Reporter robi zdjęcia, napastnik chwyta go za szyję
W środę po południu w redakcji GL otrzymaliśmy anonimową informację, że szykowany jest polityczny happening. Warto przypomnieć, że tego dnia w Polsce odbywały się protesty rolników przeciwko tzw. Piątce dla zwierząt. Nasz kontakt donosił, że nieznane osoby miały zostawić „prezenty” w biurach lubuskich polityków, m.in. u posła Bogusława Wontora z SLD przy al. Niepodległości.
WIDEO: Sulechów. Protest rolników na węźle S3 w Sulechowie
Postanowiliśmy to sprawdzić. I faktycznie, nasz reporter już na parterze wyczuł okropny smród. Na wyższym piętrze, przy wejściu do części budynku, gdzie znajduje się biuro posła, znalazł przyczynę - wiadra oraz torbę wypełnioną obornikiem. Po tym, jak u posła nikt nie zareagował na pukanie i dzwonienie domofonem, zaczął robić zdjęcia…
Nagle z pomieszczenia wyszedł nieznajomy mężczyzna, który nie czekając na żadne wyjaśnienia, rzucił się na niego, chwycił go za gardło i przyszpilił do ściany. Cały czas wrzeszczał na naszego dziennikarza, nie dając mu dojść do głosu. Przepchnął go przez drzwi do innego pomieszczenia i zaczął uderzać o szafkę. Z biura posła Wontora wybiegli jego pracownicy. To otrzeźwiło napastnika. Zaczęła się słowna awantura.
Naszemu reporterowi nie udało się dojść do porozumienia z furiatem, ten cały czas był jak w amoku. Nie pozostało nic innego, jak opuścić budynek. W redakcji, na podstawie wykonanego zdjęcia, udało się ustalić personalia mężczyzny... To jeden z członków organizacji działającej w budynku.
Poseł Wontor: To była grupa młodych ludzi
Poseł Bogusław Wontor z SLD nie był obecny w biurze podczas incydentu. Jego pracownica zdała mu jednak relację. - Poinformowała mnie, że przyszło 8-10 nieznajomych osób. Sami młodzi. Koniecznie chcieli się ze mną zobaczyć. Moja pracownica, starsza pani, powiedziała im, że mnie nie ma, mimo wszystko weszli do środka. Zrobiło się zamieszanie, zbiegli się sąsiedzi z budynku. Okazało się, że przynieśli ze sobą obornik, który wysypali w biurze. Było bardzo nerwowo, ludzie się wystraszyli tej grupy - tłumaczy polityk SLD. I dodaje, że podejrzewa, iż mogły to być osoby wynajęte przez branżę futrzarską, bo trudno sobie wyobrazić, że to oni prowadzą fermy np. norek.
- Ja mam dużą tolerancję dla tego typu happeningów. I nie mam do nich pretensji. Jako polityk muszę dużo znieść. Ale osoby pracujące w budynku były wystraszone. Uważam jednak, że lepszym sposobem przekonywania jest rozmowa, dialog. Myślę, że zawsze można znaleźć porozumienie bez tego typu akcji - uważa Wontor.
„Działanie na skutek emocji”
Jak poseł odnosi się do ataku na reportera GL? - To, co się stało, oczywiście jest niedopuszczalne. Chciałbym jednak podkreślić, że ten mężczyzna nie jest moim pracownikiem. Osoba, która zaatakowała dziennikarza, działała na skutek emocji wywołanych wcześniejszym incydentem. Pomyliła się, bo myślała, że państwa reporter to członek poprzedniej grupy i chce zrobić coś złego. To była niezamierzona pomyłka. Ten człowiek był w dużych nerwach po tym, co się wcześniej wydarzyło w budynku – przekonuje Wontor.
WIDEO: Rolnicy blokują drogi w całej Polsce. Protest przeciwko "piątce dla zwierząt"
źródło: TVN24/x-news
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?