Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okradli nas z marzeń - mówi pani Justyna. Z jej domu zniknęły sprzęty za 50 tys. zł

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
- Nie zdążyliśmy się nawet tym nacieszyć - mówi Justyna.
- Nie zdążyliśmy się nawet tym nacieszyć - mówi Justyna. Aleksandra Gajewska-Ruc
Wyszanowo. W urządzenie wymarzonego nowego domu włożyli wiele pracy, serca i pieniędzy. Wszystko to wyparowało w ciągu zaledwie jednej nocy.

Każdy, kto urządzał kiedyś dom, czy mieszkanie dla siebie i swojej rodziny wie, ile pieniędzy, zaangażowania i czasu trzeba na to poświęcić.

Nie sposób zmierzyć ile serca trzeba włożyć w to, by z budynku jak każdy inny stworzyć dom w całym tego słowa znaczeniu, z swoim własnym charakterem, stylem, klimatem. - Człowiek wybierał, wertował katalogi, myślał po nocach - taki stół, czy może taki. A tu w ciągu jednej nocy nie ma nic, wszystko zniknęło, cały dorobek, do którego drobnymi kroczkami się dążyło. Okradli nas z marzeń - mówi Justyna Jaroszek-Ortyńska.

Wynieśli wszystko

W dzień naszej rozmowy, w jej domu w pobliżu Wyszanowa właśnie robotnicy skończyli podłączać kanalizację. - Dokładnie dziś moglibyśmy się wprowadzać, wszystko było już gotowe. Mam wielki żal do siebie. Starałam się, żeby było idealnie, a teraz zostaliśmy z pustymi ścianami - z rezygnacją mówi pani Justyna.

W ciągu jednej nocy z domu zniknęło praktycznie wszystko od łazienkowej armatury, poprzez oświetlenie, meble, ozdoby, aż po włączniki światła. - To był straszny cios, ogromne nerwy, myślałam, że się załamię, ale jakoś się już pozbierałam. Trzeba iść do przodu, pomimo przeciwności. Pechowo się złożyło, zwłaszcza, że dwa lata temu okradziono nam mieszkanie - dodaje.

Choć dom był ubezpieczony, po włamaniu okazało się, że polisa obejmuje praktycznie wszystko... oprócz kradzieży. - Nie przewidziałam tego. Choć pieniędzy nie odzyskamy, mam nadzieję, że może ktoś rozpozna nasze meble, przedmioty ze zdjęć, da znać policji lub nam - mówi z nadzieją.

Ktokolwiek widział

- Zbadaliśmy miejsce włamania, przesłuchaliśmy świadków, najbliższych sąsiadów - mówi mł. asp. Justyna Łętowska z policji. Niestety, nikt nic nie widział. Złodzieje musieli podjechać dużym samochodem, żeby załadować tyle sprzętów. - Wanna, umywalki, WC, kafle łazienkowe. Zostawili tylko największe meble, kredens, stół - mówi właścicielka domu.

Jak ustalili policjanci, wiele podobnych włamań zdarza się w okolicach Międzychodu, Nowego Tomyśla, choć i u nas nie brakuje kradzieży. - W ciągu miesiąca mieliśmy sześć podobnych zgłoszeń na terenie naszego powiatu. Jednak w żadnym z nich straty nie były tak duże - mówi rzeczniczka policji i dodaje, że przed włamami dobrą ochroną jest monitoring, alarm, czy choćby stróżujący pies. Zwłaszcza, gdy od najbliższych sąsiadów dzieli nas kilkaset metrów. Gdy w grę wchodzi dorobek życia, warto chuchać na zimne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska