Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiara wybuchu to bohater! Zginął niosąc pomoc ciężarnej kobiecie

(kb, kali)
fot. Mariusz Kapała
51-letni mężczyzna - który wczoraj zginął w bloku 1E na os. Pomorskim - był lokatorem tego budynku, ale nie mieszkania, w którym doszło do wybuchu gazu. Poszedł tam, aby pomóc ciężarnej z dzieckiem, jak właśnie nieoficjalnie ustaliliśmy.

Zobacz też: Eksplozje gazu na os. Pomorskim i Śląskim. Wyrwało ścianę w wieżowcu. Policja i prokuratura bada sprawę

W Zielonej Górze na Os. Pomorskim i Śląskim wybuchło 40 kuchenek gazowych. Ewakuowano ponad 6 tysięcy osób. Osiem osób zostało rannych, jedna nie żyje - podawaliśmy wczoraj na bieżąco.

Na początku nikt jeszcze dokładnie nie wiedział, kim była ofiara. Dopiero potem na naszym forum pojawiły się głosy, że to mieszkaniec bloku 1 E.

"Pan Andrzej. Nasz sąsiad. Wielki pokłon. Zginął niosąc pomoc" - pisali nasi internauci. Mają rację, jak dziś ustaliliśmy nieoficjalnie. 51-latek nie był lokatorem mieszkania, w którym doszło do wybuchu. Poszedł tam, by pomóc ciężarnej. Gdy weszła do domu, usłyszała syk gazu. Nie wiedziała, co się dzieje. Dlatego wyprowadziła swoje dziecko z mieszkania i poszła prosić o pomoc m.in. właśnie zmarłego i młodego chłopaka, 23-latka.

Wszystkim zawsze pomagał

Siła wybuchu była tak wielka, że pana Andrzeja wrzuciło, wraz z fragmentami mieszkania, mebli oraz stalowymi drzwiami, do szybu windy.
Drugi z mężczyzn miał więcej szczęścia. Jest poparzony, leży w szpitalu w Nowej Soli.

Rozmawialiśmy z zięciem zmarłego pana Andrzeja, Krzysztofem Jasiukiewiczem: - Wczoraj wieczorem jechałem do teścia na andrzejki. Podjechałem pod blok, pod którym wszyscy już stali i szukali się nawzajem. Brakowało tylko mojego teścia. Dopiero potem się okazało, że znaleźli go w szybie.

Zobacz też: Potężna eksplozja rozerwała auto (wideo)

Dlaczego pan Andrzej bez zastanowienia ruszył z pomocą?

- On był w swoim bloku znany z tego, że wszystkim chętnie pomagał. Był taką "złotą rączką". Jak się coś działo, była jakaś awaria, zawsze wszyscy do niego przychodzili - mówi zięć.

Kobieta, której pand Andrzej udzielał pomocy, była dziś po 12.00 w zielonogórskim magistracie na rozmowie u wiceprezydent Wiolety Haręźlak.

- Prosiła o całkowitą anonimowość. Ma małe dziecko. Jest w ciąży. W szoku po tym, czego była świadkiem. Poprosiła nas o pomoc, której jej udzielimy. Będzie to wsparcie również finansowe - powiedziała nam dziś wiceprezydent.
Zobacz też: Kontrola wykaże, kto ponosi winę za uszkodzenie gazociągu w Krośnie Odrzańskim

Z relacji lekarza, który oglądał zwłoki mężczyzny na miejscu zdarzenia wynika, że to rzeczywiście siła wybuchu rzuciła mężczyznę do szybu. Był potwornie poraniony. Miał zmiażdżona prawie całą głowę. Jak poinformował nas prokurator Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej, sekcja zwłok odbędzie się dziś o godz. 18.00.

"Człowiek ratując innych poświęcił swoje życie. Prosił sąsiadów o wyłączenie kurków od kuchenki, ktoś musiał nacisnąć albo przycisk do dzwonka do mieszkania, albo włączyć światło - po czym nastąpił ogromny wybuch drzwi od windy. Strasznie współczuję rodzinie, to jest tragedia i to przed świętami nie będą mieć ukochanej osoby przy stole wigilijnym. Po tym wybuchu wyłączyli prąd w trosce o bezpieczeństwo innych, nastały ciemności egipskie. Proponuję minutę ciszy, w końcu ratował ludzkie życie a przepłacił swoim" - napisała na naszym forum internutka Viktoria.

O godz. 22.11 zielonogórska prokuratura okręgowa podała wynik sekcji zwłok ofiary wybuchu. - Powodem śmierci mężczyzny były rozległe stłuczenia mózgu, odniesione w wyniku upadku do szybu windy - informuje prok. G. Szklarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska