowami, zdaniami. Kończy się na jakiejś historii. Czasem może jest to jakiś wentyl dla gromadzących się emocji, czasem ma może w sobie coś z terapii… trudno powiedzieć.

To blog dał Pani odwagę do zajęcia się pisaniem na poważnie? W końcu powieść to już jest zupełnie inna skala przedsięwzięcia.
Gdyby nie ten rozwój technologii, internetu, a w ślad za tym możliwość prowadzenia bloga, to nie wiem, czy w ogóle zaistniałabym jako pisarka. Nie mam w sobie przebojowości, brak mi pewności siebie. Poza tym przez pierwsze lata pisania bloga w ogóle nie myślałam o powieści, bo raczej jestem wielbicielką krótkich form. Ale z biegiem lat, zachęcana przez pozytywny odbiór czytelników, zaczęłam pracować nad czymś „większym”. I trwało to jakieś trzy lata, aż pojawiła się powieść „Tylko dobrzy ludzie zostali”.

To był rok 2019. A potem to już poszło. Trylogia kryminalna: „Bebok”, Strzyga” i wydany właśnie „Utopiec”, a w międzyczasie jeszcze „Życie 2.0”, czyli powieść obyczajowa.
Z tą trylogią to jakoś tak wyszło przypadkiem. „Bebok” miał być osobną, skończoną całością, więc zabrałam się za „Życie 2.0”. Potem jednak zapragnęłam powrócić do tamtych bohaterów, stąd „Strzyga” i „Utopiec”. Ale teraz to już na pewno koniec i dalszych części z demonami nie będzie. Zawsze uwielbiałam kryminały. Dawały mi umysłowe wytchnienie po sesjach na studiach. Były odprężającą odskocznią po dziełach romantycznych czy pozytywistycznych, po analizach „drugiego dna” w każdym utworze literackim itd. Co ciekawe, ja kryminały czytam w trybie pracy porucznika Columbo. Czyli (choć sama nie chcę, by tak czytano moje kryminały) zaczynam od końca, żeby wiedzieć kto zabił, a potem już śledzę intrygę od początku. A ponieważ lubię i kryminały, i powieść obyczajową, to moje powieści w pewnym stopniu łączą te gatunki. Nie skupiam się jedynie na samej akcji. Chcę pokazać moich bohaterów jako osoby wielowymiarowe, mające swoje własne motywacje.

I często niekoniecznie sympatyczne. Pani lubi ludzi?
Jestem istotą społeczną. Lubię wchodzić w różne środowiska, poznawać nowe osoby. Zresztą trzeba być między ludźmi, żeby tworzyć, bo oni i ich historie dają „paliwo” pisarzowi. Natomiast, z racji doświadczenia wiem, że ludzie nie są płascy, wyłącznie czarno-biali. Gdybym pisała jako dwudziestolatka, to pewnie te światy byłyby dużo bardziej uproszczone. Ale ludzie mają złożoną naturę. Myślę, że z wiekiem potrafimy spojrzeć na to z innej perspektywy, nie szafować ocenami. Innymi słowy umiem już zrozumieć pewne zachowania, co nie znaczy, że je akceptuję. I taki świat staram się pokazać.

Kobiety nie są przez Panią przedstawiane w zbyt przychylnym świetle.
Jestem, można chyba powiedzieć, umiarkowaną feministką. Chcę żeby kobiety były zdecydowane, mądre, silne, darzone szacunkiem. Ale w dzisiejszym świecie są w moim przekonaniu pogubione. Nie wiedzą, czy chcą być wymagającymi troski i opieki księżniczkami czy bezwzględnymi szefami. Jako kobiety mamy przed sobą wiele zadań, które chcemy wykonać jak najlepiej, w każdej funkcji chcemy być doskonałe. Ale dałyśmy się zapędzić w kozi róg, bo pewnych rzeczy połączyć się nie da. Gdzieś trzeba odpuścić, a to jest trudne. No i takie kobiety są też, przynajmniej niektóre z nich, w moich powieściach: zagubione, niepewne, nonszalancją lub agresją przykrywające własne lęki.

W ciągu dwóch lat wydała Pani cztery powieści. To znaczy, że ich pisanie stało się dla Pani życiową drogą?
Pisanie wciąż jest dla mnie odskocznią, sprawia mi wielką frajdę. Nie potrafiłabym chyba pisać zgodnie z terminami, nakazami. Obawiam się, że nie wystarczyłoby mi samodyscypliny. Z moim wydawcą mam taki układ, że gdy coś skończę i jest gotowe do druku, to wtedy się tym zajmujemy. Na co dzień pracuję zawodowo, a pisanie to moja pasja. Taka forma jest dla mnie idealna, bo wciąż mam dużą swobodę. Ważne jest to, że sama decyduję ile i kiedy pisać.

Czasem jednak Pani musi. Hugo, Dumas, Bułhakow, nasz Sienkiewicz, a teraz Pani i „Ziemia Odzyskana” u nas, w GL. Jak to jest pisać powieść w odcinkach do gazety?
Przyznam, że jest to dla mnie spore wyzwanie. Właśnie ten reżim, przygotowywanie odcinków na określony termin, sprawia mi największą trudność. Osobną sprawą jest dostosowanie akcji powieści do upływającego czasu, bo odcinki ukazują się co tydzień. Ciekawa jest też inna rzecz. Dziś ukazuje się dziewiąty odcinek, a ja dopiero teraz mam poczucie, że w pełni panuję nad tą powieścią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska