Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tej pracy marzyli od dzieciństwa

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
- Jeśli komuś dzieje się krzywda, nie potrafię przejść bezinteresownie, muszę pomóc – mówi strażak Grzegorz Gap
- Jeśli komuś dzieje się krzywda, nie potrafię przejść bezinteresownie, muszę pomóc – mówi strażak Grzegorz Gap fot. Archiwum PSP
Grzegorz Gap i Grzegorz Szkwarek to zawodowcy z sulęcińskiej jednostki. Wśród kolegów i dowódców muszą być lubiani, bo… to oni zgłosili ich do naszego plebiscytu na strażaka roku.

G. Gap w straży pracuje od 1999 r. Marzył o tym od dziecka. Przez trzy lata próbował dostać się do szkoły aspirantów, walczył o posadę w jednostce. W końcu dopiął swego. - Jeśli komuś dzieje się krzywda, nie potrafię przejść bezinteresownie, muszę pomóc - mówi strażak.

Medal za odwagę

Kiedy G. Gap jest na służbie, w domu czekają na niego żona Anna i trójka dzieci: 10-letni Arek, sześciolatek Maciek i 3,5-letnia Ewa. - Kiedy go nie ma boję się o męża, zdarza się, że nie śpię po nocach. Ale wychodziłam za strażaka, wiedziałam na co się decyduję - stwierdza żona. Pan Grzegorz dziewięć lat temu otrzymał Krzyż za dzielność od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. To za słynną akcję uwalniania koni uwięzionych zimą na terenie parku Ujście Warty niedaleko Słońska.

- Aby ratować zwierzęta i zostawić im pokarm z kolegą przedostaliśmy się do nich na lodowej desce. Co rusz pod nami załamywał się lód. Przyznaję, trochę zmarzliśmy - wspomina dziś z uśmiechem strażak. W swej karierze zawodowej otrzymał także brązowy medal za zasługi dla pożarnictwa. Jeśli ma wolną chwilą, lubi pobiegać w okolicach rodzinnego domu w Miechowie. Dwukrotnie był uczestnikiem sztafety biegu papieskiego do Sulęcina. Dwa lata temu startowali z Lichenia, w tym z Gorzowa. G. Gap, absolwent poznańskiej szkoły aspirantów, jest również studentem pierwszego roku studiów na kierunku bezpieczeństwo narodowe w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Gorzowie.

Już jego ojciec tu pracował

26-letni G. Szkwarek w sulęcińskiej jednostce pracuje od lipca 2005 r., zasilił jej szeregi zaraz po ukończeniu szkoły aspirantów. Jego ojciec Wojciech pracował w tej samej komendzie do 2000 r. Niektórzy starsi strażacy pamiętają, jak mały Grześ odwiedzał go z mamą jeszcze w wózku. - Prawie całe moje życie krąży wokół tej jednostki - śmieje się. - Z jednej strony jest przedszkole, do którego chodziłem, naprzeciwko moja podstawówka, a dosłownie po drugiej stronie ulicy ogólniak.

Co najbardziej ceni sobie w pracy strażaka? - Ten zawód jest specyficzny, nie ma monotonii. Każda służba jest inna. Co prawda mamy ustalony harmonogram obowiązków, ale w każdej chwili może być alarm i jedziemy na akcję - odpowiada. - Wtedy wszystko odchodzi na bok i liczy się tylko wyjazd.

Boją się rutyniarzy

A co jest w tym fachu najważniejsze? - Odwaga, ale także rozsądek. Mamy takie powiedzenie, że jeśli ktoś zaczyna postępować rutynowo, trzeba zacząć się go bać - dodaje G. Szkwarek. - Do żywiołu trzeba podchodzić z szacunkiem i respektem bez względu na staż pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska