Chodzi o piec w mieszkaniu syna Jadwigi Plebanek. Jest stary i wypalony. Zdaniem kobiety, ma ponad 40 lat. Mieszkanie jest komunalne, dlatego w maju wystąpiła do administrującego nim Międzyrzeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego o wybudowanie nowego.
- Rozebrali piec do połowy, wymienili wsad i zaczęli go składać od nowa. Ale to fuszerka. Tylko nabałaganili w mieszkaniu. Między kaflami są ogromne szczeliny. Część jest wypaczona i popękana. Popsuli go, zamiast wyremontować. Teraz nie mogę nawet w nim palić, choć przyszły chłody i trzeba ogrzewać mieszkanie - załamuje ręce.
W MTBS nie ma zduna, dlatego zlecenie na remont pieca dostała firma Mieczysława Jędrzejczaka. Rzemieślnik zapewnia, że zdarzenie wyglądało zupełnie inaczej.
- Ta pani cały czas nam przeszkadzała. Szarpała za piec, nie pozwoliła nam dokończyć roboty. Nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem lokatora, choć pracuje w tym fachu od wielu lat. W sobotę przyjechaliśmy drugi raz, ale nawet do mieszkania nas nie wpuściła - opowiada zdun.
Nie podpisała protokołu
J. Plebanek obarcza winą rzemieślników. Narzeka też na zarządcę mieszkania i na miejskie władze. Twierdzi, że do budowy pieca należało użyć nowych kafli. - Ale nie chcą mnie słuchać. U burmistrza byłam w tej sprawie ze sześć razy. Rozmawiałam z jego zastępczynią, ale nic nie załatwiłam - mówi.
Dlaczego zdun pojawił się w mieszkaniu dopiero pół roku po tym, jak międzyrzeczanka wystąpiła z wnioskiem o remont? - Wysłaliśmy do mieszkania fachowca, żeby obejrzał ten piec. Stwierdził, że kafle są w dobrym stanie i można je wykorzystać podczas remontu. Matka najemcy nie wyraziła na to zgody i nie podpisała protokołu - odpowiada Janusz Byczkowski z działu technicznego MTBS.
Nie wiedział, co podpisał?
Po pewnym czasie J. Plebanek napisała kolejne pismo. Czytamy w nim, że kafle są popękane, mają zniszczoną, powycieraną politurę. Domagała się wybudowania pieca z nowych kafli. Prezes MTBS Jan Muzia wysłał do jej mieszkania kolejnego rzemieślnika, żeby dokonał ponownych oględzin pieca. Zdun podobnie jak jego poprzednik stwierdził, że kafle są dobre.
- Wypędziła nas wtedy z mieszkania. Napisałem o tym w notatce służbowej. I powiedziałem prezesowi, że więcej tam już nie pójdę - mówi J. Byszkowski pokazując protokół z oględzin. Ale bez podpisu J. Plebanek.
Ostatecznie protokół i zgodę na przebudowę podpisał Stanisław Plebanek, mąż pani Jadwigi. Dlaczego to zrobił, skoro nie zgadza się na użycie starych kafli? - Bo żona mi kazała. Oboje byliśmy jednak przekonani, że mają wstawić nowe - tłumaczy.
Bo nowe są za drogie
J. Byszkowski zaznacza, że podczas remontu zamontowano nowy wsad i ruszt. Najbardziej popękane kafle zastąpiono innymi, ale też z odzysku. Pokazuje pismo, w którym S. Plebanek wyraża zgodę na użycie części z remontowanego pieca. Dlaczego zarządca nie przychyli się do prośby lokatorów i nie wybuduje pieca z nowych kafli? Odpowiada, że wtedy koszt byłby znacznie wyższy, bo kafle są bardzo drogie. Kosztują od dwóch do trzech tysięcy złotych.
- Nie możemy kupować nowych, skoro dwóch kolejnych fachowców uznało, że stare są jeszcze dobre i można je z powodzeniem wykorzystać. To byłoby marnotrawstwo publicznych pieniędzy - wyjaśnia J. Byszkowski.
To kolejne zlecenie, które firma M. Jędrzejczaka miała zrealizować w mieszkaniu komunalnym na zlecenie MTBS. - W tym roku postawiliśmy i wyremontowaliśmy kilkanaście pieców. I do tej pory nigdzie nie mieliśmy takich problemów - mówi rzemieślnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?