Gubińskiej poetki Idy Kaczanowskiej nikomu przedstawiać nie trzeba. Natchnienie jej nie opuszcza, więc opisuje miasto nad Nysą, jego mieszkańców i ulotne chwile. Słowem chce nas zaczarować. Przecież życie jest piękne. Choć jesień dookoła i liście spadają z drzew. Ale i jesienią może być kolorowo, słonecznie i radośnie. Bo wiosnę można mieć w sobie.
- No Ida zarzuciła mnie tyloma swoimi nowymi tekstami, że mamy co robić - mówi Danuta Kaczmarek, prowadząca od ponad 10 lat zespół Gubińskie Łużyczanki. - Trzeba się ostro wziąć do roboty i przygotować nowy program.
Do galerii Ratusz, gdzie spotykają się tradycyjnie we wtorki członkinie zespołu, przyszła też Rosel Lehmann z zarządu Seniorenchor w Guben. Też przyniosła całą teczkę nowych nut i płyt. By pod okiem Danuty Kaczmarek, która od stycznia br. prowadzi niemiecki chór, przygotować repertuar na jesienne koncerty. Już od dawna zaplanowane w Guben. No i pomyśleć trzeba o świątecznych nastrojach, bo czas biegnie nieubłaganie szybko.
Jeszcze nie opadły emocje z poprzedniego dnia, kiedy to Seniorechor występował przed chorymi ludźmi. Siedzieli na wózkach, nie mieli sił klaskać, ale w ich oczach była widoczna radość i zadowolenie z koncertu.
- W takich momentach przychodzi czas na refleksję - podkreśla D. Kaczmarek. - Bardzo się cieszę, że mogliśmy wnieść trochę słońca tym schorowanym ludziom.
Teraz trzeba będzie wziąć się do pracy także po drugiej stronie Nysy. A repertuar ambitny, związany np. z operą i klasykami muzyki światowej.
Rosel Lehmann - podobnie jak Danuta Kaczmarek - to także emerytowana nauczycielka, która ma w sobie wiele energii i pomysłów. Ona układa program, zajmuje się scenografią. I cieszy się, że chór dzięki temu, iż D. Kaczmarek zgodziła się go prowadzić, może nadal sprawiać innym dużo przyjemności.
Polska dyrygentka zmobilizowała się, by podszkolić język niemiecki. I choć sama mówi o sobie, że posługuje się nim niezbyt dobrze, to tłumaczka Maria Gatzke kwituje krótko: - Ja już nie jestem potrzebna. Pani Maria to także dobry duch polsko-niemieckiej współpracy. Od początku lat 90. ubiegłego wieku zbliża mieszkańców obu miast, tłumacząc a to z polskiego na niemiecki, a to z niemieckiego na polski.
- Przenosiłam pocztę, kiedy granica była zamknięta - przyznaje M. Gatzke.
Teraz mieszka w Gubinie. Pochodzi z Czerwieńska. Wyszła za mąż za Niemca i przeniosła się do Guben, ale kiedy została wdową, przeprowadziła się do Gubina.
Podobnie jak Jolanta Pazdur, która w mieście nad Nysą się urodziła, kończyła tu szkoły. Kiedy męża - wojskowego - przeniesiono do Opola, związała się z tym miastem. Teraz po 20 latach nieobecności wróciła w rodzinne strony.
- Ale czuję tak, jakbym nie była tu tylko przez chwilę - przyznaje. - Stare znajomości, przyjaźnie przetrwały. Miło mi, że wróciłam do swoich. Choć miasto wypiękniało, zmieniło się bardzo.
Pani Jola przez przypadek spotkała panią Danutę i… została już wśród śpiewających gubinianek.
- Pracowałam w przedszkolu, w wojsku. Muzyka zawsze była mi bliska. Ale nie myślałam, że zostanę nowym członkiem zespołu Gubińskie Łużyczanki - opowiada pani Jola, która do grupy dołączyła razem z mamą Krystyną Herter.
Z ich obecności bardzo cieszy się D. Kaczmarek.
- Zamartwiło mnie, że Stenia Bogdanowicz i Maria Stawicka ze względu na stan zdrowia zawiesiły na razie uczestnictwo w zespole. Życzymy im sił i liczymy, że jeszcze nie raz, nie dwa razem zaśpiewamy - podkreśla kierowniczka zespołu.
Dzięki dwóm nowym członkiniom skład grupy jednak się nie zmienił. Znów po polsku, niemiecku śpiewa 13 kobiet. Inna praca ze Seniorenchor, w którym na cztery głosy utwory wykonuje 20 pań i 10 panów.
- Tu przynajmniej ma mi kto sprzęt nosić. Mężczyźni mają więcej siły - śmieje się D. Kaczmarek.
Przewodniczącym zarządu chóru jest Paul Krieger, więc męska ręka da się zauważyć w organizacji wszelakich przedsięwzięć.
Współpraca między Gubińskimi Łużyczankami i Seniorenchor układa się bardzo dobrze. Dowód? A choćby występy podczas przeglądu zespołów w Szprotawie. Zarówno polski zespół jak i niemiecki chór otrzymali wyróżnienie. Polakom bardzo spodobała się ,,Kukułeczka'', która zaśpiewali mieszkańcy Guben.
Dla artystów z obu stron Nysy koncerty to także okazja do spotkań, rozmów i wspomnień. Ba, każda próba to jak imieniny ukochanej cioci. Oprócz pięknych piosenek jest kawa, herbata, ciasto i ciepłe słowa. Bezcenne w tym zabieganym świecie.
Danuta Kaczmarek z Gubińskimi Łużyczankami i Seniorenchor nie jest jedynym przykładem muzyki bez granic. Dyrygentka gubińskiego chóru Gloria Domine - Halina Nodzak - prowadzi też Stadtchor w Guben. Widać polskie dziewczyny mają nie tylko najwięcej witaminy, ale także muzycznego talentu do prowadzenia chórów.
Śpiewaczki i śpiewacy nie mogą się nachwalić, jak to nasze dyrygentki potrafią zarażać optymizmem, zaczarować świat i innych ludzi. Nie tylko muzyką. Ale swoją postawą i uśmiechem.
- Nie ma odpowiedniego głosu, ponucę coś tylko w domu, gdy sprzątam lub gotuję obiad. Ale bardzo zazdroszczę tym wszystkim, którzy śpiewają w Gubińskich Łużyczankach i chórach - mówi Krystyna Nowacka. - Bywam w różnych miejscach i wiele razy słyszałam te panie. Mam ich płyty. Jestem pod wielkim wrażeniem. Inne miasta mogą pozazdrościć Gubinowi. Bo on, no i Guben, muzyką stoi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?