Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oby to był początek serii zwycięstw CCC

Redakcja
W meczu z Uteksem koszykarki CCC walczyły do upadłego i wygrały. Czy tak będzie i w kolejnych spotkaniach? Na zdjęciu Justyna Jeziorna próbuje wyrwać piłkę Elżbiecie Międzik.
W meczu z Uteksem koszykarki CCC walczyły do upadłego i wygrały. Czy tak będzie i w kolejnych spotkaniach? Na zdjęciu Justyna Jeziorna próbuje wyrwać piłkę Elżbiecie Międzik. Fot. Konrad Kaptur
Kibice CCC Polkowice oglądający mecz swojego zespołu z Uteksem przecierali oczy ze zdumienia.

Na parkiecie ujrzeli bowiem zespół grający basket radosny, agresywny i co najważniejsze, efektywny. Skąd taka nagła zmiana oblicza naszego zespołu?

- To nie jest tak, że nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczęliśmy grać skutecznie. We wcześniejszych meczach dziewczyny też starały się realizować założenia taktyczne, ale nie za bardzo to wychodziło, bo na wszystko potrzeba czasu. Z Uteksem od pierwszej syreny wszystko układało się po naszej myśli. Szybko zdobyliśmy przewagę i to ustawiło zawody. W baskecie często jest tak, że jak idzie to na całego. Nam ewidentnie szło. W hurraoptymizm nie ma jednak co popadać, bo to tylko jeden wygrany mecz - tonuje nastroje trener CCC Krzysztof Koziorowicz.

Wszystko robiły lepiej

Rzeczywiście polkowiczanki miały iście piorunujące otwarcie. Po pierwszych 15 minutach gry prowadziły 28:10, a po dwóch kwartach było już 40:18. Dominowały w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła: lepiej zbierały, były skuteczniejsze, miały też mniej strat, a więcej przechwytów. W zasadzie po 20 minutach stało się jasne, że tylko splot nadzwyczajnie niekorzystnych okoliczności może im zabrać zwycięstwo. Na szczęście w potyczce z zespołem z Rybnika nic złego naszym się nie stało, choć drugą połowę polkowiczanki przegrały różnicą dziewięciu punktów - 24:33.

Musimy iść za ciosem

W końcówce meczu, wysoko prowadząc polkowiczanki przestały być tak zabójczo skuteczne, a rozegranie piłki nie było już tak błyskawiczne. Również pod tablicami skakały z mniejszym impetem.

- Jak się prowadzi różnicą 20 punktów, a do końca meczu jest niewiele czasu to trudno utrzymać maksymalną koncentrację. W końcówce rzeczywiście dałyśmy rywalkom za dużo swobody - przyznaje Daria Mieloszyńska.

- Musimy grać swoje niezależnie od wyniku. Maksymalna koncentracja to podstawa. Jestem jednak przekonany, że będzie dobrze, bo my stajemy się silniejsi z każdym dniem. Od niedawna jesteśmy razem, a już widać efekty naszej wspólnej pracy. Na pewno zdarzą się nam jeszcze mecze słabsze, ale generalnie będziemy iść do przodu - podkreśla Koziorowicz.

Płynąć z falą

Wygrana z Rybnikiem posiadającym w swoim składzie zawodniczki uznawane za bardzo dobre, a nawet wybitne, miała dla naszych bardzo duże znaczenie z psychologicznego punktu widzenia.

- Dała nam wiarę, w to, że możemy ograć każdego. Konsekwenta realizacja założeń taktycznych nakreślonych przez trenera w połączeniu w maksymalnym zaangażowaniem przyniosła efekt. Wierzę, że jeżeli będziemy tak grać to będzie naprawdę dobrze - przyznaje Mieloszyńska.

Zespół znajduje się obecnie na fali wznoszącej. Dokąd ona go zaniesie, trudno wyrokować. Po meczu z Uteksem pewne jest jedno - mamy drużynę, którą stać na dokonywanie rzeczy naprawdę dużych. Co więcej, jeżeli uda się zakontraktować klasycznego centra z wyższej półki, a o takim mówi się w klubie, a także poprawić skuteczność rzutów trzypunktowych (w meczu z Uteksem tylko jeden celny na 15 prób) to niewykluczone, że i wielkich.

Konrad Kaptur
0 509 374 135
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska