Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obwodnica tonie w błocie (wideo)

Redakcja
Skarpy osunęły się na obwodnicy pomiędzy ul. Szczecińską a mostem na Warcie. Wczoraj rano z błotem walczyli tu drogowcy: Ryszard, Rafał i Marcin.
Skarpy osunęły się na obwodnicy pomiędzy ul. Szczecińską a mostem na Warcie. Wczoraj rano z błotem walczyli tu drogowcy: Ryszard, Rafał i Marcin. fot. Zbigniew Borek
Zjechały całe metry darniny. Zwaliły się setki kamieni. Gęsta maź wylała się nawet na asfalt. Zajęła kawał drogi.

MULTIMEDIA

MULTIMEDIA

Jak deszcz zmył pobocza drogi (czas: 1'14")
Rozmiar: 2,04 MB

- To normalne, że po deszczu zdarzają się osunięcia - mówi inż. Józef Włosek. - Bzdura. To fuszerka - komentuje nasz ekspert z dziedziny budownictwa.

- Jedźcie, zobaczcie, bo to się w głowie nie mieści. Ta droga została przecież oddana do użytku w listopadzie! - alarmuje nas gorzowianin wczoraj o 6.50. Od razu ruszamy na miejsce. Kilkaset metrów za wjazdem od ul. Szczecińskiej widać osunięte skarpy na odcinku około 300: z prawej strony darniny, z lewej dużych kamieni. Na prawym poboczu wielkie bajora, z nich błoto wylewało się na jezdnię (sięgało do połowy pasa).

Aby je usunąć, przed nami był tu już spychacz, a policja pilnowała, żeby auta nie wjechały w niebezpieczną maź. Teraz panowie Ryszard, Rafał i Marcin (nazwisk nie podają) z firmy Strabag, która z firmą Kirchner budowała obwodnicę, zgarniają łopatami resztki błota z asfaltu. - Musimy to jak najszybciej posprzątać. Ale rowy przy jezdni są całkowicie zalane i zamulone, musi przyjechać ciężki sprzęt - mówi jeden z nich. Obok śmigają tiry i osobówki.

Wszyscy święci

Budowa zachodniej obwodnicy kosztowała 180 mln zł. To największa inwestycja w historii Gorzowa i jedna z najważniejszych: odciążyła miasto od tranzytu. Została oddana do użytku niedawno, w listopadzie zeszłego roku. Kto jest winny temu, że przy tak kosztownej i ważnej trasie spływają pobocza?

Zdzisław Kuciak, który odpowiada za inwestycje w zielonogórskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, do której należy obwodnica, nie chce niczego komentować. - Jestem w Warszawie, nie znam szczegółów - mówi. Szukamy winnych dalej. Józef Włosek, który był tzw. inżynierem kontraktu, czyli nadzorował inwestycję w imieniu dyrekcji dróg, nie poczuwa się do winy. - Dwa dni mocno popadało i te zbocza, gdzie darnina jeszcze nie związała się z podłożem, mogły spłynąć. Zdarza się to na drogach w całej Europie - próbuje uspokajać. Pamiętamy jednak, że uspokajał nas również niemal rok, temu kiedy zbocza też spływały.

Telefon w biurze kierownika budowy Uwe Tjarksa milczy. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że być może już go nie ma w Polsce. Od dawna unikał rozmów z nami, bo od początku wytykamy liczne niedociągnięcia na zachodniej obwodnicy.

Fuszerka i tyle

Gdy pokazujemy zdjęcia i wideo, gorzowianie otwierają usta. - Jezu! Czy tam zawsze musi być coś nie tak?! - dopytuje Piotr Bladowski. Kierowca Henryk Maciejak też jest zaskoczony. - Cieszę się, że miasto odetchnęło od tranzytu, ale jeśli po każdym deszczu ma spływać po kilkaset metrów skarp, to boję się, że w dwa lata nie będzie widać tej drogi spod ziemi - macha głową. Radny Artur Radziński, który prosił NIK o sprawdzenie inwestycji (kontrola właśnie rusza, ale potrwa kilka miesięcy), słysząc o zalanym błotem asfalcie, puszcza pod nosem ostre słowo. - Takie rzeczy nie mają prawa się dziać!

Poprosiliśmy o opinię eksperta: doktora Cezarego Symonowicza, specjalistę od budownictwa i geotechniki, biegłego sądowego z Instytutu Badań i Ekspertyz Sądowych. - Te zbocza są źle zagęszczone i nie mają systemu odwadniającego. Dlatego woda podmywa cały nasyp. Razem z ziemią, z którą trawa rzekomo miała się związać - mówi. Tłumaczenia Włoska nazywa bzdurnymi. - Podłoże nie miało prawa zjechać. Ale zjechało, bo całe jest z luźnego piachu. Woda rzeźbi sobie tam, jak chce - kwituje nasz ekspert.

Kto za to zapłaci?

Strabag - Kirchner na swój koszt naprawi osunięcia. - Nakażemy to natychmiast - zapewnia Włosek. Jednak dr Symonowicz ostrzega: - Takie łatanie dziur nic nie da. Przy następnych deszczach wszystko znowu zjedzie na jezdnię. Tu potrzebny jest remont skarp: zagęszczenie, może palowanie (wbicie kilkuset drewnianych pali - red.).

Gwarancja na obwodnicę kończy się w sierpniu. To oznacza, że jeśli zbocza spłyną po tym terminie, to za naprawę zapłaci dyrekcja dróg - z naszych, podatników, pieniędzy.

LISTA BŁĘDÓW NA OBWODNICY

  • Zachodnia obwodnica miała być gotowa w grudniu 2006 r., ale budowlańców zaskoczyło to, co dla zwykłych ludzi jest oczywiste: grząski grunt przy Warcie. Otwarcie przesunęli na listopad 2007 r.

  • W marcu 2007 r. po ulewach pierwszy raz spłynęły zbocza przy drodze, deszcz tak wymył podbudowę drogi, że można było ją oglądać... od spodu! Udokumentowaliśmy to w gazecie. - To normalne - mówił inż. Włosek, ale część skarp obłożono kamieniami.

  • W kwietniu ujawniliśmy, że z powodu wadliwego wykonania budowlani musieli rozkuć 100 m gotowej trasy.

  • W sierpniu kontrolerzy z dyrekcji dróg wykryli aż 100 usterek, m.in. złe przygotowanie nasypów pod jezdnię.

  • W listopadzie po otwarciu obwodnicy okazało się, że byle jak zamontowano tymczasowe rurki odprowadzające wodę z jezdni: były przyczepione... drucikami. Kiedy publikujemy dokumentujące to zdjęcia naszego czytelnika, budowlańcy się śmieją, ale dziś dreny są już umocowane betonem.

  • Tomasz Rusek
    0 95 722 57 72
    [email protected]

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska