Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O recepcie na szczęście opowiada mama 14 dzieci

Bożena Bryl
- Teraz oboje Michalakowie są w domu, więc pani Jadwiga ma mniej obowiązków i częściej jest czas, żeby z rodziną wyjść na spacer
- Teraz oboje Michalakowie są w domu, więc pani Jadwiga ma mniej obowiązków i częściej jest czas, żeby z rodziną wyjść na spacer Bożena Bryl
- Szczęśliwa ze mnie kobieta, choć wszystkiego, czego się z mężem dorobiliśmy, to dzieci - uśmiecha się Jadwiga Michalak z Rybojedzka w gminie Cybinka. Mówi, że teraz jeszcze obrasta we wnuki, ale bardzo jej się to podoba. - Tak mi widać pisane - mówi.

- W naszym życiu bywało różnie, ale nie zamieniłabym go na inne - podkreśla kobieta. Michalakowie mieszkają na "końcu świata". W maleńkiej wioseczce na uboczu, gdzie nawet nie ma sklepu. Trudno tam dojechać, bo droga to same wertepy. Tymczasem codziennie "idzie" w rodzinie sześć mniejszych chlebów albo trzy duże. - Żaden problem, kupują je młodsi chłopcy podczas powrotu ze szkoły w Cybince - tłumaczy Michalakowa. Pozostałe sprawunki robi się rzadziej, bo rodzina ma własne zapasy.

Głodny nikt nie chodzi

Koło domu jest ogród, koza daje mleko, w zamrażarce są zwykle pierogi, kopytka, czy inne dania przyrządzone przez panią Jadwigę. Co roku robi mnóstwo przetworów. Okoliczne lasy obfitują w grzyby, w sezonie nie brak owoców, warzywa są swoje, a jak jest więcej mięsa, to ono też trafia do weków. - U nas głodny nikt nie chodzi - zapewnia z dumą kobieta.

Jej mąż Andrzej chwali zaradność żony. - Jest zapobiegliwa, pracowita, a przy tym zgodna - wylicza. Pani Jadwiga uśmiecha się ciepło. - Jak ma być kłótnia, to lepiej pożartować - podkreśla. Mówi, że zgoda w rodzinie jest najważniejsza, ale zaraz po zdrowiu, bo bez niego nie ma życia.

Zdrowie jest wszystkim

Opowiada, że zdrowie po raz pierwszy opuściło rodzinę tak na poważnie kilka lat temu. Wtedy najstarsza córka Andżelika, dziś już 26-letnia, miała wypadek motocyklowy i jej życie wisiało na włosku. - Tragedia ludzi zmienia - mówi pani Jadwiga. - Kiedy myślałam, że tracę dziecko zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze - podkreśla. Lekarze nie dawali Andżelice szans na przeżycie, kazali nieprzytomną zabierać ze szpitala, bo mówili, że nie ma dla niej ratunku. Wtedy z pomocą ruszyła dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Cybince Danuta Gralewska.

Znalazła miejsce w Domu Pomocy Społecznej w Szarczu koło Pszczewa, który prowadzą zakonnice. Siostry postawiły dziewczynę na nogi i tam została. Najpierw jako wolontariuszka, potem dostała pracę. - Pani Danusia pomogła mi też niedawno przetrwać straszne chwile, kiedy mąż bardzo ciężko zachorował - wspomina pani Jadwiga. Szefowa OPS-u dzwoniła do lekarzy, pomagała, podtrzymywała na duchu. - Nie wiem, co bym bez Andrzeja zrobiła. No i zawsze było tak, że on chodził na zarobek, a ja byłam z dziećmi - podkreśla Michalakowa.

Cieszy każdy dzień

Teraz oboje są w domu, bo serce nie pozwoliło wrócić panu Andrzejowi do pracy. Jest na rencie. - Niańczymy wnuki, bo dzieci podrosły - śmieją się. Ich najmłodsza córka Ania ma 5 lat, potem jest o rok starszy Bartek, za nim 8-letni Kacper i 10-letnie bliźniaki: Klaudia i Konrad. Ewa ma 13 lat, o rok od niej starsza jest Kasia, Mirek ma 16 lat. W domu z rodzicami są też 18-letni Rysiek i 20-letni Krzysztof oraz 23-letnia Karola. Oni pracują. Na swoje poszła trójka najstarszych. Andżelika jest pod Pszczewem. Agnieszka i Damian założyli rodziny.

- Widziałam panią Jadwigę przygnębioną tylko wtedy, kiedy w domu pojawiała się choroba. Normalnie zawsze ma uśmiech na twarzy, choć rodzina żyje więcej, niż skromnie - mówi D. Gralewska. - Widać bogactwo nie dla mnie. Nauczyłam się szanować to, co jest, cieszyć się ze zdrowia rodziny i z każdego nadchodzącego dnia - twierdzi Michalakowa.

Wzorowa matka Polka

- Takim ludziom warto pomagać - mówi szefowa OPS w Cybince. - Pani Jadzia jest naszą wzorową matką Polką, dlatego co roku zabieramy ją na 5-dniowy turnus nad morze, który organizujemy dla seniorów i osób niepełnosprawnych. Zawsze jedzie z radością, zostawiając rodzinie prowiant na czas nieobecności - mówi D. Gralewska. - Bo to taki mój urlop, czas tylko dla siebie. Cieszę się z niego, ale zaraz tęsknię za domem i chętnie do niego wracam - twierdzi Michalakowa.

- Jaka jest wasza mama? - spytaliśmy Anię podczas pobytu w Rybojedzku. - Kochana - odpowiada dziewczynka. - Wymagająca. Pilnuje, żeby każdy robił, co do niego należy, bo wszyscy mamy swoje obowiązki. Ale z problemami zawsze do niej pędzimy, bo umie poradzić jak nikt - wtrąca Mirek.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska