Babcia jako pierwsza zauważyła, że jej ukochana wnuczka, wtedy mała dziewczynka, potrafi przenosić na papier to, co widzi. Początkowo były to zwierzęta, martwa natura i portrety najbliższych. Babcia wiedziała, że kredki i papier za chwilę Gosi nie wystarczą. Jej wnuczka potrzebowała nauczyciela. I tak kilkuletnia dziewczynka trafiła do kółka plastycznego w Domu Kultury Panorama.
Następnym etapem było Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Gorzowie. - Tam zrozumiałam, że malarstwo to nie tylko pasja, ale również ciężka praca - tony książek, które trzeba przeczytać i zasady, którym należy się podporządkować. Po pięciu latach liceum miałam dość ograniczeń i nakazów. Teraz maluję dla siebie i bliskich - mówi Gosia.
W przypływie buntu, zamiast studiów malarskich w Akademii Sztuk Pięknych, wybrała ekonomię. - Nie żałuję decyzji. Choć czasami się zastanawiam, czy czegoś nie tracę - mówi malarka.
W okolicy wszyscy ja znają. Przychodzą do niej po obrazy na zamówienie: martwą naturę, portrety bliskich. - Nie miałam pomysłu na prezent urodzinowy dla przyjaciółki i poprosiłam Gosię o pomoc. Anioły na płótnie zrobiły prawdziwą furorę - opowiada Anna Szlęzak.
Malarka ostatnio "odkryła" też haft krzyżykowy. - Planuję pokazać moje prace większej grupie ludzi. Może na czerwcowych Dniach Barlinka - zapowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?