- Pierwszy zdobyty szczyt?
- Szlak Trzy Korony w Pieninach. Pamiętam, że czasami było ciężko, ale dałam radę. Potem była Śnieżka w Karkonoszach i punkt na szlaku Słoneczniki.
Kilka razy zeszłam też Tatry - Morskie Oko, Giewont i słowacką część. Kasprowy Wierch zdobyłam będąc jeszcze w liceum. Szłam wtedy z samymi chłopakami i przodowałam. Poczułam, że jestem silna i że góry dają mi możliwość przezwyciężenia siebie.
- Unikasz zatłoczonych miejsc. Męczą Cię turyści?
- Wyjazdy najczęściej są spontaniczne, ale staram się ze znajomymi wybierać szlaki mniej znane i uczęszczane, bo nie lubię tych zatłoczonych. Nawet jak podchodzimy Śnieżkę, wybieramy drogę, na której raczej nie spotkamy niedzielnych turystów - z plecaczkami, aparatami i w sandałach.
Podziwiam przyrodę za wolność, za to, że w górach można się zaszyć, oderwać od codziennych obowiązków i porozmawiać z sobą. Do tego z kolei nie potrzebny jest tłum ludzi. Na szlaku relaksuję się, wyciszam i nabieram sił. Wędrówka jest najlepszą modlitwą i kiedy oddycham razem z naturą - czuję jej potęgę, kiedy widzę dzikość - doceniam pokorę.
- Czemu góry porównujesz do życia?
- Idąc szlakiem nieraz jest ciężko, męczymy się, zniechęcamy, chcemy zawracać… Dokonujemy wyborów, czy iść w prawo czy w lewo. Jak zdobędziemy szczyt i staniemy na nim, mamy satysfakcję. Czujemy, że warto było dla tej jednej chwili wdrapywać się cały dzień. W życiu też powinniśmy cieszyć się każdą chwilą, mimo potknięć i wysiłków.
- Jaką górską przygodę pamiętasz najbardziej?
- Wraz ze znajomymi i chłopakiem Olafem szliśmy szlakiem z Kasprowego Wierchu (wjechaliśmy na niego kolejka) przez Świnicę, Zawrat, Dolinę Pięciu Stawów na Palenicę. W jeden dzień pokonałam wtedy ponad 20 kilometrów z plecakiem i była to moja najdłuższa trasa. Mocno zapamiętałam wejście na sam szczyt Świnicy. Szliśmy po stromych skałach trzymając się łańcuchów przyczepionych do ściany. Kiedy ją zdobyłam, poczułam się jak w niebie. Chmury dookoła i cały świat był pod moimi stopami.
- A ludzie spotkani po drodze?
- Duże wrażenie wywarło na mnie spotkanie z małżeństwem turystów w schronisku Samotnia. Uwielbiam spotkania z ludźmi, którzy tak jak ja kochają góry i mimo pracy, obowiązków wciąż po nich wędrują. Dzielą się na szlaku tym, co mają w plecaku. Siedzieliśmy wtedy przy gorącej herbacie i czekoladzie opowiadając górskie przygody. Zafascynowali mnie, bo byli razem z pięcioletnim synem i półtoraroczną córeczkę, a mimo wszystko chodzili razem po szlaku. Moim marzeniem jest zabierać kiedyś własne dzieci na górskie wędrówki. Staruszkowie, którzy o lasce przemierzają szlaki też wywołują refleksje i ciepłe myśli, że na góry nigdy nie jest za późno.
- Kogo i co zabierasz ze sobą?
- Chłopaka Olafa, buty za kostkę, kurtkę przeciwdeszczową, scyzoryk i aparat. Uwielbiam fotografować krajobrazy, wielkość gór, ludzi i śmieszne chwile. Kiedy po czasie oglądam zdjęcia, przypominam sobie głosy, szum strumyka i zapach herbaty z rumem.
- Jakie miejsca jeszcze czekają na Ciebie?
- Rysy w Tatrach, Bieszczady i z innej beczki Mazury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?