Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrutne ojcobójstwo. Syn siekierą rozbił ojcu głowę, potem z matką i kolegami ukrył ciało w lesie

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
Dorota po zatrzymaniu i przesłuchaniu wsiada do policyjnego radiowozu.
Dorota po zatrzymaniu i przesłuchaniu wsiada do policyjnego radiowozu. fot. Mariusz Kapała
Matka pozwoliła na zbrodnię. Maciek siekierą zmiażdżył ojcu czaszkę. Potem z kolegami Piotrkiem, Sebastianem i Krzyśkiem wywiózł zwłoki do lasu. Tam już czekał przygotowany wcześniej dół.

W 2006 r. w maju dwóch mężczyzn znalazło w lesie pod Czerwieńskiem kawałek dywanu wygrzebany z ziemi. Prawdopodobnie wykopały go zwierzęta. Kiedy zainteresowali się bliżej znaleziskiem dokonali makabrycznego odkrycia. W dywanie zawinięte były rozkładające się zwłoki.

Wezwani na miejsce policjanci początkowo nie mieli pojęcia, kim jest denat. Wiedzieli jedynie, że to ciało mężczyzny. Pewne było, że zginął od ciosu w głowę. Czaszka była rozbita jakimś twardym narzędziem.

Szybko ustalili sprawców mordu

Zielonogórska policja powołała grupę do rozwiązania tajemniczego mordu. Do śledztwa włączyła się gorzowska komenda wojewódzka oraz Centralne Biuro Śledcze.

Bardzo szybko ustalono, że denat to 40-letni Sławomir P. z Zielonej Góry. Funkcjonariusze wpadli na trop jego danych między innymi analizując listę osób zaginionych.

Teraz trzeba było ustalić, kto go zamordował. Tutaj również policjanci wykazali się błyskawicznym śledztwem. Kilkanaście godzin później, po ustaleniu danych, zatrzymali osoby podejrzane o mord. Byli to wtedy 16-letni syn ofiary, jego trzej koledzy w wieku 16 i 15 lat i 46-letnia Dorota P, żona ofiary.

Makabryczny plan

Po zatrzymaniu zabójców ustalono makabryczny i bardzo precyzyjny scenariusz mordu. Do zbrodni doszło 11 lutego. Tragedia wydarzyła się w zaciszu pokoju kamienicy na trzecim przy ul. Jedności 100 w Zielonej Górze.

Ofiara, Sławomir P. przyszedł do domu po alkoholu. Niczego nie przypuszczając położył się spać. Wtedy 16-letni Maciek zaatakował ojca. Zadała mu kilka potężnych ciosów w głowę obuchem kupionej wcześniej siekiery. Uderzał do czasu, aż ojciec przestał się ruszać.

Wtedy ruszyła druga część makabrycznego planu. Maciek wraz z kolegami Piotrkiem, Sebastianem i Krzyśkiem oraz Dorotą, żoną zamordowanego zawinęli zakrwawione ciało w dywan i koc. Potem wynieśli martwego ojca z pokoju, w którym został zamordowany.

Pakunek z ciałem wsadzili do bagażnika i wywieźli do lasu pod Czerwieńskiem. Tam zakopali ciało ojca półtora metra pod ziemią. Dół przygotowali wcześniej. To świadczy o tym, że zbrodnia została dokładnie zaplanowana. Nawet miejsce w lesie było specjalnie wybrane i przygotowane.

Ostatnią częścią planu był remont pokoju. Mordercy remontując miejsce zbrodni usunęli krew ze ścian i podłogi. Wszystkie zakrwawione przedmioty wyrzucili. Pozbyli się również tapczanu, w którym syn rozbił siekierą głowę ojca. Zbrodnia miała być doskonała.

Poruszenie w okolicy

Po zaginięciu Sławomira sąsiedzi i jego koledzy z ulicy zaczęli go szukać. Mężczyzna chciał pożyczyć pieniądze od koleżanki. Nie zdążył, nawet nie przyszedł po pożyczkę.

Znajomi z baru pod domem wydzwaniali na jego komórki. Obie milczały. O Sławka pytali nawet rodziców mieszkających gdzieś pod Gdańskiem.

Wtedy w domu trwało już tuszowanie bestialskiej zbrodni. W dzień po mordzie, w pokoju zrywano podłogę, malowano ściany. Żona pytana na ulicy o męża wykazywała brak zainteresowania jego losem. Twierdziła, że pojechał do kochanki. Oddała nawet jego kule, tak jakby wiedziała, że nie wróci. Wiedziała, że z kul już nigdy nie skorzysta.

O zaginięciu Sławka policję zawiadomili sąsiedzi. Nabrali podejrzeń właśnie po tym, jak Dorota oddała kule męża. Chodził tylko z nimi od czasu wypadku i groźnego złamania nogi.

Zaplanował syn, matka poparła

Zbrodnię zaplanował syn, matka chętnie przystała. Powodem miała być chęć uwolnienia się od osoby, która znęcała się psychicznie i fizycznie nad rodziną. Faktycznie Sławomir w grudniu 2003 r. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat za przemoc wobec członków rodziny.

Ofiara aniołkiem nie była. Sebastian chętnie zaglądał do kieliszka. Sąsiedzi opowiadali jednak, że po pijanemu często agresywny nie był. Za to Maciek chętnie "prał" ojca. Jeden z sąsiadów widział nawet jak raz Maciek katował ojca na chodniku.

W sąsiedztwie opowiadali, że nie poszło tylko o awantury. Sławek, jak wypił to do domu nie wracał. Spał u kolegów, inaczej jego kobieta zaraz policję wołała. Ich zdaniem to przez mieszkanie. Sławek wtedy już czekał na rozwód. Liczył również na odszkodowanie za złamaną nogę. Chciał również sprzedać mieszkanie i kupić sobie kawalerkę. Dorota za to opowiadała, że ma się zrzec lokalu, wtedy nie zażąda alimentów.

W domu była też córka Doroty. Dziewczyna niczego o zbrodni jednak nie wiedziała. W dniu mordu była na dyskotece. Kiedy wróciła, jej ojciec już nie żył. Leżał z rozbita czaszką zakopany w lesie pod Czerwieńskiem.

Sąd wydał wyroki

Sąd Okręgowy w Zielonej Górze wydał wyrok. Żona ofiary dostała 15 lat więzienia. Syna ofiary skazano na 8 lat. Koledzy dostali po 4 lata więzienia, przy zastosowaniu nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska