Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O tym, czego możemy zazdrościć Czechom - mówi Leszek Mazan, gość Czeskiej Nocy 2018 w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze

Redakcja
Leszek Mazan, dziennikarz, autor nagradzanych książek na temat Krakowa, Pragi, Szwejka - w sobotę 19 maja 2018 r. będzie gościem Czeskiej Nocy w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Maraton atrakcji potrwa od 17.00 do 24.00. Wstęp wolny.
Leszek Mazan, dziennikarz, autor nagradzanych książek na temat Krakowa, Pragi, Szwejka - w sobotę 19 maja 2018 r. będzie gościem Czeskiej Nocy w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze. Maraton atrakcji potrwa od 17.00 do 24.00. Wstęp wolny. Anna Kaczmarz/Wojciech Matusik
Czego możemy Czechom zazdrościć? Tolerancji religijnej i obyczajowej. Humoru. Dobrze podawanego piwa. Smażonego sera... - mówi nam red. Leszek Mazan.

O polsko-czeskich relacjach mówi nam red. Leszek Mazan, który w sobotę 19 maja 2018 r. będzie gościem Czeskiej Nocy w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze.

TUTAJ PROGRAM CZESKIEJ NOCY 2018 W MUZEUM ZIEMI LUBUSKIEJ

Rozmowa z red. Leszkiem Mazanem

Mówią: „Polak, Węgier, dwa bratanki...”, a mnie się wydaje, że jeśli chodzi o słowiańskie sympatie, to bliżej nam do naszych południowych sąsiadów - Czechów. Mylę się?
Bo ja wiem? Z Węgrami łączy nas podobieństwo charakterów, z Czechami podobieństwo języka, ale… Ale rozumiejąc język nie zawsze rozumiemy siebie. „Jesteśmy tak daleko, chociaż tak blisko”. Przez wieki doprowadziliśmy do absolutnej perfekcji sztukę szturchania do siebie patykiem przez graniczny płot. Poza tym wiemy o sobie skandalicznie mało, nie dziw więc, że trudno jest się poznać, polubić, szanować, zaprzyjaźnić. Ale uważam, że to kwestia czasu. Podniesienie szlabanów granicznych robi swoje, powoli przestajemy się dziwić, że „rypadlo” to koparka, a „jeptiszka” to zakonnica i że ciepłe piwo jest gorsze niż zimna Niemka.

Chyba każdy Polak z lekcji w podstawówce pamięta, że Mieszko wziął za żonę Dubrawę i tak się zaczęły związki polsko-czeskie. A wcześniej nic nas nie łączyło?
Ten Polak musiał na lekcji bawić się komórką, bo inaczej dowiedziałby się o trzech braciach Lechu, Czechu i Rusie, o Rzeszy Wielkomorawskiej, o córce Kraka – Libuszy czy o żydowskim kupcu Ibrahimie ibn Jakubie, który w dzienniku swej podróży po krajach słowiańskich po raz pierwszy wymienił nazwy Krakowa i Pragi. Oba miasta (Kraków bardziej) pochwalił za czystość i mycie rąk mydłem.

A później? Co robił na przykład Bolesław Chrobry... na Hradczanach?
Rządził. Bez powodzenia. Jego władzę uznały wprawdzie wszystkie czeskie miasta, ale z wyjątkiem Vyszehradu, który zamienił się w centrum powstania przeciw polskiemu panowaniu. Czesi nie zaakceptowali Polaków. W noc wigilijną A.D.1003 zaatakowany podczas wieczerzy na Hradczanach książę Polan (po matce Czech) musiał w strasznym mrozie uciekać przez istniejący do dziś zamkowy Praski Most. Życie ocalili mu wierni Czesi, w obronie Bolesława poległ przyrodni brat świętego Wojciecha - Sobiebór.

A co robili czescy Żydzi w Krakowie?
Szukali schronienia przed pogromami, w których podrzynano im gardła w Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Czechach… W roku 1096 książę Władysław Herman pozwolił im osiedlać się na ziemiach polskich, prowadzić interesy, zakładać gminy, budować domy modlitwy, szkoły, cmentarze. Przyszli, zostali, nie odeszli, czekając na przyjście Mesjasza nad Wisłą i Odrą, i obligowani przez Jahwe do pozostania za pośrednictwem zrzucanej z nieba karteczki z napisem POLIN: tu odpoczniesz. W wieku XVI i XVII największe diaspory żydowskie w Europie znajdowały się w Pradze Krakowie, tamtejsze szkoły rabinackie prowadzone były przez najświatlejszych znawców Talmudu, Tory, kabały…

Co roku, pod koniec maja w niemieckim Cottbus, czyli serbołużyckim Chociebużu, mamy festiwal PolkaBeats, gdzie zespoły ze świata grają muzykę opartą na rytmie polki. A ta polka czeska przecież?

Taniec „pulka” (w rytmie 2/4) wykoncypowała w roku 1830/31 panna Anetka Ślezakova, podkuchenna pp.Klaszterskich z Kostelca nad Łabą. Zrobił natychmiast oszałamiającą karierę. W roku 1848 tańczyli go do upadłego uczestnicy Kongresu Słowiańskiego w Pradze. Nazwę „pulka” zmieniono samorzutnie już wcześniej na „polka” na dowód czeskiego szacunku dla naszych żołnierzy powstania listopadowego i uciskanych przez cara Polaków. Najsłynniejszą polką świata jest „Szkoda lasky” (Szkoda miłości) znana u nas jako „Bando, bando”) i śpiewana z niesłusznym refrenem „My młodzi, my młodzi/Nam wódka nie zaszkodzi...”

Pod koniec lat 70. XX w. przebojami polskiej telewizji były seriale „Szpital na peryferiach”, „Kobieta za ladą” czy baśniowa „Arabela”. Pamiętam, jak mówiliśmy wtedy cytatami z tamtych produkcji. Mój redakcyjny kolega Andrzej Flügel do dziś „mówi do mnie Szwejkiem”. Oto siła czeskiej kultury?
Pański kolega jest bez wątpienia człowiekiem niezwykle mądrym, korzystającym z ogromu możliwości, jakie daje posługiwanie się w życiu codziennym tekstem autora „Szwejka” Jarosława Haszka. Nic lepiej nie odda istoty rzeczy jak np. „Żołnierz, który zaczyna myśleć nie jest żołnierzem, lecz nędznym, wszawym cywilem” czy „My o wojnę nie dbamy, my na wojnę nasramy”. Kolega (przy okazji pozdrowienia!) posługuje się zapewne szwejkowską „Filozofią niebieskich oczu kretyna”, zdobywając być może kolejne tytuły naukowe: 1. Dziadyga, 2. Pieski dziadyga, 3. Wicepierdoła, 4. Pierdoła oraz nadawany na zasadzie doktoratu h.c. tytułem Nasza Stara Dupa. Czy jest to reprezentatywne dla czeskiej obyczajowości i sposobu myślenia – nie wiem, ale coś w tym jest. Czeski film jest w Polsce ogromnie ceniony i posiada ogromny wpływ na gusta, sposób bycia i kuchnię.

Mamy w Polsce czeskie gospody. W tej w Zielonej Górze: na ścianach portrety Szwejka, na ekranie telewizora - przygody Krecika, w menu - knedliki z gulaszem oraz kilkadziesiąt gatunków piwa... To za to kochamy braci Czechów?
Te „szwejkowe gospody” to ersatz nie mający wiele wspólnego z nastrojem i kuchnią czeskiej „hospudki”. Do gulaszu czy pieczeni sypie się, na wzór austriacki, za dużo kminku, sałatki owocowe są na occie. Uwaga: czeskie knedle są genialne, ale nie te kupowane w sklepach. Podziwiamy Czechów za wiele rzeczy, osobliwie za piwo i sposób jego podawania, ale raczej nie za kuchnię (z wyjątkiem potraw z drobiu). Krecik czy wcześniej Rumcajs to postacie genialne.

Czego możemy Czechom zazdrościć?
Tolerancji religijnej i obyczajowej. Humoru. Czegoś, co u nas dawniej nazywano „zasadą radzieckich Trzech S: Siedź Saszka Spokojnie”. Dobrze podawanego piwa. Smażonego sera. Wytwórni filmowej na Barrandovie. Jaromira Nohavicy. Jeśli Czytelnicy „Gazety Lubuskiej” zechcą na ten temat więcej posłuchać i pogadać – zapraszam na spotkanie podczas Czeskiej Nocy w Muzeum Ziemi Lubuskiej 19 maja!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska