Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ohydne larwy wychodzą z mogił. Urzędnicy rozkładają ręce...

Grażyna Zwolińska [email protected]
Grażyna Zwolińska, Andrzej Palaczyk
Przyszłam na cmentarz posadzić bratki. Patrzę, a w ziemi w ścieżce między grobem moich rodziców a tym, w którym do pochowanej przed laty osoby dołożono niedawno nową trumnę, coś się rusza. Wbiłam szufelkę. Pełno białych robaków!

Przeraziłam się, bo wiedziałam, że nowa trumna została zakopana właśnie tu, pod ścieżką - mówi Kazimiera Stuntz z Dobroszowa Wielkiego koło Nowogrodu Bobrzańskiego. I choć pogrzeb Mariana Szpyndy, wnuka Zofii Czajkowskiej, odbył się na cmentarzu w Dobroszowie prawie sześć lat temu, sprawa ciągnie się do dziś i końca nie widać.

Jest 5 kwietnia 2007. Pani Kazimiera zawiadamia policję, straż miejską, sanepid. Policjanci potwierdzają wydostawanie się spod ziemi między grobami dużej ilości białych robaków. Sanepid nie stwierdza zagrożenia epidemiologicznego. Ścieżka zostaje posypana środkiem chemicznym.

Stuntz domaga się od sanepidu wystąpienia do organów ścigania o wydanie zgody na ekshumację zwłok Szpyndy i pochowanie ich zgodnie z przepisami. Sanepid przekazuje sprawę do urzędu miejskiego w Nowogrodzie. Cmentarz jest komunalny, więc zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych, to burmistrz sprawuje nad nim nadzór - podkreśla.

Pani Kazimiera prosi więc burmistrza (poprzedniego, czyli Grzegorza Jankowskiego) o wydanie decyzji o przeniesieniu trumny Szpyndy i ponownym jej pochowaniu jak należy. Pisze, że firma pogrzebowa ułożyła ją obok trumny babci Czajkowskiej, zamiast na niej, co jest niezgodne z prawem. W jednoosobowej kwaterze ziemnej drugą osobę można pochować tylko piętrowo, pogłębiając wcześniej grób.

Kładąc trumnę obok, nie uniknie się pochowania jej poza obrysem grobu, a więc pod ścieżką.
Burmistrz ponownie przekazuje wniosek Stuntz sanepidowi, podkreślając, że to jednak ten jest organem właściwym do załatwienia sprawy. Sanepid odbija piłeczkę do burmistrza. Czas płynie.

- Na Boże Ciało w samo południe przyszłam na grób rodziców. Patrzę, a z larw, w które zamieniły się robaki, wychodzą muchy. Czubeczek kokonu odpadał i wysuwały się białymi odwłokami, nogami do góry. Większe od zwykłych much, skrzydła kolorowe. Ruszały się ślamazarnie. Oblazły pomnik. Część się rozpełzła lub przefrunęła na inne pomniki - opowiada pani Kazimiera.

Telefon do sanepidu. Ponaglenia. W sierpniu komisja ponownie nie stwierdza zagrożenia epidemiologicznego. Znajduje kilkanaście pustych osłonek po owadach. Stuntz na własny koszt wysyła je do ekspertyzy do entomologa z Uniwersytetu Gdańskiego. Ten w rozmowie telefonicznej stwierdza, że z samych osłonek trudno orzec ze stuprocentową pewnością. W końcu pisze, że to cebulówki, owady roślinożerne, które nie pochodzą z rozkładu zwłok.

- Wiosną 2008 znowu się zaczęło - wspomina pani Kazimiera. - Zaczęłam wydzwaniać po uczelniach. W końcu dzięki posłowi Niesiołowskiemu dotarłam do specjalistów z uniwersytetu w Łodzi i z Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Teraz mogłam wysłać im pełny materiał do badań, a nie same osłonki.

- Z przysłanych larw i poczwarek założyłem hodowlę. Wylęgło mi się całe stado much - mówi dr Andrzej Palaczyk z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN w Krakowie. - To Platystoma lugubre, mucha tak charakterystyczna, że nie można się pomylić. Tam, gdzie się pojawia, musiało dojść do nieprawidłowości przy pochowaniu zwłok: zbyt płytko, szczelina w trumnie. Larwy tej muchy żyją w glebie przesiąkniętej wydzielinami rozkładających się ciał. Mają bardzo rozwinięty narząd powonienia. Wyczują zwłoki nawet z setek metrów.

Dr Palaczyk zamierza opisać sprawę pojawienia się muchówek Platystoma lugubre na cmentarzu w Dobroszowie w sądowo-medycznym zagranicznym piśmie. Bo to coś niezwykłego. Skąd pewność pani Kazimiery, że Szpynda rzeczywiście spoczywa pod ścieżką między grobem jej rodziców a grobem Czajkowskiej? Dlaczego uważa, że wnuczek został pochowany obok babci, a nie na babci?

Jeszcze w lipcu 2006 Sławomir Charzewski, właściciel zakładu pogrzebowego Omega w Nowej Soli, wykonującego ten pochówek, podczas przesłuchania na policji zeznał m.in.: "Aby zachować wymogi sanitarne, zmuszeni byliśmy pochować trumnę Szpyndy na tej samej wysokości, co trumna Czajkowskiej. Praktycznie te trumny są obok siebie".

Podobnie zeznał pracownik firmy Dariusz Krzywicki, mówiąc, że w trakcie kopania grobu natrafili na trumnę babci Czajkowskiej, a trumna wnuczka została umieszczona obok trumny, na którą natrafili. - Jeśli trumny są obok, to jakim cudem mogły się pomieścić w jednoosobowym grobie, nie wchodząc pod ścieżkę? - pyta Stuntz.

Dziś właściciel zakładu pogrzebowego przekonuje, że w zeznaniach, które podpisał, jest błąd, którego wtedy nie zauważył. Chodziło mu nie o trumnę Zofii Czajkowskiej, ale... Jana Czajkowskiego spoczywającego w sąsiednim grobie (pochowanego dobrze ponad pół wieku temu; dziw, że trumna się zachowała - dop. red.). To obok niego ma spoczywać Szpynda. Pani Zofia jest pod nim.

- Pod ścieżką nic nie ma. Trumna Szpyndy mieści się pod pomnikiem - upiera się Charzewski. - Nie zgodzimy się nigdy na ekshumację! Na własne oczy widziałem, że trumnę z Marianem położono na trumnie babci Zofii. Nie wiem, skąd te robaki. Położyłem płytę betonową pod ścieżką. Teraz nic nie wyjdzie - denerwuje się brat Mariana Szpyndy.
Nowy ma sprawę w spadku

Tymczasem pani Kazimiera wciąż domaga się przywrócenia stanu zgodnego z przepisami.
W kwietniu 2010 burmistrz Jankowski po raz kolejny odmawia wyrażenia zgody na ekshumację i ponowny pochówek. Powołuje się na to, że Stuntz nie jest osobą uprawnioną do składania takiego wniosku.

Całkowicie odrzuca jej sugestię dotyczącą źródła pochodzenia robaków, powołując się na ekspertyzę z Gdyni, pomijając ekspertyzę z Łodzi i Krakowa. Twierdzi, że Szpynda został pochowany zgodnie z przepisami, co potwierdzili w zeznaniach właściciel i pracownicy firmy (?).

Stuntz odwołuje się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nakazuje ponowne rozpatrzenie sprawy. Tymczasem w Nowogrodzie zmienia się burmistrz. Nowy, Andrzej Bawłowicz, otrzymuje ją w spadku.

Zaczyna się wymiana pism i przerzucanie się przepisami. Mecenas pani Kazimiery przekonuje, że to burmistrz, jako zarządca cmentarza prowadzący nadzór nad przestrzeganiem ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, powinien ustalić i potwierdzić uchybienia w pochówku Szpyndy, usunąć stan niezgodny z przepisami prawa, doprowadzając do ekshumacji i prawidłowego pochowania.

Prawnik urzędu miejskiego odpisuje po raz kolejny, że w kompetencjach burmistrza nie leży zarządzenie ekshumacji. Poza tym przecież nie stwierdzono żadnych uchybień ze strony firmy pogrzebowej.

Nowy burmistrz na pytanie, co jest pierwotną przyczyną tego całego zamieszania, odpowiada, że błąd przy pochówku. Ale zaraz dodaje, że nie ma na to niezbitych dowodów. A zajrzeć pod ziemię nie można, bo rodzina nie godzi się na ekshumację. On zarządzić jej nie może, bo nie ma przepisu, który by mu to umożliwiał.

Chciałby pomóc pani Stuntz, ale - jak twierdzi - nie ma możliwości prawnych. Wystąpił do prokuratury o wydanie zarządzenia o ekshumacji zwłok, ale ta odpowiedziała, że nie ma do tego podstaw, bo w prokuraturze nie toczy się postępowanie przygotowawcze o przestępstwo, w którym zmarły jest stroną postępowania.

W końcu burmistrz (pismem swojej prawniczki) proponuje pani Kazimierze złożenie wniosku o ekshumację... swoich rodziców i przeniesienie ich w inne miejsce, gdzie będą spoczywać w spokoju.
- Dlaczego ja mam przenosić rodziców? No i kto za to zapłaci? Ja? I tak płacę za prawników, za ekspertyzy, próbując doprowadzić do naprawienia błędu przy pochówku. Moja rola powinna ograniczyć się do zgłoszenia sprawy. Resztę winni załatwić urzędnicy. W końcu biorą za to pieniądze. Poza tym, jak ja się czuję, depcząc z konieczności po zmarłym? - pyta.

Czy naprawdę nie ma żadnej prawnej możliwości zakończenia tej sprawy? Niemożliwe. Jakieś wyjście musi przecież być. Jeśli Szpynda spoczywa pod ścieżką, trzeba pochować go jak należy. Jeśli nie - zakończyć sprawę.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska