Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olbrzym z Zakanala marzy o włoskiej ekstraklasie waterpolowej

Robert Gorbat 0 95 722 69 37 [email protected]
W minionym sezonie Michał Diakonów został wybrany najlepszym bramkarzem ligi hiszpańskiej i MVP pucharu tego kraju
W minionym sezonie Michał Diakonów został wybrany najlepszym bramkarzem ligi hiszpańskiej i MVP pucharu tego kraju fot. prywatne archiwum Michała Diakonowa
- Nie miałem wyjścia, musiałem zostać bramkarzem! - śmieje się Michał Diakonów. - Mój tata Piotr przez wiele lat strzegł bramki Stilonu i reprezentacji. Rodzinne tradycje zobowiązują.

Michał zaczął swoją przygodę z waterpolo w 1996 r. w ówczesnym Stilonie Gorzów Wlkp. Chłopak z dzielnicy Zakanale szybko wyrósł na potężnego mężczyznę. Dziś ma 25 lat, dwa metry wzrostu i 96 kg wagi. - Nigdy nie trenowałem pływania, więc tylko przez cztery miesiące grałem u trenera Krzysztofa Garbolewskiego w polu. Moim przeznaczeniem zawsze była bramka - przekonuje.

Nie lubi czuć dna

Bramkarze w piłce wodnej dzielą się na dwa typy: wysokich z długimi rękami oraz niższych, obdarzonych świetnym refleksem. Michał zdecydowanie należy do pierwszej grupy. I bardzo nie lubi, kiedy pod nogami czuje dno basenu.

- Regulaminowa głębokość wody to dwa metry. W bramce trzeba cały czas pływać, więc dobrze wyszkolonemu zawodnikowi przeszkadza kontakt ze stałym podłożem - twierdzi. - Dna szukają tylko słabsi bramkarze, by na chwilę odetchnąć lub mieć punkt odbicia.

O grze golkipera decydują głównie praca nóg i refleks. Dobrze przygotowany bramkarz potrafi wyrzucić nad wodę nawet 60 procent swojego ciała! A uznanie środowiska zyskuje wówczas, gdy w meczu obroni ponad 75 procent strzałów rywali.

Diakonów junior osiągnął te parametry bardzo szybko. Już w 2002 r. został pierwszym bramkarzem seniorskiej reprezentacji Polski. Rok później zdecydował się na sportową emigrację do Niemiec.

Cztery lata u sąsiadów

Zagraniczne wojaże zaczął od II-ligowego Blau-Weiss Bochum, do którego polecił go trener Edward Kujawa. Potem przeniósł się do Cannstadtt Stuttgart (zdobył z tą ekipą mistrzowski tytuł) i SSV Essilngen (brązowy medal).

- W Niemczech nie zarabia się kroci, najwyżej 1,8 tys. euro miesięcznie - mówi. - Cztery spędzone w tym kraju lata sporo mi jednak dały. Nauczyłem się języka i systematyczności w pracy, bo licząca osiem drużyn liga grała co tydzień. Rywalizując częściej i z mocniejszymi rywalami rozwinąłem się też sportowo.

W sezonie 2005-2006 Michał został uznany najlepszym bramkarzem Bundesligi. Mecze jego drużyn w play offach oglądało nawet 1,2 tys. widzów!

Buenos dias, Espana!

Dobre recenzje z Niemiec pomogły gorzowianinowi podpisać dwa lata temu kontrakt z hiszpańską CN Terrasą. Tamtejsza ekstraklasa to już inny, profesjonalny świat: 12 bardzo mocnych drużyn, występy w europejskich pucharach, tysiące kibiców na trybunach, pełny ,,socjal'' ze strony klubu i zarobki, sięgające w przypadku gwiazd 60 tys. euro za sezon.

- Terrasa leży 40 km na północ od Barcelony - opowiada Michał. - Mam tam znakomite warunki. Mieszkam zaledwie 25 kroków od basenu, żyję w ciepłym klimacie, zdrowo się odżywiam. Trenujemy aż dziewięć razy w tygodniu: na zmianę w siłowni i na basenie. W soboty mamy mecze, a niedziele są przeznaczone na odpoczynek.

Rok temu CN Terrasa zdobyła trzecie miejsce w mistrzostwach Hiszpanii i dotarła do półfinału europejskiego Land Trophy, a w ostatnim sezonie sięgnęła po wicemistrzowski tytuł i w lidze, i w krajowym pucharze. - Dwa razy ograła nas Barcelonetta. Zrobimy wszystko, by za rok się im zrewanżować - zapewnia Michał.

Zerka na Italię

Kontrakt gorzowianina z CN Terrasą będzie ważny jeszcze przez rok. Co potem? - Najsilniejsze i najlepiej opłacane ligi na świecie mają Włosi, Węgrzy, Serbowie, Chorwaci oraz Czarnogórcy. Trzeba mieć dużo szczęścia, by się dostać do którejś z nich. Najbardziej chciałbym trafić do Italii. Może się uda? Dobrzy bramkarze potrafią grać nawet do 40. roku życia... - marzy polski golkiper.

Do polskiej ligi nie zamierza wracać. - Mamy w niej zaledwie pięć zespołów, reprezentacja gra w grupie B mistrzostw Europy, a starty w mistrzostwach świata czy igrzyskach olimpijskich są poza naszym zasięgiem - twierdzi. - W kraju brakuje pieniędzy na waterpolo, a w zagranicznych ligach gra nas tylko trzech: ja, Marek Dębski w Niemczech oraz Tomek Różycki na Słowacji. To za mało, byśmy marzyli o czymś więcej niż obecnej, 19. lokacie na Starym Kontynencie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska