O szantażu i groźbach wie już cała wioska. Bo ich adresat jest znanym we wsi człowiekiem, prowadzi sklep. Jedni się uśmiechają, drudzy traktują sprawę poważnie. - Nasz ksiądz, świętej pamięci Władysław Polak, trzy lata temu zlekceważył jak psa mu otruli. Nie zawiadamiał policji, a miesiąc później został zamordowany - mówi jedna z mieszkanek wsi. - Dlatego sąsiad niech sprawy nie lekceważy. Policję niech zawiadomi, bo nigdy nie wiadomo. Drania, który to podrzucił, trzeba złapać i tyle.
Właściciel sklepu przyznaje, że przeżył szok i zwyczajnie się boi. Bo to przecież nigdy nic nie wiadomo. - To może być dziecinada, a może być poważna groźba. Chcę, żeby tego drania złapali - mówi ze strachem w oczach. O tym, jak to było, w szczegółach nie chce opowiadać, bo sprawą zajmuje się teraz policja. Trwa śledztwo, szukają sprawcy. Ale jego sąsiedzi opowiadają.
- We wsi jest wielka sensacja - usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców. - To było w środę. Sąsiad znalazł przed wejściem do sklepu reklamówkę z kartką z wypisanymi groźbami. Byle kto tego nie zrobił, nie jakiś pijak, dziecko czy ktoś taki. Groźba była zrobiona fachowo, jak w filmie kryminalnym. Ktoś ponaklejał na kartkę litery wycięte z gazety. Musiał się natrudzić.
Jak opowiadają mieszkańcy, na kartce było napisane, żeby pan Wiesław (imię jest zmienione) przyniósł laptopa i tysiąc złotych w wyznaczone miejsce. Jeśli nie, to jego córka zostanie zgwałcona i zaje… Treść tej groźby znamy jednak tylko z ludzkich przekazów, bo pan Wiesław nie puszcza pary z ust.
- Zgłosiłem sprawę dzielnicowemu, a on przekazał ją wyżej. Policja mnie przesłuchała, zebrała wszystkie dowody - opowiada pan Wiesław. - W czwartek dzwonili do mnie ze cztery razy, to chyba tymi groźbami wobec mnie się przejmują.
Kto to mógł zrobić? Czy kogoś podejrzewa? - Trudno powiedzieć - zastanawia się pan Wiesław. - Laptopa chcieli, to może był to jakiś nastolatek. Bo kto inny prosiłby o laptopa? Ale może komuś chodziło o poważniejsze sprawy, o to, co ja mam w tym laptopie?
Jego sąsiad wyrokuje, że to pewnie ktoś z rodziny, z którą pan Wiesław od lat jest w konflikcie. -To jest człowiek od dawna przestraszony, z siekierą chodzi. Nie może się z rodziną dogadać - opowiada.
A pan Wiesław przyznaje, że to już nie pierwsza trudna sytuacja, która go spotkała. Tyle tylko, że wcześniej niczego nie zgłaszał na policję. - Psa mi już otruli, samochód zniszczyli i szyby w sklepie powybijali - wymienia.
Policja potwierdza, że w tej sprawie prowadzi śledztwo pod nadzorem prokuratury. Szuka autora groźby i próby wymuszenia rozbójniczego. Tej osobie grozi od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
- Trzy reklamówki ktoś pod sklepem podłożył. Ale z uwagi na dobro śledztwa nic więcej nie mogę powiedzieć. Mamy już pewne tropy - mówi prokurator rejonowy Marek Wójcik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?