Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od trzech tygodni nie mają wody

Tatiana Mikułko
Pan Zenon skonstruował sobie specjalne nosidło. - Dzięki niemu lżej mi nanieść wody do domu - mówi starszy człowiek.
Pan Zenon skonstruował sobie specjalne nosidło. - Dzięki niemu lżej mi nanieść wody do domu - mówi starszy człowiek. fot. Katarzyna Chądzyńska
W Stanowicach koło Gorzowa nie ma wody. Skażona jest bakteriami coli i paciorkowca. Gmina oraz witnickie wodociągi szukają przyczyn. A mieszkańcy radzą sobie, jak mogą.

Najbardziej prawdopodobne jest to, że do wody przedostały się zanieczyszczenia z fekaliów. Winni mogą być ludzie - mówił nam wczoraj prezes wodociągów.

- Myjemy się w misce, pierzemy ręcznie, szambo śmierdzi, na podwórko zlatują się muchy - wylicza Ewa Andrzejewska-Sidorowicz. Na wieś przeprowadziła się z Gorzowa rok temu. Dopiero się uczy wiejskiego życia, a tu taki horror!

71-letni pan Zenon (nie chce nazwiska w gazecie) skonstruował sobie nosidło. Dzięki niemu lżej mu przenieść pełne wiadra z beczkowozu do domu.

Miejski Zakład Komunalny z Witnicy codziennie dostarcza mieszkańcom 20 tys. litrów wody. Grażyna Olszta chodzi po nią cztery razy dziennie ze 120-litrową beczką - Na moją sześcioosobową rodzinę to i tak jest mało. Do picia kupuję mineralną - dodaje. Jej sąsiadka wczoraj robiła pranie. Do beczkowozu dreptała 15 razy, przytargała 30 wiader. - Aż mi się płakać chciało, taka byłam umęczona - żali się. Pani Alicja nie ma pralki wirnikowej, tylko automat, więc pranie wozi do córki do Kwiatkowic, trzy wioski dalej.

Szambo na oko

- Wiem, że ludziom jest ciężko, ale proszę ich o cierpliwość. Na razie krany w ich domach będą zakręcone. Na moją prośbę wodociągi podstawią na wieś dodatkowe dwie beczki z wodą. My cały czas szukamy przyczyn skażenia - tłumaczy nam wójt Krystyna Pławska.

Wczoraj spotkaliśmy w Stanowicach pracownika urzędu gminy Leszka Dobosiewicza, który w towarzystwie dzielnicowego Marka Czarnogreckiego sprawdzał, czy szamba są szczelne. Przyłączy wodociągowych we wsi jest 88, szamb trochę mniej, bo są tzw. zbiorcze. - Na razie byliśmy w czterech miejscach. Nic nie przecieka - relacjonował urzędnik.

Sanepid pierwsze słyszy

Mieszkańcy twierdzą, że to nie wina szamb, lecz Zakładu Utylizacji Odpadów z Gorzowa, który nieczystości wylewał na pola. Prezes zakładu Marek Wróblewski zaprzecza. - Prawdą jest, że wywoziliśmy na dzierżawioną przez nas ziemię osady ściekowe, ale w dopuszczalnych ilościach. Gdybyśmy zanieczyścili wody gruntowe, już dawno byłby u nas sanepid - mówi.

Sanepid nie mógł być w gorzowskim zakładzie, bo do tej pory o niczym nie wiedział.- Pierwsze słyszę - przyznaje Danuta Kozera, kierownik sekcji higieny komunalnej w powiatowej stacji w Gorzowie. - W Stanowicach prowadzimy systematyczne badania, które wcześniej niczego nie wykazały. Informację na temat ZUO weźmiemy pod uwagę.

Skażeni nie jesteśmy

Kiedy w Stanowicach popłynie z kranów woda? Warianty są dwa. Optymistyczny, że za niecałe dwa tygodnie. - Jeśli w poniedziałek okaże się, że wyniki badań są dobre, sanepid też nie będzie miał przeciwwskazań, inwestor uzbroi nową studnię, co potrwa około 10 dni i puścimy wodę - tłumaczy Wojciech Grzecznowski, prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego z Witnicy.

Wariant pesymistyczny, przy negatywnych wynikach (trzykrotne chlorowanie i dezynfekcja ujęcia do tej pory nic nie dały) zakłada budowę wodociągu, a to oznacza dla mieszkańców trzy miesiące gehenny. - Jeśli tak ma być, to niech nam światło zabiorą i czarną płachtę na głowę zarzucą! - złości się Grażyna Olszta. I dodaje: - Odkręćcie wodę! Na początku ludzie kąpali się w skażonej i nikogo szlag nie trafił. Mnie też!

Mieszkańcy mają pretensje do urzędu gminy o brak informacji. - Dlaczego pani wójt do nas nie przyjedzie. Czy my też jesteśmy skażeni? - pytają.

- Gdyby rozmowy z ludźmi rozwiązywały problemy, spotykałabym się z nimi trzy razy dziennie - odpowiada wójt Pławska. - Sytuacja jest patowa, bo Stanowic nie można podłączyć do żadnego innego ujęcia. Ustalam z Naftą w Pile i w Zielonej Górze, które robiły kiedyś odwierty na obrzeżach Stanowic, czy będziemy mogli korzystać z ich studni. Jeśli ludzie chcą się ze mną spotkać, to przyjadę.

Prezes Grzecznowski zapowiada, że jeśli okaże się, że to któryś z mieszkańców zanieczyścił ujęcie, to jego zakład zgłosi sprawę do prokuratora, a delikwenta pozwie do sądu i zażąda zwrotu poniesionych strat.

Ewa Andrzejewska-Sidorowicz sprowadziła się na wieś z Gorzowa rok temu: - Nigdy nie myślałam, że będę musiała wodę w butelkach nosić do domu.

Od trzech tygodni nie mają wody
Fot. Katarzyna Chądzyńska

(fot. Fot. Katarzyna Chądzyńska)

Grażyna Olszta i jej wnuczka Ola chodzą po wodę ze 120-litrową beczką po kapuście

(fot. Fot. Katarzyna Chądzyńska)

Ilona i Klaudia Dobrzańskie też chodzą po wodę do beczkowozu. Chcą w taki sposób pomóc rodzicom.

(fot. Fot. Katarzyna Chądzyńska)

Irena Kaczmarek ma 74-lata. Narzeka, że ciężko jej dźwigać pełne butelki z beczkowozu do domu.

(fot. Fot. Katarzyna Chądzyńska)

Siostry Dobrzańskie: Ilona, Klaudia i Julia chodzą po wodę kilka razy dziennie.

(fot. Fot. Katarzyna Chądzyńska)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska