Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O przyjęcia do przedszkoli starają się już rodzice... rocznych dzieci

Dorota Nyk
W tym roku najwięcej będzie chętnych do trzylatków. Te, które zostaną odrzucone z publicznych placówek, zostaną przyjęte na przykład do tego prywatnego punktu Akwarium Rozwoju Rybka, gdzie przyjmują nawet dwulatki.
W tym roku najwięcej będzie chętnych do trzylatków. Te, które zostaną odrzucone z publicznych placówek, zostaną przyjęte na przykład do tego prywatnego punktu Akwarium Rozwoju Rybka, gdzie przyjmują nawet dwulatki. fot. Dorota Nyk
Do końca marca trwają zapisy. Już teraz wiadomo, że nie dla wszystkich dzieci wystarczy miejsc w publicznych placówkach. Z naszego rozeznania wynika, że szczególnie ciasno będzie dla trzylatków.

Nabór do przedszkoli trwa od początku do końca marca. - Z tego co mi wiadomo, mamy już komplet zgłoszeń - mówi Hanna Żmuda, naczelniczka wydziału edukacji w urzędzie miasta. - Co prawda mamy zamiar otworzyć nowe przedszkole przy ul. Andromedy, ale i tak szacujemy, że miejsc zabraknie.

Kilka lat temu, w tracie niżu demograficznego, miasto ograniczyło liczbę miejsc, polikwidowało je. Teraz trwa odwrotna tendencja.

Dzieci z roku na rok jest coraz więcej. Więc trzeba podejmować gorączkowe próby rozwiązania tej trudnej sytuacji. Otwierać nowe oddziały przedszkolne, nowe przedszkola. Co jest oczywiście trudne.

Tu nie obowiązuje kolejka

Być może od września - jeśli miasto ze wszystkim zdąży - będzie czynna dodatkowa placówka w budynku po Domu Pomocy Społecznej przy ul. Andromedy. Być może - bo dopiero trwają prace przy projekcie adaptacji tego budynku na potrzeby maluchów. Jeszcze remont, wyposażenie budynku. A czasu jest mało...

W publicznych placówkach jest obecnie 1.703 dzieci. Do niepublicznych chodzi 203 dzieci.

- Najmniej liczne grupy będą w sześciolatkach. Najwięcej kandydatów mamy do trzylatków - mówi Jolanta Sikora, dyrektorka przedszkola nr 6 przy ul. Morcinka.

Trzylatków od kilku lat przybywa. Dlatego rodzice składają podania w kilku placówkach - żeby mieć większe szanse na przyjęcie dziecka. Bowiem nie każda pociecha rodzica, który złoży podanie, zostanie przyjęta.

- Jak już zbierzemy wszystkie wnioski, to spotka się komisja z wszystkich przedszkoli, która przeprowadzi rekrutację - mówi J. Sikora. Potwierdza, że niestety, nie dla wszystkich dzieci wystarczy miejsc. Tak jest już od trzech lat, a odrzuconych jest coraz więcej.

- U nas nie decyduje kolejność zgłoszeń, mamy ustalone zasady, których się trzymamy - dodaje. - W pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci obojga pracujących rodziców, zameldowanych w Głogowie. Rodziców niepełnosprawnych lub samotnie wychowujących.

O nic nie pytają

To dlatego wielu głogowian ulega panice. Do niepublicznego przedszkola "Domek na drzewie", które działa od roku, składają także podania rodzice, których dzieci mają... zaledwie rok.

- Takie karty u nas leżą i czekają aż dziecko urośnie - mówi wicedyrektorka Katarzyna Pędzisz. I jednocześnie informuje, że i u nich liczba miejsc jest ograniczona, ale jest jeszcze kilka wolnych. Najwięcej w sześciolatkach, najmniej w młodszych grupach.

Bo właśnie do tych niepublicznych placówek, które w Głogowie działają trzy, trafią dzieci odrzucone z publicznych przedszkoli. Rodzice muszą jednak płacić około 400 zł na miesiąc. Nikt jednak ich nie pyta, gdzie mieszkają, czy pracują i czy są niepełnosprawni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska