[galeria_glowna]
Co się stało? - Nie chcieli nas wpuścić na prezentację - relacjonował Tomasz Gawałkiewicz, który od lat fotografuje Falubaz dla Czytelników "GL". Jego zdaniem problemy zaczęły się jeszcze przed meczem, kiedy grupa fotoreporterów chciała pasem bezpieczeństwa dotrzeć od strony parkingu przed wieżyczkę i stanąć za bandą naprzeciwko zawodników. Ochroniarze ugięli się dopiero po konsultacjach przez radio.
Zobacz też: - Policja została napuszczona na moich kibiców! - oskarża prezes Caelum Stali Gorzów Władysław Komarnicki
Awantura wybuchła ponownie, kiedy grupa w pomarańczowych kamizelkach chciała się rozejść do pracy w wyznaczonych miejscach na pierwszym i drugim łuku. Ochroniarze znów stanęli murem i zabronili ludziom z aparatami wstępu w pas bezpieczeństwa, którym podczas poprzednich spotkań wędrowali na stanowiska. Kazali przechodzić przez trybuny. Właśnie wtedy ucierpiał znany w środowisku fotoreporter z Gorzowa Mirek Wieczorkiewicz. - Popchnęli mnie, upadłem. Wszystko widział z wieżyczki sędzia i fani z trybuny honorowej - relacjonował. - Rozmawiałem z arbitrem. Opisał to w sprawozdaniu.
Zobacz też: Kluby żużlowe żądają opłat za akredytacje. To skandal. Chcą podzielić prasę na gorszą i lepszą?
Zdaniem Wieczorkiewicza nie było żadnych przesłanek, żeby tak brutalnie go traktować.
- Mecz ochraniała agencja Zubrzycki. Nie ma żadnych zgłoszeń na policję, do ochrony, organizatora ani sędziego. Sprawdziłem protokół i sprawozdanie. Nie ma żadnego dokumentu, że taka historia miała miejsce - powiedział rzecznik klubu Marek Jankowski. - Ochrona poleciła fotoreporterom przejść górą, a nie dołem trybun. Z moich informacji wynika, że było tam jakieś niebezpieczeństwo. Bodaj odkryta studzienka. Gdyby coś się komuś stało, winny byłby klub. To wszystko.
Ręce mi opadły i przypomniał mi się Mikołaj Zgaiński, rzecznik prasowy Unii Leszno, który zawsze serdecznie zaprasza na imprezy i przypomina o akredytacjach. Sam je wydaje, a w trakcie imprezy potrafi podejść, zapytać, czy wszystko w porządku. Na "Smoku" nikt nikogo nie przepycha i nie zabrania przejścia. Może dlatego, że Mikołaj często sam kieruje dziennikarzy i fotoreporterów we właściwe miejsce. Z jednej strony dzieli nas tylko 110 km, a z drugiej lata świetlne...
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?