Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oficer śmiertelnie poddusił mężczyznę w Zielonej Górze

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
- Dla nas sprawa jest jasna. Doszło do zabójstwa - mówi matka 30-latka.
- Dla nas sprawa jest jasna. Doszło do zabójstwa - mówi matka 30-latka. Piotr Jędzura
Oficer Wojska Polskiego Ariel W. usłyszał zarzut spowodowania choroby realnie zagrażającej życiu. Prokuratura uznała, że zdawał sobie sprawę z tego co robił i godził się na to, dusząc Tomka K. pod dyskoteką w Zielonej Górze. Wojskowemu grozi kara do 12 lat więzienia.

Śledztwo trwało bardzo długo. Tomek K. został znaleziony nieprzytomny w okolicach dyskoteki w centrum Zielonej Góry. Trafił do szpitala. Nigdy już nie odzyskał przytomności. Zmarł na oddziale.

Śledztwo było trudne. Śledczy myśleli nawet, że K. spadł ze schodów, co spowodowało uszkodzenie mózgu. Osoby pracujące nad sprawą śmierci 30-latka doszły do innych, znacznie bardziej sensacyjnych ustaleń. Sekcja zwłok wykazał duszenie i w jego wyniku niedotlenienie mózgu.

Okazało się, że 30-latek został pobity i podduszony przez oficera wojska polskiego Ariela W. Uczestnika misji, oficera z nienaganną opinią z jednostki w Tomaszowie Mazowieckim. Śledczy do W. doszli szczegółowo analizując nagrania z kamer monitoringu w okolicy.

Ustalono, że 30-latek miał być agresywny wobec W. oraz towarzyszących mu kobiet. To wersja wojskowego. Jedną z nich była eksdziewczyna Tomasza K. To najwyraźniej o nią poszło na dyskotece. K. najprawdopodobniej denerwował się, że dziewczyna bawiła się z wojskowym i jego kolegą. Do ostatecznej przepychanki miało dojść w taksówce. Wtedy Ariel W. odciągnął 30-latka i poddusił. Jak ustalili śledczy miał także usiąść na klatce piersiowej mężczyzny. W. dusił na tyle długo, że Tomek K. stracił przytomność.
Zobacz też: Motocyklista gnał przez miasto z prędkością 155 km/h

Ariel W. przyznał się do pobicia 30-latka. Sam nie zgłosił się jednak w prokuraturze, kiedy medialnie nagłośniona została sprawa śmierci 30-latka, bo nie zdawał sobie sprawy, że coś stało się mężczyźnie, który go zaatakował. - Nie był w stanie powiązać tych informacji z zajściem pod dyskoteką – wyjaśniała mecenas Anna Pawlikowska z Zielonej Góry. Zapewniał, że dopiero od prokuratora dowiedział się, że 30-latek zmarł. Innego zdania są rodzice K. – Zabrał dokument z danymi syna, żeby w razie czego wiedzieć, co się w sprawie dzieje – mówiła nam mama 30-latka.

Ariel W. usłyszał już zarzut. Odpowie za spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu. Dodatkowo zarzut wzmocniono tym, że żołnierz wiedział, co robi dusząc K. i godził się na to. Wojskowemu grozi teraz kara do 12 lat więzienia. - Dla nas sprawa jest jasna. Doszło do zabójstwa. Zarzut jest oczywiście inny, ale przynajmniej został wzmocniony tym, że żołnierz wiedział co robi dusząc naszego syna i godził się na to. Zobaczymy jak do tego podejdzie sąd – mówi pani Elżbieta, matka uduszonego Tomasza.

Wojskowy zapewnił o chęci współpracy z prokuraturą. Opisał przebieg całego zajścia, nie pamiętał jednak szczegółów, zasłaniając się wypitym w dzień tragedii alkoholem. Po złożeniu wyjaśnień nie trafił do celi, tylko został wypuszczony na wolność. Przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.

Zobacz też: Motocyklista gnał przez miasto z prędkością 155 km/h

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska