Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Ogolili głowy moim dzieciom - mówi zrozpaczony ojciec. Chce je odzyskać

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Piotr Muszyński walczy o opiekę nad trojgiem dzieci
Piotr Muszyński walczy o opiekę nad trojgiem dzieci Piotr Jędzura
Piotr Muszyński walczy o opiekę nad trojgiem dzieci, którym w pogotowiu rodzinnym koło Sulechowa ogolono głowy na łyso. To nie koniec. – Dzieci mają siniaki. Pani, która nimi się zajmuje mówi, że to od klocków – opowiada zrozpaczony ojciec. W piątek 20 stycznia sąd w trybie natychmiastowym zabrał dzieci od tej rodziny.

Pierwsze z trojga dzieci 32-letniego Piotra z Sulechowa, Jagoda urodziła kiedy miała 16 lat. Potem na świat przyszło jeszcze dwoje maluchów. Z czasem zaczęły się imprezy, alkohol. Jagoda nie chciała zajmować się dziećmi. Wszystko przy nich robił Piotr. – Jagoda imprezowała nawet kiedy była w ciąży z Michałkiem – opowiada Piotr Muszyński. Ojciec nie mógł już dalej na to patrzeć.

W nocy w lipcu ubr. spakował dzieci i pojechał po pomoc do ośrodka interwencji kryzysowej. Z czasem zadbał o mieszkanie w Zielonej Górze i znowu próbował żyć z Jagodą. Dziewczyna zamiast zajmować się dziećmi znowu piła i bawiła się. - To ja karmiłem Michałka, kiedy był niemowlakiem - mówi Piotr. Matki przy nim nie było.

W końcu sprawa trafiła do sądu. Pan Piotr chciał opiekować się dziećmi. Jagodzie było wszystko jedno gdzie trafią. W sądzie powiedziała, że maluchy mogą być wszędzie, tylko nie z ojcem. – Kłamała przed sądem niszcząc mi reputację, a ponieważ byłem w więzieniu to nikt mi nie wierzył – mówi pan Piotr.

1,5-roczna Zuzia, niespełna roczny Michałek i 2,5-letni Marcel decyzją sądu trafiły do pogotowia rodzinnego koło Sulechowa. I tutaj zaczęły się kolejne problemy. Podczas jednej z rozmów telefonicznych z Barbarą P. z pogotowia rodzinnego, Piotr usłyszał że dzieci są dla niej wręcz problemem. – Mówiła, że lepiej gdyby je zabrał do siebie – zapewnia Piotr.

Pewnego dnia Piotr zauważył siniaki na ciele najmłodszego dziecka. – Pani Barbara skwitowała to tym, że dzieci rzucają w niego klockami i wrzucają je do łóżka – opowiada zrozpaczony ojciec.

Na czas urlopu pogotowia rodzinnego spod Sulechowa dzieci trafiły do rodziny w Niwiskach. – Były zadbane, ucieszone a pani opiekunka zajmowała się nimi jak swoimi. Ładnie nawet uczesała i ubrała Zuzię – wspomina ojciec trojga dzieci.

Po miesiącu dzieci wróciły do rodziny pod Sulechów. I znowu zaczęły się problemy. Pan Piotr spotkał się z panią Barbarą, kiedy nagle zawiozła dzieci do lekarza. Co zobaczył. – Moje dzieci były nie tylko wystraszone, ale miały też ogolone głowy – opowiada ojciec i pokazuje wideo, które zrobił telefonem u lekarza. Na filmie widać jak pani Barbara nerwowo obraca małego Michałka. Potem za rękę wprowadza do gabinetu rozebranego Marcela, gdy sama jest ubrana w ciepłą kurtkę.

- To, co widzimy na nagraniu jest skandaliczne. Jestem oburzona sposobem traktowania tak małych dzieci. Widać, że pani jest ciepło ubrana, a dzieci są rozebrane. Dzieci są wystraszone. Widać, że ta kobieta traktuje je przedmiotowo – mówi mecenas Anna Drobek z Zielonej Góry, która pomaga panu Piotrowi.

Przeczytaj również:Oprawca oskarżony o gwałt córki i katowanie żony

W piątek próbowaliśmy skontaktować się z Barbarą P. Odebrała telefon, ale kiedy usłyszała temat rozmowy natychmiast odłożyła słuchawkę. Chcieliśmy zapytać dlaczego ogoliła dzieciom głowy. Za drugim razem telefon odebrał Marian P. – Wszystko wyjaśniliśmy w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie – powiedział Marian P.

W PCPR w Zielonej Górze w piątek, 20 stycznia, nie było już pani dyrektor. Mamy się skontaktować w sprawie dzieci pana Piotra w poniedziałek.

- Ogolenie główek dzieciom wręcz nie mieści mi się w głowie. Nie potrafię sobie wyobrazić powodów takiego postępowania dorosłych ludzi, których rolą jest opieka nad dziećmi – kwituje mecenas Drobek.

W piątek przed zielonogórskim sądem odbyła się sprawa dotycząca opieki nad dziećmi. Wiemy, że sąd w trybie natychmiastowym nakazał odebranie dzieci z placówki koło Sulechowa. Zostało też wszczęte postępowanie karne dotyczące traktowania dzieci. Maluchy mają trafić do Niwisk, tam gdzie miały właściwa opiekę.

Pan Piotr cały czas walczy o dzieci. Pomoc daje zielonogórski magistrat. – Zapewniamy miejsca w żłobku i przedszkolu dla dzieci pana Piotra – mówi wiceprezydent Zielonej Góry Wioleta Haręźlak i dodaje, że pierwszy raz widzi ojca tak zdesperowanego w walce o dzieci.

Pan Piotr ma również zapewnioną pracę w firmie z Sosnowca, która buduje w Zielonej Górze. Szef zapewnia, że pomoże mu w tym, aby po pracy mógł opiekować się dziećmi. – Mam mieszkanie, bardzo kocham swoje dzieci. Pragnę, aby miały normalny dom. Tak bardzo za nimi tęsknie – płacze pan Piotr.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska