Jak na razie autostrada A2 ma dla Lubuskiego marginalny charakter. A to głównie za sprawą małej liczby zjazdów. W Lubuskiem, zmotoryzowani mogą ją opuścić jedynie w Świecku, Rzepinie, Torzymiu i w ograniczonym zakresie w Trzcielu. Tymczasem tysiące aut jadących drogą krajową nr 3, aby wjechać na A2 musi kierować się na Torzym lub Nowy Tomyśl. Powód? Największy węzeł łączący A2 z budowaną drogą szybkiego ruchu S3 jest wprawdzie gotowy, ale zablokowany. Do czasu zakończenia budowy „trójki”.
Przypomnijmy, że zgodnie z wcześniej podpisaną umową z wykonawcami, termin oddania do użytku S3 od Międzyrzecza do Sulechowa mija w czerwcu 2013 roku. I wtedy to, zgodnie z harmonogramem, odblokowany zostanie węzeł w Jordanowie.
Czytaj też: Przez A2 pustoszeją kieszenie przedsiębiorców
- Budowa „trójki” jest tak zaawansowana, że drogę tę można byłoby oddać zmotoryzowanym znacznie szybciej. Szczególnie zależy nam na odcinku od węzła w Jordanowie do zjazdu Świebodzin Północ. Wtedy auta jadące „trójką”, zarówno z Gorzowa jak i z Zielonej Góry, mogłyby wjeżdżać na węzeł i tym samym autostradę A2 - tłumaczy radny powiatu Mirosław Algierski.
Potwierdza to także starosta Zbigniew Szumski. - To pozwoliłoby na zjazd turystów z autostrady A2 w centrum województwa. W tym celu chcemy rozmawiać zarówno z władzami województwa, posłami, drogowcami, jak też miejscowymi przedsiębiorcami - wyjaśnia starosta Zbigniew Szumski.
Obaj rozmówcy dodają, że korzystna aura sprawiła, iż firmy budujące S3 - Moto Engil czy Hermann Kirchner - pracują praktycznie bez przeszkód. Wprawdzie nie mogą np. wylewać asfaltu, bo to wymaga wyższych temperatur, ale inne prace są prowadzone.
Jeden z dyrektorów Moto Engil, prosząc o anonimowość, gdyż nie ma zgody z „centrali” na rozmowy z prasą, nie ukrywa, że nie ma żadnych przeszkód technicznych, by wspomniany odcinek z Jordanowa do Świebodzina został ukończony chociażby jesienią 2012 r. - Zaawansowanie robót jest tak duże, że dałoby się to zrobić - podkreśla. Ale też dodaje: - To niestety musiałoby dodatkowo kosztować.
Dlaczego? - Bo trzeba wtedy przeprogramować część prac, zmienić harmonogramy, przerzucić ludzi i maszyny, zmienić terminy dostaw materiałów, a to dodatkowe koszty - wyjaśnia.
Czytaj też: Autostrada A2 gotowa, ale tiry na nią nie wjadą
Przemysław Hamera, dyrektor zielonogórskiego oddziału GDDKiA podkreśla, że jest zainteresowany przyspieszeniem prac i oddaniem wspomnianego odcinka przed terminem. Dodaje jednak, że to musi wyjść od wykonawcy. - Ja po prostu nie mogę zapłacić ani złotówki ponad uzgodnioną sumę. To niezgodne z przepisami. Ale jeśli Moto Engil czy Hermann Kirchner zakończą budowę jesienią, to niejako od ręki wypłacę im należą za kontrakt sumę. Nie będę czekał do czerwca 2013 roku - dodaje Hamera.
Czy taka obietnica przekona drogowców, dowiemy się niebawem.
Czytaj też: Przez A2 pustoszeją kieszenie przedsiębiorców
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?