Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochrona środowiska to przecież fikcja

Krzysztof Fedorowicz
JAN ZEMANUrodził się w Wilnie w 1943 roku. Od 1945 jest mieszkańcem Sulechowa
JAN ZEMANUrodził się w Wilnie w 1943 roku. Od 1945 jest mieszkańcem Sulechowa Fot. Mariusz Kapała
Rozmowa z Janem Zemanem z Sulechowa, obrońcą alei drzew.

- Kiedy zauważył pan wycinkę drzew rosnących przy drodze między Sulechowem a Skąpem?
- Kiedy w czwartek w "Gazecie Lubuskiej" przeczytałem o tym, że pod topór poszła piękna aleja, wsiadłem na rower i pojechałem sprawdzić, bo trudno było mi uwierzyć. To jedna z wielu wysadzanych lipami dróg w naszej gminie, podobne są przy szosach na Smardzewo czy Brody.

- Dlaczego uważa pan, że drzewa należy pozostawić?
- Spełniają one szereg funkcji, chronią przed wiatrami czy dają cień. Miło latem jechać taką aleją, bo panuje tutaj przyjemne, chłodne powietrze, poza tym nie ma obawy, że słońce oślepi.

- Ale do pni przybite są krzyże...
- Tam ginęli młodzi ludzie, którzy po piwie pędzili do Niesulic, czy też wracali znad jeziora. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pojedzie tędy z kosmiczną prędkością! Natomiast jak ktoś chce się zabić, czasem wystarczy jedno drzewo rosnące przy trasie.

- W Chociulach ktoś niedawno uderzył rozpędzonym autem w mur biegnący przy drodze...
- I czy to znaczy, że mamy równać z ziemią wszystko, co znajduje się w zasięgu wzroku kierowcy? To przecież absurd. Nie widzę racjonalnego uzasadnienia dla tej wycinki!

- Drogowcy przekonują jednak, że drzewa przy drodze należy usunąć ze względów bezpieczeństwa. Podobnie myśli burmistrz.
- To nie jest żaden argument! Uważam, że zarówno zarząd dróg jak i władza idą na łatwiznę. Gdyby zdecydowali się pozostawić drzewa, musieliby je pielęgnować, wycinać suche gałęzie, a tak jednym rżnięciem sprawa zostaje załatwiona! Można też postawić jakiś fotoradar, czy na niebezpiecznych łukach ograniczyć prędkość, a policja powinna tego pilnować.
Warto też zauważyć, że przecież tzw. wydziały ochrony środowiska w urzędach to czysta fikcja! Burmistrz płaci urzędnikom, a ci boją się nie tylko sprzeciwić pracodawcy, ale nawet wyrazić swoje zdanie... Nieraz zgłaszałem do urzędu tzw. dzikie wysypiska śmieci, nikt nawet palcem nie ruszył... Walka o czyste i piękne środowisko to jak wołanie na puszczy...

- Co zatem można zrobić, by uratować aleję?
- Dobrze, że "Gazeta Lubuska" podjęła ten temat, spróbuję jeszcze przekonać telewizję. Myślę, że dobrym przykładem była akcja w obronie doliny Rospudy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska