Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obra: Dziedzic swawolił na tej rzece

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Uczestnicy spływów zgodnie twierdzą, że okolice wsi Gorzyca koło Międzyrzecza to jeden z najbardziej malowniczych odcinków Obry. Jedną z atrakcji rzeki są tarasujące jej nurt wiatrołomy.
Uczestnicy spływów zgodnie twierdzą, że okolice wsi Gorzyca koło Międzyrzecza to jeden z najbardziej malowniczych odcinków Obry. Jedną z atrakcji rzeki są tarasujące jej nurt wiatrołomy. Dariusz Brożek
Rzeka przecina najbardziej malownicze zakątki lubusko-wielkopolskiego pogranicza. To także popularny szlak kajakowy. Uczestnicy spływów mogą odkryć wiele niezwykłych miejsc.

Obra ma 254 km długości. My proponujemy spływ jej dolnym odcinkiem od Kopanicy w Wielkopolsce do ujścia do Warty pod lubuską Skwierzyną. Na pokonanie 115 km potrzebujemy około dziesięciu dni. - To wariant dla osób, które chcą przy okazji zwiedzać okolice. Polecam go wodniakom-amatorom, którzy nie znają Obry i nie mają wprawy w machaniu pagajami. Doświadczonym wodniakom wystarczy sześć, najwyżej siedem dni na pokonanie tego odcinka - mówi Stanisław Cap ze wsi Św. Wojciech pod Międzyrzeczem, który od 30 lat organizuje spływy lubuskimi rzekami.

Kajaki wodujemy za jazem w Małej Wsi w powiecie wolsztyńskim w Wielkopolsce. Przepływając przez jez. Chobienickie mijamy wyspę z rezerwatem czapli siwych, zaś na Nowowiejskim nad naszymi głowami fruwają gniazdujące tam kormorany.

Pierwszy dzień spływu kończymy na biwakowisku w Nowej Wsi Zbąskiej. Na drugi dzień ruszamy w kierunku Trzciela z przerwą w Zbąszyniu na posiłek i zwiedzanie miasteczka.

Trzciel był stolicą przemytników

Pod wieczór cumujemy kajaki w stanicy na brzegu przepływowego jeziora Lutol Mokry. Jej właściciel Hubert Gołek jest skarbnicą wiedzy o historii okolic. Opowiada nam o szmuglerach, którzy działali na tych terenach w okresie międzywojennym. - Do 1939 roku pobliski Trzciel dzieliła polsko-niemiecka granica, która na kilku odcinkach biegła właśnie wzdłuż Obry. Miasteczko było wtedy stolicą przemytników. Nocami Polacy przeprawiali przez rzekę i jeziora stada kaczek. Szmuglowali też wędliny, kiełbasy, a nawet konie. Z przemytniczych wypraw wracali obładowani zapalniczkami i sacharyną, która w Niemczech była tańsza niż w Polsce -opowiada.

Przed drugą wojną po jeziorze i rzece kursował parostatek miejscowego dziedzica, który słynął w okolicy z oryginalnego poczucia humoru i zamiłowania do płatania różnych psikusów. Pewnego razu zabrał na pokład polskich pograniczników i chciał ich porwać na niemiecką stronę. Tak się wystraszyli, że powskakiwali do wody i popłynęli na polski brzeg. Jak Hitler zabrał mu majątek, zatopił statek na dnie Lutola Mokrego.

Tuż za Trzcielem mijamy jeziora Konin i Wielkie. Oba akweny opisaliśmy w naszym cyklu w miniony piątek. Z Wielkiego wpływamy na Rybojadzkie, gdzie mamy do wyboru dwa warianty trasy. Możemy skierować kajaki na Obrę, albo wyruszyć na pszczewskie jeziora Wędromierz i Chłop. - To urocze akweny, dlatego zachęcam uczestników spływów do ich zwiedzenia. Dodatkową atrakcją są łączące je wąskie kanały - mówi S. Cap.

Omijają Międzyrzecz

Po opłynięciu pszczewskich jezior wracamy na Obrę i zatrzymujemy się koło leśniczówki w Rańsku. Przed nami jeszcze 70 km. rzeki. Następnego dnia mijamy Policko, Żółwin, Obrzyce i zatrzymujemy się w Międzyrzeczu. Kajaki wyciągamy na brzeg na wysokości Liceum Ogólnokształcącego. Przed laty władze miejskie wybudowały tam betonowe schody i nazwały je stanicą. Doświadczeni wodniacy przecierają oczy na jej widok.

- Kto to wymyślił? - pyta jeden z uczestników spływu. - Na betonie łatwo uszkodzić poszycie kajaków.

W mieście są jeszcze dwie inne przystanie. Zdaniem wodniaków, są jeszcze gorsze od tej koło ogólniaka. Pierwsza na prawym brzegu nie ma dojazdu. Podobnie jak druga przed ujściem Paklicy do Obry koło zamku. Chcąc dojechać tam samochodem z przyczepą na kajaki trzeba się liczyć z mandatem. Nie można też rozbić tam namiotów, dlatego wielu wodniaków omija miasto. Zatrzymują albo w Św. Wojciechu, albo w oddalonej o 12 km. od Międzyrzecza wsi Gorzyca, gdzie do wyboru mają dwie prywatne stanice. Pierwszą prowadzi Janusz Maślak, druga sąsiaduje z zabytkowym pałacem rodziny von Kalckreutch, należącym obecnie do Aleksandra Bicza. We wsi warto zobaczyć szachulcowy kościółek z 1736 r. ze stojącą koło niego drewnianą dzwonnicą.

Widoki zapierają dech w piersiach

Za Gorzycą rzeka wije się jak wąż wśród wysokich skarp. Widok zapiera dech w piersiach. To z pewnością jednak z najbardziej urokliwych zakątków Ziemi Międzyrzeckiej. Dobry nastrój wodniaków pryska jak mydlana bańka przed mostem. A właściwie nasypem z dwiema rurami w środku. Położono je za nisko, dlatego musimy przeciągać kajaki lądem.

Na międzyrzeckim odcinku rzeki wzdłuż brzegów mijamy sterty śmieci. W wodzie pływają butelki, foliowe worki. S. Cap kilka razy w roku organizuje akcje sprzątania rzeki. Pomaga mu młodzież z ekonomika w Międzyrzeczu i miejscowi wodniacy. Na miejskim odcinku rzekę sprzątają też nurkowie z Nadobrzańskiego Klubu Płetwonurków. W czerwcu 2011 r. wyciągnęli z jej wyciągnęli z jej dna dwie tony odpadów.

Kolejnym etapem jest Zalew Bledzewski. To sztuczny zbiornik. Powstał w 1911 r. po wybudowaniu elektrowni, która spiętrzyła Obrę na ponad siedem metrów. Z zalewu możemy popłynąć Struga Jeziorną na jeziora Chycińskie i Długie. Oba akweny to turystyczne wizytówki gminy Bledzew. - Jej kolejnymi wizytówkami są stanice w Bledzewie i Starym Dworku. Są tam wiaty, biwakowiska, bieżąca woda oraz pochylnie do spuszczania i wyciągania kajaków. W powiecie międzyrzeckim Bledzew jest stolicą turystyki wodnej - zapewnia S. Cap.

Drzewa podnoszą adrenalinę

Koło bledzewskiej stanicy znajduje się arcydzieło inżynierii militarnej. To tzw. most przesuwny na kanale przed Obrą. Stanowił element fortyfikacji Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, który przed drugą wojną światową miał zabezpieczać wschodnie granice III rzeczy przed atakiem ze strony Polski. Most wysuwał się z maszynowni na lewym brzegu, obecnie jest zabetonowany.

W Starym Dworku warto obejrzeć pałac. To dawna siedziba bledzewskich opatów zakonu cystersów. Obecnie zabudowania znajdują się w fatalnym stanie. Kolejną atrakcją wsi jest most obrotowy na pobliskim kanale. W odróżnieniu od tego w Bledzewie, obracał się wokół własnej osi. I wciąż się obraca, gdyż w 2010 r. został naprawiony i uruchomiony przez miłośników fortyfikacji z Poznania i Skwierzyny.

Ostatni odcinek rzeki do Skwierzyny jest bardzo malowniczy. Obra meandruje wśród wzgórz, jej nurt tarasują liczne drzewa. Niektóre obaliły wichury, większość jednak to dzieło bobrów, które licznie występują na tych terenach. - Drzewa leżące w rzece podnoszą adrenalinę uczestnikom spływów. W dodatku ich zanurzone konary natleniają wodę, w dodatku działają jak naturalne oczyszczalnie i stanowią schronienie dla ryb - przekonuje mój przewodnik.

Zamek w widłach rzek

W Międzyrzeczu warto zwiedzić zamek, znajdujący się u ujścia Paklicy do Obry. Ma średniowieczną metrykę, gdyż archeolodzy odkryli tam pozostałości grodu datowanego na IX w. Za czasów panowania Kazimierza Wielkiego warownię otoczono kamienno-ceglanym murem z basztami, zaś w połowie XVI w. dobudowano basteje artyleryjskie. Był wielokrotnie zdobywany i niszczony. M.in. przez Pomorzan, Węgrów i Brandenburczyków. Funkcje obronne stracił w drugiej połowie XVII w. Obok zamku, w budynku dawnego starostwa, znajduje się muzeum. Zobaczymy tam m.in. największą w kraju kolekcje portretów trumiennych tablic inskrypcyjnych i herbowych związanych z sarmackimi obrzędami pogrzebowymi.

Tutaj zginęli nasi pierwsi święci

Około 2 km. na północny-zachód od Międzyrzecza mijamy wieś Św. Wojciech. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1259 r., jednak zdaniem historyków, ma znacznie starszy rodowód. Prawdopodobnie właśnie tutaj w 1001 r. wybudowali swój erem zakonnicy, którzy przeszli do historii kraju i kościoła jako Pierwsi Męczennicy Polski, zwani też Braćmi z Międzyrzecza. Jak pisze średniowieczny kronikarz, w nocy z 10 na 11 listopada 1003 r. "złaknieni srebra zbójcy" zamordowali Benedykta, Jana, Izaaka, Mateusza i usługującego im chłopca Krystyna. Trzej ostatni pochodzili z tych stron, dlatego po kanonizacji w 1004 r. przez papieża Jana XVIII zostali pierwszymi polskimi świętymi.

Obra ma dwa ujścia

Obra łączy Wielkopolskę z Ziemią Lubuską. Jej źródła znajdują się koło Jarocina na Wysoczyźnie Kaliskiej. Powierzchnia jej zlewni wynosi ponad cztery tysiące kilometrów kwadratowych. Ma 254 km i dwa ujścia. Kanałem południowym przez jez. Rudno i Obrzyce wpada do Odry, główny nurt płynie jednak na północ i za Skwierzyna wpada do Warty. Dodatkowo jest połączona z Wartą kanałem mosińskim. W Wielkopolsce przepływa przez powiaty grodziski, wolsztyński i nowotomyski, w Lubuskiem zaś przez powiat międzyrzecki. W obu województwach przecina wiele jezior przepływowych oraz Zalew Bledzewski. W dolnym biegu jej dopływami są Czarma Woda, Paklica i Struga Jeziorna.

Na sumy koło suszarni

Amatorzy moczenia kija na spływ Obrą powinni zabrać ze sobą wędziska. Rzeka to prawdziwy raj dla wędkarzy. W wydanej w 2007 r. książce "Na ryby w okolicach Międzyrzecza" Andrzeja Chmielewskiego czytamy, że przeważają w niej ukleja, płoć, i szczupak. Można tam złapać także leszcza, okonia, kiełbia, lina, czy jelca. Podczas rybackich odłowów w okolicy Gorzycy wyciągnięto suma ważącego 52,4 kg. Sporo sumów miejscowi wędkarze złowili na wysokości suszarni w Międzyrzeczu. 18 lipca 1991 r. trofeum Zbigniewa Tureckiego padł tam okaz o wadze 22,1 kg. A. Chmielelewski odnotował w swojej książce także inne rekordy. W 1994 r. u ujścia Obry do Warty Ryszard Giel złowił brzanę o wadze 5,4 kg.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska