Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddany innym do szpiku kości

Dariusz Brożek
Tobiasz Bujnowski ma 25 lat, pochodzi z Brzeźna koło Sulęcina. Od dwóch lat jest żołnierzem 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. W styczniu oddał szpik choremu na raka krwi Niemcowi.
Tobiasz Bujnowski ma 25 lat, pochodzi z Brzeźna koło Sulęcina. Od dwóch lat jest żołnierzem 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. W styczniu oddał szpik choremu na raka krwi Niemcowi. Dariusz Brożek
Przed trzema tygodniami Tobiasz Bujnowski oddał szpik choremu na raka Niemcowi. Teraz zachęca mieszkańców do rejestrowania się w bazie dawców. - Przeszczep nic nie boli i jest całkowicie bezpieczny - przekonuje.

Wokół przeszczepów szpiku narosło wiele mitów. Według jednego z nich, szpik pobierany jest poprzez bezpośrednie wkłucie w kręgosłup, co jakoby jest bardzo niebezpieczne dla dawcy. - To wierutna bzdura. Przeszczep jest bezbolesny i całkowicie bezpieczny. Szpik pobierany jest zazwyczaj bezpośrednio z krwi, sporadycznie zaś przez wkłucie w talerz miednicy. Sposób pobrania zależy od dawcy - zapewnia Tobiasz Bujnowski, który przed trzema tygodniami oddał szpik choremu na białaczkę Niemcowi.

Szer. T. Bujnowski jest żołnierzem międzyrzeckiej brygady, służy w Wędrzynie pod Sulęcinem. Jak został dawcą? Przed rokiem w koszarach odbyła się rejestracja. Oddał wtedy osiem mililitrów krwi, po czym jego dane trafiły do światowego rejestru. Pod koniec ub.r. lekarze stwierdzili, że ma identyczne antygeny, jak zakwalifikowany do przeszczepu chory na raka krwi 41-letni Niemiec. W styczniu żołnierz przyjechał do kliniki w Poznaniu. Przeszedł kolejne badania, potem przez pięć dni przyjmował preparat, powodujący rozrost komórek macierzystych. Sam robił sobie zastrzyki. Ostatnią odsłoną był zabieg. Jak wyglądał? - Jak kroplówka. Leżałem na łóżku przez kilka godzin i oglądałem film. Nic nie czułem - opowiada.

Lekarze wkłuli się w żyłę na przedramieniu dawcy. Jego krew spływała do specjalnego separatora, w którym oddzielane są komórki macierzyste. Potem wracała do organizmu przez wkłucie w drugiej ręce. Zdaniem fachowców, regeneracja szpiku trwa do trzech tygodni. T. Bujnowski nie odczuwał żadnych negatywnych skutków. - Na trzeci dzień pojechałem na turniej halówki. Grałem razem z kolegami, byłem w znakomitej formie - zapewnia.

Teraz żołnierz zachęca innych do rejestrowania się w bazach dawców. Przed tygodniem promował przeszczepy wśród licealistów ze Skwierzyny. - Zgodność antygenów występuje raz na 25 tysięcy osób. Dlatego czym więcej zdrowych i pełnoletnich dawców zarejestrowanych jest w bazach, tym większa szansa na uratowanie czyjegoś życia - mówi Jacek Baczyński z Fundacji Przeciwko Leukemii.

W Polsce zarejestrowanych jest niespełna 300 tys. potencjalnych dawców. Tymczasem w niemieckich bazach jest już około 4 mln. osób. Statystyka jest nieubłagana. Przeszczepy są ostatnią deską ratunku dla chorych na białaczkę, ale nie zawsze kończą się szczęśliwie. Trzy na dziesięć osób umiera po zabiegu w wyniku różnych powikłań. Tak właśnie zmarła 4 czerwca 2008 r. znakomita siatkarka Agata Mróz-Olszewska. T. Bujnowski nie wie, czy jego szpik uratował życie biorcy.

- Dopiero za dwa lata będę mógł wystąpić do fundacji o udostępnienie mi jego danych. Na pewno to zrobię. Nie wiem jednak, czy zgodzi się na to biorca - mówi.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska