Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Ona walczyła o życie! - mówi świadek tragedii

Tomasz Rusek, 95 722 57 72 [email protected]
fot. Jakub Pikulik
- Machała rękami. O tak - pan Marian Plich pokazuje styl grzbietowy. - A po chwili już się nie ruszała - mówi o dziewczynie, którą w piątek porwała Warta. - To może być 15-letnia gorzowianka - przyznała w niedzielę policja.

Woda w Warcie lodowata. Brzegi jeszcze w lodzie. Co gorsza poziom jest wysoki, więc lustro zaczyna się już na ostrych zboczach. Naprawdę wystarczy chwila nieuwagi i można wylądować w zimnej rzece. Jak zimnej? Maczam palec i podnoszę do góry. Mróz przeszywa go natychmiast. - Przy takiej temperaturze w specjalistycznym stroju nie można wytrzymać zbyt długo. W zwykłym ubraniu, w stresie, bez przygotowania, to przeżyje się najwyżej pięć minut - wyjaśnia jeden ze strażaków, który brał udział w piątkowej akcji. Dlatego nikt o tym głośno nie mówił, ale już niedługo po zgłoszeniu poszukiwano ciała, a nie żywej osoby.

Cały czas nie wiadomo, kim jest poszukiwana. Nie wiadomo także, jakim cudem znalazła się w rzece. I ile miała lat. Raz mówi się o dziewczynce, raz o młodej kobiecie. - My zauważyliśmy ją już na wysokości nowej przystani. Machała rękami, wołała pomocy, ale była zbyt daleko od brzegu. A później już się nie ruszała - opowiada przejętym głosem Marian Plich, który widział to wszystko i zawiadomił służby. Jemu tez nie daje spokoju, jak doszło do tragedii. - Może skoczyła z mostu? Nie, ktoś by ją widział. Może zsunęła się z brzegu? To by miało sens, bo dzieciaki się kręcą koło przystani, a zejść można do rzeki bez problemu - myśli na głos.

Idziemy w to miejsce. Niby od trawnika wodę oddziela siatka, ale w dwóch miejscach jest wycięta. Przy jednym widać wyraźnie, że urządzono sobie z dziury regularne przejście. Tylko że o ile kiedyś rzeka zaczynała się kilka metrów dalej, o tyle teraz wystarczy krok i już się zjeżdża do Warty. Nieopodal dwóch jegomości w średnim wieku popala papierosy. Od nas dowiadują się o tragedii. - No co pan powie? Utonęła? Tu? No, ale tu ciągle ktoś chodzi - przyznają. Jeden z pracowników ośrodka mówi o nastolatkach i wędkarzach. - Rzeka nie wydaje się im groźna... - mówi mężczyzna.
Policja miała zaraz po tragedii wielką zagadkę - nikt nie wiedział, czy i kogo szukać, bo nikt nie zgłosił zaginięcia. Z tego też powodu strażacy w piątek po południu przerwali akcję. - Czekamy na decyzję, co dalej. Jesteśmy do dyspozycji policji. Ale tak wysoka Warta, z tak mocnym nurtem, jest nie do sprawdzenia. Nie da się przewidzieć, gdzie mogła ponieść tonącą - powiedział nam wczoraj wprost szef gorzowskich strażaków Hubert Harasimowicz. Z takim nurtem - jak dodał - ciała można szukać od Gorzowa do Bałtyku.

Bo z wodą nigdy nie wiadomo. W tamtym roku, w czerwcu, w Kanale Ulgi utonął nastoletni chłopak. Do dziś nie udało się go odnaleźć...

Ale od soboty policja ma mocny trop. - W sobotę gorzowianka zgłosiła zaginięcie 15-letniej córki. Mamy nadzieję, że się odnajdzie cała i zdrowa, ale nie wykluczamy, że zaginiona może być poszukiwaną od piątku ofiara Warty - potwierdziła nam wczoraj Justyna Migdalska z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

A pan Marian co chwilę powtarza, że on i koledzy zrobili, co mogli. Gdy tylko zauważyli człowieka w wodzie ruszyli do brzegu i chcieli ratować. Ale woda była szybsza. Za szybka. Nie było już kogo ratować...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska